W PRL żeglarstwo to była brama na szeroki świat. Rejs Ludka Mączki „Marią” był pierwszym prywatnym rejsem bez żadnej idei, że coś mamy załatwić, coś zrobić. Po prostu: płyniemy, a co się wydarzy, to się wydarzy.
Kategoria: Opowiadania
Krzysztof Baranowski: Tryton.
Od razu powstaje pytanie: Tryton czy Trytony? Bo w ikonografii od najdawniejszych czasów na ogół spotykamy się z gromadą rozfiglowanych stworów morskich: dmących w konchy morskich ślimaków pół ludzi – pół ryb, z męskim torsem i rybimi ogonami, często rozdwojonymi i skręconymi spiralnie, a czasem z jedną parą końskich nóg.
Na marginesie opowiadań kpt. Ziemowita:
Izabella Kłossowska: Wspomnienia w czterech smakach
Izabella Kłossowska: Na marginesie wspomnień „pana instruktora”
Wojciech Jacobson: Peter i Sabine – pół wieku przyjaźni.
Krzysztof Baranowski: Lewiatan.
Wyspy Wojtka Jacobsona.
Wojciech Jacobson: Czarny piasek Gwadelupy.
Kapitan Ziemowit opowiada: Z Buenos do Salvadoru.
Wojtek Jacobson w swej książce „Od równika do bieguna czyli Marią do Hawru… i dalej”, w rozdziale „Itaparica” opisuje wrażenia z postoju w brazylijskiej Zatoce Wszystkich Świętych – Baía de Todos-os-Santos – nad którą leży Itaparica i Salvador. „Maria”, na której płynął z Ludkiem Mączką, stała w tej zatoce w grudniu 1983 roku.