To naprawdę ewenement. Mam przed sobą książkę żeglarską, której największą zaletą jest nie tylko to, co w niej jest, ale i to, czego w niej nie ma.
Nie ma w niej:
- żeglarskiej martyrologii i walki z żywiołami;
- bohaterskich sag z cyklu „my – herosi żeglarstwa”;
- wiatru ani ducha dziejów;
- arii z „Zemsty nietoperza”, ale na tematy żeglarskie;
- nauk, w tym tych z serii -logia, -ika/-yka czy -cja;
- pseudonauk (w tym również poltergeista);
- napinki, spinki, nadęć, zadęć ani wypięć;
…ani niczego takiego w tym guście.
Wszystko to, rzecz jasna, nie znaczy, że treść nie skłania do refleksji czy zadumy, ale nawet jeśli tak się dzieje, owo zadumanie jest optymistyczne i łagodne w obejściu z dumającym. Czy nie tego nam wszystkim potrzeba?
Co w tej książce jest?
- Jest zbiór powiedzeń i dykteryjek powstałych i funkcjonujących na Pogorii;
- jest ogromna dawka humoru, a w związku z tym…
- …jest luz, swoboda i mnóstwo radości podczas czytania;
- jest pole do popisu dla największych nawet malkontentów, którzy znajdą podczas lektury niepowtarzalną okazję, by przez wytwohnie zaciśnięte zęby, z sahdonicznym pełnym ghacji uśmiechem i miną wythawnego khytyka i koneseha litehatuhy powiedzieć: „Oh, to przecież takie niepoważne!”;
- jest ładna grafika na okładce i ciekawe pomysły typograficzne wewnątrz;
- jest luksus podręczności, bo choć książka ma 265 stron, z racji formatu jest to raczej „książeczka” (ale zdecydowanie nie z serii tych „do nabożeństwa”);
- jest luksus czytania wyrywkowego, bo choć książka ma 265 stron, jest w niej 197 na ogół bardzo krótkich opowiastek, z których prawie każda spowoduje, że (tu przytoczę słowa klasyka): „daję słowo – nie powstrzyma się pan [pani] od śmiechu!”;
- jest „Pogoriowy słownik”, który – choć ma tylko 30 haseł – jest perełką sam w sobie;
- jest „Słownik Autorów”, który młodym może służyć ku nauce, a wymienionym (40+8 nazwisk) przyjemnie łechce miłość własną;
- jest – żeby zaskoczyć Czytelników do reszty – bardzo serio (choć krótka) i prawie (!) profesjonalnie podana bibliografia źródeł pisanych i mówionych, z których korzystała Autorka;
- jest też nadzieja na tom drugi.
Nie. Nie będzie cytatów, bo cytaty z cytatów nakręcałyby tylko spiralę nonsensu.
To trzeba czytać w oryginale.
Alina Raduła.
Pogoria w cytatach i anegdotach kapitanów i załogi.
Warszawa : Wydawnictwo Loxo, 2020.
ISBN: 978-83-932969-4-1.
Projekt graficzny: Katarzyna Szarecka
Okładka i ilustracje: Maciej Buś
Szukajcie jej na ►FB◄
i bezpośrednio u Autorki: [email protected]
Jaka jeszcze jest ta książka?
- Jest mądra, gdyż powiedzenia w niej zawarte na ogół mają praprzyczynę w sytuacjach życiowych i ważnych, często dramatycznych (bo łatwo już było), które jednak dobrze się skończyły.
- Jest nostalgiczna: tym, którzy na Pogorii pływali (a są to dziesiątki tysięcy ludzi), przypomina chwile, do których chcieliby wrócić; a tym, którzy nie pływali, robi się nie wiedzieć czemu tęskno.
- Jest zaczątkiem tematu, który oby został podjęty przez językoznawców: „specyfika języka używanego na żaglowcu Pogoria”, czyli prościej: „gwara środowiskowa Pogorii”; jeśli nie pamiętamy, że na gruncie dialektologii termin „gwara” ma charakter neutralny i nie implikuje negatywnego wartościowania, możemy użyć terminów „profesjolekt” lub „technolekt”.
- Jest (już jest!) opiniotwórcza i źródłowa, czyli przechodzi do klasyki (dowód znajdziecie ►TU◄).
Jednym słowem Autorka – Alina „Malina” – wykonała kawał solidnej i bardzo potrzebnej roboty. Z której wynika, że miała dobry pomysł, że była pracowita i konsekwentna, ale przede wszystkim, że powodowała się miłością do żaglowca, którą dziesiątki tysięcy ludzi (wśród nich ja) podzielają. To ważne, może nie?
Nie tylko miód, ale i Malina!
Kazimierz Robak
24 kwietnia 2021
Dopisane w lipcu 2022:
Malina rzeczywiście idzie jak burza. Żaden żaglowiec się jej nie oprze, choć „nie takie wiały wiatry, kiedyś na wachcie stał” (jak powiedział był poeta). Koniecznie zajrzyjcie tu:
► Malina, tort i burza, czyli „Chopin” w cytatach i anegdotach.
► Periplus – powrót na Stronę Główną