Saga Magnusa (marzec/kwiecień 2015)

Magnus Zaremba, Moczydłowski

Jacht Magnus Zaremba miał wypadek. W drodze powrotnej z Morza Grenlandzkiego, na południowy zachód od Bergen, w dwunastostopniowym sztormie na Morzu Północnym stracił maszt, takielunek, elektronikę.  Załogę jachtu tworzyli: Eugeniusz Moczydłowski – kapitan, Stanisław Kaźmierowski, Michał Kierebiński, Mariusz Marszał, Michał Procajło. 

Magnus Zaremba, Moczydłowski

W sobotę, 28 marca 2015, kilka minut po godz. 19. z jachtu został nadany sygnał alarmu. Rozpoczął on akcję norweskiego ratownictwa morskiego Kystvakten: dwa helikoptery Sea King pojawiły się nad Magnusem niecałe trzy godziny później, w tym samym czasie okręt ratowniczy KV Ålesund był już 40 Mm od jachtu.

Załogę podjęto na pokład helikoptera („To była akcja jak z Bonda” – powie później kpt. Moczydłowski). KV Ålesund wziął Magnusa na hol kilka godzin później, przy spokojniejszej wodzie. Na morzu hol przejął RS Kristian Gerhard Jebsen.

Z niedzieli na poniedziałek 30 marca jacht przycumowany został do nabrzeża w Bergen.

Magnus Zaremba, Moczydłowski Magnus Zaremba, Moczydłowski Magnus Zaremba, Moczydłowski

 

Budująca jest reakcja ludzi, często z żeglarstwem zupełnie niezwiązanych. Powstał natychmiast łańcuch ludzi dobrej woli. Nie  do przecenienia jest rola, jaką odegrało Towarzystwo Polsko-Norweskie w Stavanger: włączyli się w akcję opieki nad załogą: zorganizowali noclegi, transport, środki na pokrycie pierwszych kosztów.

Magnus Zaremba, Moczydłowski

W Bergen pracowali na Magnusie Polacy zatrudnieni w miejscowej stoczni, której właściciel udostępnił park maszynowy.

Zbigniew Ostapiuk ze Stavanger, sam będący żeglarzem, napisał krótko:

Pomocnych było wiele osób w Stavanger, Bergen, Oslo i innych miejscach Norwegii, których wymieniać nie będę, by przypadkiem kogoś nie pominąć.

 

Sytuacja była ekstremalna, jednak – co najważniejsze – nikomu z załogi nic się nie stało.

Ale  jacht, jego kapitan i całe przedsięwzięcie znaleźli się w potrzebie.

A chciałem, żeby było tak spokojnie i po cichu!

Nie udało się i jest narodowa sensacja. Bardzo przepraszam, naprawdę nie chciałem.
Będzie czas na głębsze refleksje, a na razie przyznaję, że porwałem się z motyką na słońce.

Oczywiście teraz mi żal, szczególnie rodziny. To dotyczy moich kłopotów finansowych a nie wywrotki, która mi się przydarzyła i wpędziła w poważne problemy. Dowiecie się wkrótce, jakie kardynalne błędy popełniłem, jak jestem nieodpowiedzialny i co należy z takimi zrobić.

Kij ma zawsze dwa końce, a ja staram się szukać zawsze tego lepszego.

Co może być dobrego w mojej sytuacji? A czy jest za wysoka cena za wiedzę, że w nieszczęściu możesz liczyć na tak wielu?  Na co dzień wydaje się, że jesteśmy od siebie daleko i więcej nas różni niż łączy. Może łaskawy Stwórca dopuszcza takie wydarzenia, by ujawnić ludzką solidarność? To jest wartość.

Dziękuję wszystkim za telefony, maile i chęć pomocy.
Dziękuje za każdy grosz, tak trudny do zdobycia w naszych niełatwych czasach.
Przyjmuję z wielką wdzięcznością każdą Waszą pomoc.

Środowiska polonijne okazały nieprzebrane pokłady sympatii, pomocy, zrozumienia. Proszę uwierzyć: nie było moim celem w ten sposób zdobywać tę cenną wiedzę.

Nie myślałem, że kiedykolwiek będę w takiej sytuacji, ale życie najskuteczniej uczy pokory – nie muszę o tym przekonywać.

Eugeniusz Moczydłowski

Osobom chcącym wesprzeć mnie finansowo podaję numery mojego rachunku:

Citi Handlowy
SWIFT CITIPLPX
PLN nr 22 103000190109851700015427
USD nr 09 103000190108404710010463
EUR nr 95 103000190109784815501584
 

Magnus Zaremba jest jachtem nieprzeciętnym. To jednostka badawcza (r/v = research yacht), wybudowana do żeglugi w trudnych warunkach i dostosowana do prowadzenia naukowych badań na morzu tam, dokąd (lub kiedy) nie dopłynie (lub gdzie nie wytrzyma) statek badawczy.

Magnus Zaremba, Moczydłowski

Magnus powstał dzięki woli i pasji jednego człowieka – kpt. Eugeniusza Moczydłowskiego oraz dzięki pomocy jego sponsorów, kredytodawców, przyjaciół i rodziny – wszystkich dzielących pasję „Gieni” i wierzących w powodzenie projektu.

Magnus Zaremba, Moczydłowski

O kapitanie Moczydłowskim, jachcie Magnus Zaremba, założeniach programu badawczego i kolejnych etapach jego realizacji pisałem już na Periplus.pl obszernie, gratulując Kapitanowi wyróżnienia w konkursie Rejs Roku 2014.

Magnus Zaremba, Moczydłowski

Program Antarctica-Winter, którego częścią jest wyprawa Winter Polar Sea Ecosystems, jest ważny (czy inaczej brałby go pod swoje skrzydła Zakład Biologii Antarktyki Polskiej Akademii Nauk?), a co najważniejsze – istotny dla nas wszystkich.

Magnus Zaremba, Moczydłowski

Zbiórkę funduszy dla jego ratowania ogłosiło też Towarzystwo Polsko-Norweskie w Stavanger:

Wszyscy ci, którzy chcą pomóc w doprowadzeniu Magnusa do formy oraz w uratowaniu ekspedycji naukowej na Grenlandię, mogą wpłacać pieniądze na konto charytatywne Towarzystwa Polsko-Norweskiego w Stavanger o numerze
923 5251 9725
z dopiskiem „Pomoc dla Magnusa”.

Cała kwota zostanie przekazana kapitanowi jednostki Eugeniuszowi Moczydłowskiemu.

Akcja jest jawna, każdy wpłacający może otrzymać dowód przekazania zebranej kwoty na ten cel. Wpłacający może zachować na życzenie swą anonimowość. I w tym przypadku prosimy o zaznaczenie na przelewie: wpłata anonimowa „Pomoc dla Magnusa”.

Akcja trwa do końca kwietnia.

 

Nie będę publikować zdjęć powypadkowych, bo nie ma co robić sensacji tam, gdzie sensacji nie ma. Poza tym chcę widzieć Magnusa Zarembę takim, jakim był – i będzie.

Magnus Zaremba, Moczydłowski

 

We czwartek, 16 kwietnia 2015, kpt. Moczydłowski i Magnus Zaremba dotarli do domu, do Gdańska.

  • 16:45 – na trawersie prawej burty mieli cypel Helu.
    ● 16:36 – wchodzili w główki Nowego Portu w Gdańsku
    ●  17:15 – zacumowali do nabrzeża Motławy przy ujściu do Martwej Wisły, na końcu Siennej Grobli.

Teraz Gienek ma łatwiej, ale trudniej. Czeka go ciężka robota.

Pamiętajmy o tym.

Citi Handlowy
SWIFT CITIPLPX
PLN nr 22 103000190109851700015427
USD nr 09 103000190108404710010463
EUR nr 95 103000190109784815501584

 

Spod Helu „Gienia” napisał:

Witam,

Magnus serfuje wzdłuż Helu na 1700 obrotach silnika na minutę i z wiatrem 25 węzłów do ojczyzny, gdzie „rozdziobią nas kruki i wrony”. To nawiązanie do lektur obowiązkowych starszego pokolenia, których nie czytały na pewno sępy współczesnej żurnalistyki.

Internetowe wiewiórki donoszą, że trwa niemal narodowa dyskusja, jak źle został zaprojektowany jacht Magnus Zaremba i jak strasznych występków dopuścił się jego armator, a kapitan w szczególności. Gromy spadają na urzędy, które na to pozwoliły. Można by spokojnie stwierdzić „psy szczekają, a karawana jedzie dalej”. Albo dla odmiany zacytować margrabiego Wielopolskiego: „dla Polaków można coś zrobić, z Polakami – nigdy”.
Jedyny efekt tej nagonki w stadium krytycznym może być taki, że na Magnusie zostanie opuszczona biało-czerwona bandera i zawiśnie np. flaga Wanuatu.

Ale ja jeszcze żyję, drodzy Przyjaciele, i łatwo nie polegnę. Jest wiele powodów, dla których nie mogę kapitulować.

Oto kilka z nich: udało się zbudować stateczek unikalny, jedyny znany odpowiednik to legendarna francuska Tara. Magnus sprawdził się w lodach arktycznego lata jako stateczek badawczy. W końcu tej zimy żeglował w czasie i rejonie Grenlandii, gdzie tego rodzaju jednostki nigdy nie próbowały operować. Bez żadnych strat i awarii żeglował kilka tygodni w warunkach permanentnego sztormu i huraganu. W drodze powrotnej, na dobę przed portem docelowym na Morzu Północnym, w pobliżu Bergen został wywrócony przez ogromną falę i stracił maszt.

Może najważniejszą rzeczą, która spotkała Magnusa jest jednak Wasza reakcja: jestem stary i mam słabą pamięć, ale nie słyszałem nigdy o tak szeroko zakrojonej akcji pomocy, zaistniałej zupełnie spontanicznie, jak po wypadku Magnusa. To znaczy, że misja Magnus jest w Waszej świadomości wartością budzącą odruchy naturalne społeczeństwa obywatelskiego lub zwyczajną solidarność. Jestem nadzwyczajnie wdzięczny za tę bezcenną wiedzę o moich rodakach.

Magnus Zaremba nie jest żadnym ideałem. Chętnie zobaczę doskonałych następców o lepszych właściwościach. To przecież był mój główny cel: wiedza i doświadczenie polskich żeglarzy, konstruktorów, stoczniowców predestynują do tworzenia konstrukcji wykraczających poza jachtowy standard pływającego domku pod żaglami i łódki czarterowej.

Jest masa lepszych armatorów, kapitanów i konstruktorów. Ale na razie starannie się ukrywają. Objawiają się, jak widać, tylko wtedy, gdy trzeba wykazać niekompetencję i błędy innych. Wierzę, że wkrótce pokażą, co naprawdę potrafią. To też będzie sukces Magnusa.

Mój jacht na próbach stateczności spełniał wszelkie zdroworozsądkowe kryteria. Zarzuca mu się, że teoretyczny kąt wychylenia, z którego wraca do pionu, jest niewielki – 107°. Wywrotka pokazała, że w sekundy wraca do pionu z wychylenia o 180°. Czy ma za mało balastu? Każdy, kto na nim żeglował w ciężkim sztormie, był przekonany o jego niezwykle bezpiecznym zachowaniu w takich warunkach. Pewnie po powrocie pokażę Wam film z takiej żeglugi. Taki film jest dostępny z rejsów próbnych.

Ja byłem bezgranicznie pewny Magnusa aż do owej feralnej fali potwornej, która przywróciła mi pokorę wobec potęgi morza. Ale na pewno przyjdzie pochylić się i nad tym tematem. Ciekawe wiadomości na ten temat usłyszałem od polskiego kapitana serwisowca Polar King w Bergen. Platformy naftowe na Morzu Północnym były projektowane na wystąpienie tzw. fali potwornej raz na 50 lat. Okazało się, że takie fale uderzały w platformy z częstotliwością raz na 2-3 lata i konstrukcje platform wzmocniono radykalnie. Nie jest to więc zjawisko tak rzadkie, jak sądzono. (Kapitanowi i polskiej załodze Polar Kinga – wielkie dzięki za fachową pomoc, ojcowskie wsparcie i macierzyńską opiekę).

Czy maszt był za słaby? Oczywiście był za słaby, bo się połamał. Ale przecież wytrzymywał niejeden huragan. Czy należy projektować jachty, by wytrzymywały wszystko, nawet najmniej prawdopodobne sytuacje? Może tak, ale wtedy trzeba zrezygnować z innych właściwości, np. możliwości wypchnięcia jachtu na powierzchnię nacierających pól lodowych.

Przyjaciołom obiecuję dalsze refleksje. Dziennikarzy proszę o refleksje już teraz i przyjęcie do wiadomości, że powiedziałem już niemal wszystko na temat i dalsze epatowanie „sprawą Magnusa” nie jest ani nikomu potrzebne, ani chwalebne.

Serdecznie pozdrawiam

Gienek Moczydłowski

Kazimierz Robak
2015-04-17


► Periplus – powrót na Stronę Główną