Kazimierz Robak: Służbowo!

Myślcie sobie, jak tam chcecie, a ja przecież wam powiadam: nie ma żeglugi wiślanej bez Rejsu.

[Rejs (1970; reż. Marek Piwowski)
Fot. Marek Nowicki / źródło: Filmoteka Polska]

 

Pojawił się w kinach ukradkiem, pod koniec roku 1970, a poczta pantoflowa natychmiast dała mu taką recenzję, że po bilety trzeba było stać w wielogodzinnych kolejkach. Do tego nie wystarczyło pójść na Rejs raz. Byłem na nim (stojąc w kolejkach do kasy, a czasem i bez biletu) kilka razy z rzędu już choćby tylko dlatego, by posłyszeć, co mówią jego bohaterowie. Rejs jest komedią wielopoziomową: widzom – znającym otaczającą ich przaśno-zgrzebną gomułkowską rzeczywistość – wystarczyło zobaczyć ekrano­we sytuacje, by ryczeć ze śmiechu tak, że żadne słowo dialogu nie było zrozumiałe. A gdy sala na mo­ment cichła i dawało się cokolwiek posłyszeć – wtedy ryk śmiechu zaczynał się od nowa. Na szczęście wielokrotne oglądanie pozwalało jakoś zło­żyć tekst scenariusza w całość.

Fot. Roman Sumik / źródło: Filmoteka Polska

 

Rejs bardzo szybko zniknął z ekranów, ale nawet kilkanaście tygodni wystarczyło, by jego kwestie – z ży­cia przecież brane – powróciły do języka potocznego już jako pastisze obowiązującej wówczas nowomo­wy i stały się kodem porozumienia dla wtajemniczonych: tych, którym film udało się zobaczyć.

Wrócił na ekrany po dziesięciu latach, w innej – choć krótkiej – rzeczywistości, a jego satyra była wciąż ostra jak brzytwa.

Rejs (1970; reż. Marek Piwowski)
Fot. Marek Nowicki / źródło: Filmoteka Polska

 

Nie wiem, czy Rejs  wciąż jest śmieszny dla widzów dorastających w dzisiejszych czasach, bo mój śmiech – gdy film Piwowskiego co jakiś czas („służbowo”) oglądam – coraz częściej zmienia się w prze­ra­żenie nad jego aktualnością. Ale to już widocznie tak jest, bo podobną grozę – zamiast wesołości – wy­wo­łuje we mnie dziś Pali się moja panno![1] – wciąż, mimo upływu lat, majstersztyk Formana.

 

„Służbowo!” (Rejs, 1970)

 

 

 „Znamy się mało” (Rejs, 1970)

 

 

 „Nie chodzę do kina na polskie filmy” (Rejs, 1970)

 

 

 „Salonowiec” (Rejs, 1970)

 

 

 „Quiz” (Rejs, 1970)

 

 

Statkiem, na którym dzieją się rejsowe przygody Kaowca, pasażerów i załogi, był s/s „Feliks Dzierżyński”, przemianowany dla potrzeb filmu na s/s „Neptun”.

Rejs (1970; reż. Marek Piwowski)
Fot. Marek Nowicki / źródło: Filmoteka Polska

 

Rejs Rejsu zaczyna sie w Toruniu, nie w Warszawie.
Ale żegluga wiślana jest warszawska, tej zaś nie ma bez Rejsu i koło się zamyka

 

Mam nadzieję, że autorzy monografii Wiślane porty Warszawy wybaczą mi kolejny obszerny cytat, który przecież promuje ich bezcenne a niszowe dzieło, a jednocześnie jest dowodem na to, jak Rejs wrósł w polską rzeczywistość.

Kazimierz Robak
23 czerwca 2018

 


 

 

 

 

 

Mistewicz, Anna i Zbigniew Tucholski.
Wiślane porty Warszawy. Historia infrastruktury żeglugi śródlądowej stolicy.
Warszawa : Urząd Miasta Stołecznego Warszawa, 2017.

 

 

Od lat 50. XX w. zaczęły rozwijać się nowe formy wypoczynku w postaci wycieczek Funduszu Wczasów Pracowni­czych (FWP) statkami parowymi do Gdańska. Hasłem reklamującym „Żeglugę Warszawską” było: „Pracujesz na lądzie, odpoczywaj na wodzie” (powielające przedwojenne hasło reklamowe spółki Gdynia-Ameryka Linie Żeglugo­we SA). Ówczesna rzeczywistość została doskonale sportretowana w filmie zrealizowanym w 1970 r. przez Marka Piwowskiego pt. Rejs, którego akcja dzieje się na pokładzie statku „Feliks Dzierżyński”[2]. Motyw podróży rzecznym statkiem parowym stał się obecny w kulturze i wielu dziełach literackich.

Rejs (1970; reż. Marek Piwowski)

 

22 lipca 1953 r. Warszawa otrzymała w miejsce niewielkiej i drewnianej przystani cumującej przy moście Śląsko-Dąbrowskim, nowy trzykondyg­nacyjny Dworzec Wiślany o stalowej konstrukcji, będący darem stoczniowców płoc­kich (obecnie jest to restauracja zacumowana nad Wisłą). Z przystani tej w tamtych czasach odpływał codzien­nie statek do Włocławka, dwa razy w tygodniu statek do Gdańska, a pięć razy dziennie statek spacerowy „Bałtyk” na dwugodzinne przejażdżki, które urozmaicała orkiestra i dancing. Z tych ostatnich korzystali najczęściej uczest­nicy wczasów w mieście, mieszkańcy Domu Wczasowego FWP, w mniejszym stopniu zaś mieszkańcy stolicy[3].

Statek „Bałtyk” z pasażerami na pokładzie; widok z góry, 1965 r.
Archiwum Fotograficzne Zbyszka Siemaszki (NAC, 51-241-2,51-241-3)

(Wiślane porty Warszawy. Ryc. 63a-b, str. 60)

 

W późniejszym okresie w Warszawie istniała przystań dla statków pasażerskich „Żeglugi Warszawskiej”: Dworzec Wodny przy moście im. Księcia Józefa Poniatowskiego. W 1975 r. otwarto kolejną przystań przy moście Śląsko-Dąb­rowskim, pod Zamkiem Królewskim, przeznaczoną dla turystów zwiedzających Starówkę; statki odpływały z niej sześć razy dziennie[4]. Funkcjonowała też przystań pod Cytadelą.

Usytuowanie Dworca Wodnego, przystani „Zamek” i „Cytadela” na mapce z informatora „Żeglugi Warszawskiej” (1978)
Archiwum Dokumentacji Osobowej i Płacowej w Milanówku, Przedsiębiorstwo Państwowe Warszawska Żegluga na Wiśle, sygn. 264.

(Wiślane porty Warszawy. Ryc. 64, str. 61)

 

Z czasem żegluga na Wiśle zaczęła chylić się ku upadkowi. W miejsce statków parowych wprowadzono serię stat­ków oznaczonych typem SP-150, budowanych w Gdańskiej Stoczni Rzecznej, z silnikami spalinowymi o mocy 150 KM.

W 1969 r. w eksploatacji pozostawało zaledwie sześć parowych statków o napędzie bocznokołowym: „Bałtyk”, „Racławice”, „Gen. Świerczewski”, „Feliks Dzierżyński”, „Traugutt” i „Julian Marchlewski”.

Znaczki Poczty Polskiej wydane w 1979 r. z okazji 150-lecia żeglugi parowej na Wiśle
Projekt Stefan Małecki; źródło Poczta Polska

(Wiślane porty Warszawy. Ryc. 65, str. 61)

 

Ostatni wiślany bocznokołowiec „Traugutt” – choć został uznany za zabytek techniki – pocięto na złom w 1996 r.[5] Wcześniej, bo w 1989 r. Przedsiębiorstwo Państwowe „Żegluga Warszawska” zostało postawione w stan likwidacji[6].

 


[1] Pali się moja panno! (Hoří, má panenko!). Reż. Miloš Forman, Czechosłowacja/Włochy; 1967; czas trwania: 71 min.

[2] Zbudowanym w latach 1914-1921 w stoczni przy ul. Solec 8 jako „Polska”, potem przemianowanym na „Halkę”, zob. rozdział o Porcie Czerniakowskim;  Marcinkowski, Robert. Warszawa: z biegiem Wisły; Warsaw: along the Vistula riverside. T. 1. [tłum. Aneta Dylewska]. Warszawa : White & Case, P. Pietkie­wicz, M. Studniarek i Wspólnicy – Kancelaria Prawna, 2013; wyklejka IV.

[3] Krzyżakowa, Krystyna. „Dworzec Wiślany. Dar stoczniowców płockich dla Warszawy”. Stolica. Tygodniowa Kronika Budowy Warszawy; 33 (295) (1953); s. 6.

[4] „Przystań ‘Zamek’”. Stolica; 35 (1447) (1975), s. 10.

[5] Bańka, Krystyna i Paweł Śliwiński. Ludzie i statki: historia Płocka Wisłą pisana : katalog wystawy. Płock : Archiwum Państwowe, 2013; s. 135-136.

[6] Śliwiński, Paweł Tomasz. „Krótka historia żeglugi parowej na Wiśle”. Notatki Płockie, 56 (2011), nr 4 (229); str. 7.


Periplus – powrót na Stronę Główną