Wojciech Jacobson: Knaga i kipa z Dali.

W domowym archiwum znalazłem fotografię. Eksponat na niej przedstawiony jest związany z Chicago, Gdynią i Gdańskiem. Ireneusz Gieblewicz (teraz Geblewicz) wykupił kadłub-wrak jachtu Dal, wyrzucony z chicagowskiego Muzeum Wiedzy i Przemysłu. Przy remoncie zostały mu drobiazgi z oryginału. Po rejsie Dali do Gdyni i do Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, Irek ofiarował mi knagę i przelotkę (kipę) z oryginalnego jachtu. Przepłynęły Atlantyk w latach 1933-1934. Michał Jósewicz oprawił je koleżeńsko w mahoniu.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, WitkowskiKnaga i kipa (przelotka) z jachtu Dal, które w latach 1933-1934 przepłynęły Atlantyk w rejsie z Gdyni do Chicago. Bez mała pół wieku później Michał Jósewicz przytwierdził je do mahoniowej podstawy.
fot. Wojciech Jacobson

Było to tak.

W gdyńskim Basenie Jachtowym im. Zaruskiego, 16 września 1980 roku, odbyła się niecodzienna uroczystość: przy dźwiękach hymnu narodowego granego przez orkiestrę Marynarki Wojennej do nabrzeża zacumowała niewielka drewniana, staromodna łódź żaglowa, a żeglarz, który wyszedł na ląd, zameldował, że oto, po 47 latach wraca do portu wyjścia historyczny jacht Dal[1].

Siedziałem w kokpicie Dali, bo miałem zaszczyt być jej kapitanem w ostatnim etapie najdłuższego w polskim żeglarstwie rejsu.

W 1933 r. tym właśnie jachtem, określanym jako zatokowy, trzy osoby zdecydowały się płynąć przez Atlantyk. Właścicielem jednostki i organizatorem wyprawy był polski ułan, porucznik kawalerii Andrzej Bohomolec, człowiek ogromnego wzrostu – mierzył blisko dwa metry – i ułańskiej fantazji. Razem z nim wyruszyli z Gdyni 5 czerwca 1933 roku: Jan Witkowski – absolwent Szkoły Morskiej i Jerzy Świechowski – oficer Marynarki Handlowej, który miał doświadczenie morskie, którego wiedza nawigacyjna okazała się nieoceniona.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, WitkowskiJacht Dal w Gdyni ok. r. 1933.
źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny, 1933-09-22, nr 263 / Narodowe Archiwum Cyfrowe

Witkowski powrócił do Polski z Bermudów, a w kraju chorował ciężko i zginął śmiercią samobójczą, jeszcze w okresie przedwojennym.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, Witkowski

Bohomolec i Świechowski 11 czerwca 1934 r. dotarli do Nowego Jorku. Tam zdecydowali, że podróż zakończą w Chicago. Po drodze, płynąc rzeką Hudson i kanałami do Wielkich Jezior, odwiedzali ośrodki polonijne. W Chicago zacumowali 24 sierpnia. Dzień później – podczas trwającej tam Światowej Wystawy Techniki i Nauki – zaczynał się Dzień Polski. Dal została postawiona na jeziorku Jackson Park Lagoon jako element wystawy. Było to duże wydarzenie: ten akcent morski młodego państwa, które świeżo się odrodziło, robił wrażenie. Sprowadziło to na wystawę ogromną liczbę publiczności, nie tylko polonijnej. Jak pisały gazety amerykańskie: …w Dniu Polskim na wystawę przybyła rekordowa liczba 200 tys. zwiedzających. Wielka w tym zasługa małej »Dali«

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, WitkowskiŻeglarze Andrzej Bohomolec (z prawej) i Jerzy Świechowski, którzy na jachcie Dal przepłynęli Atlantyk.
źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny, 1935-03-15, nr 74 / Narodowe Archiwum Cyfrowe
Ta sama fotografia w książce Bohomolca (1936) podpisana jest: „Autor z redaktorem ‘Royal Gazette’ na Bermudach”

 

Wystawa się skończyła. Bohomolec chciał, żeby Dal została w USA jako symbol Polski morskiej. Sprzedał łódkę Zjednoczeniu Polskiemu Rzymskokatolickiemu za 1623,40 dolarów, bo tyle przyniosła zbiórka wśród Polonii, a chociaż suma ta nie równoważyła wartości jachtu, cel osiągnął: do 1941 r. Dal stała w miejscu wystawowym na wodzie, później na lądzie przed chicagowskim Muzeum Wiedzy i Przemysłu, a od 1942 do 1968 r., przez ponad ćwierćwiecze, wewnątrz Muzeum w dziale Transportu.

W roku 1968 chicagowskie Muzeum zadecydowało, że nie będzie już dłużej eksponować Dali, a jeśli nie znajdzie się nikt, kto przejmie nad nią opiekę, jacht zostanie spalony. Wtedy właśnie wystąpił z inicjatywą Ireneusz Gieblewicz[2], Polak mieszkający od 1966 r. w Chicago: przejmie jacht, własnymi nakładami i pracą go wyremontuje, odprowadzi do Polski i przekaże Narodowemu Muzeum Morskiemu. Zamiar swój wykonał: to właśnie on meldował w Gdyni powrót Dali i przekazał jej banderę dyrektorowi Muzeum Morskiego, Pawłowi Smolarkowi.

Prosto się o tym mówi, ale historia wcale prosta nie była.

Rejs przez Atlantyk był momentami dramatyczny, ale to wszystko opisał Bohomolec[3] i znajduje się w każdej większej historii polskiego żeglarstwa.

Po wojnie szlakiem Bohomolca przez Wielkie Jeziora, płynęło co najmniej kilkanaście jachtów, wśród nich s/y Leonid Teliga prowadzony w 1976 r. przez Ryszarda Książyńskiego, ongiś związanego z JK AZS w Szczecinie.

Po Operacji Żagiel ’76, zakończonej w Nowym Jorku, w której płynąłem w załodze Krzysztofa Baranowskiego na Polonezie, Krzysztof rozpoczął swój wielki rejs rodzinny: z Nowego Jorku do Nowego Orleanu wewnętrznymi wodami Stanów Zjednoczonych. Pierwszy etap wiódł śladem przedwojennego rejsu Dali, do Chicago. W październiku 1976 r. Krzysztof spotkał się z Ireneuszem Gieblewiczem, odwiedził też Muzeum Wiedzy i Przemysłu, gdzie odnalazł zdeponowane i niewydane Irkowi części wyposażenia Dali – maszt, bom, żagle. Rok później, w 1977 r., udało mu się to wyposażenie ściągnąć do Polski dla Centralnego Muzeum Morskiego. Na ten temat powstał film telewizyjny[4], a wszystko Krzysztof opisał w reportażach z rejsu[5].

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, Witkowski1976, październik, Chicago: (od prawej) Ireneusz Gieblewicz z synem Conradem i Zdzisław Gieblewicz – opiekunowie jachtu Dal
fot. Krzysztof Baranowski

Gdy Ireneusz przejął Dal z chicagowskiego muzeum, jego marzeniem było, żeby ten jacht wrócił do Polski pod żaglami, na własnej stępce. Żeby wzmocnić wysuszony na wiór kadłub, postanowił go zalaminować. Pracował przy tym, wraz z bratem Zdzisławem, długie lata z przerwami na procesy sądowe. Kontrowersje wynikły z faktu, że to, jak Gieblewicz remontował jacht, nie podobało się Bohomolcowi, który mieszkał w Kanadzie. Bohomolec skierował sprawę do sądu Stanów Zjednoczonych i procesy ciągnęły się przez kilka lat – w tym czasie Irek nie mógł niczego przy Dali robić, bo miał zakaz sądowy. Nawet paryska Kultura zajmowała się tym epizodem[6]. Wreszcie zapadł wyrok: korzystny dla Ireneusza.

Decyzję wstrzymującą prace przy jachcie sąd w Chicago wycofał w 1971 roku. Ireneusz pracował przy Dali przez osiem lat, wreszcie – 3 maja 1979 r. – jacht został zwodowany. Po próbach na jeziorze Michigan i udziale w wystawie jachtowej w Chicago, Dal popłynęła odwrotnym szlakiem przez Wielkie Jeziora do Nowego Jorku.

W roku 1980 otrzymałem od Ireneusza Gieblewicza list: nie znaliśmy się wcześniej, nie wiem, skąd miał mój adres, niemniej jednak proponował mi rejs Dalą z Nowego Jorku do Polski. Podawał nawet terminarz rejsu. Jacht miał prowadzić Zdzisław Pieńkawa razem z Gieblewiczem, w załodze miała być jeszcze jedna osoba. Ja miałem być nawigatorem, lub zastąpić Pieńkawę, gdyby nie mógł płynąć. Ale Pieńkawa, który pracował w tym czasie na placówce w Nowym Jorku, po obejrzeniu Dali stwierdził, że jacht nie nadaje się do takiej żeglugi, że jest zbyt niebezpiecznie płynąć nim przez Atlantyk. I wtedy sprawa się rozwiązała: postanowiono jacht przesłać do Europy statkiem.

Ale statek, m/s Bronisław Lachowicz, płynął tylko do Bremerhaven i tam Gieblewicz zwodował jacht. Jeszcze z morza zadzwonił do mnie przez Szczecin-Radio, informując, że dopływają, będzie zrzucał jacht na wodę, i pytał, czy ja tam dołączę. Z Bremerhaven wysłał do mnie telegram, że już jest w porcie. Mimo że do 1966 r. mieszkał w PRL-u, to myślał kategoriami amerykańskimi: wyobrażał sobie, że paszport po prostu bierze się i wyjeżdża w świat. Nawet zakładając dobrą wolę wszystkich instytucji, na otrzymanie paszportu potrzeba było minimum około miesiąca. A pora była niedobra, bo to był okres napięć społecznych w Polsce, przełom lipca i sierpnia 1980 roku.

Tak więc z Bremerhaven do Kanału Kilońskiego Ireneusz popłynął sam. W Kanale, przed Rendsburgiem, spotkał polski jacht Dar Bielska, z którego przesiadł się na Dal Edward Waszkiewicz mający stopień kapitana jachtowego. Dalej popłynęli we dwójkę: przez Kilonię, Nakskov (tam pozwolono im tylko nabrać paliwa), Femø i Ystad do Świnoujścia, gdzie wpłynęli 20 sierpnia, Trzebieży (21-22 sierpnia), Stepnicy i wreszcie do Szczecina. Oficjalne powitanie przez władze żeglarskie odbyło się 10 września 1980 r. u nas w Jacht Klubie AZS. Oczywiście wcześniej witali Dal poszczególni żeglarze i witały jachty, bo Ireneusz był bardzo otwarty na tego typu spotkania żeglarskie.

 

W Trzebieży spotkałem Dal po raz pierwszy. Ale to było pierwsze spotkanie fizyczne, bo pośrednio moje losy splatały się z tym jachtem już wcześniej. I – jak to zaraz opowiem – później.

O Dali wiedziałem tyle, co powinien znać żeglarz z historii żeglarstwa. Czytałem reportaże Krzysztofa, oglądałem jego film. Ale w naszym szczecińskim Jacht Klubie AZS od 1969 r. mieliśmy jacht Dal II, nazwany tak na pamiątkę tej pierwszej. Zbudowano ją w Szczecińskiej Stoczni Jachtowej, zgodnie z angielską formułą regatową RORC. Był to dzielny morski jacht. Sylwetką nie przypominał tej pierwszej Dali. W końcu lat 1970-ych był w doskonałym trymie i zajmował dobre miejsca w regatach. Prowadzony przez Gienka Ryżewskiego zdobył Mistrzostwo Polski. Również i ja startowałem na Dali II, wygrywając w 1971 r. w swojej klasie na Internationale Ostseeregatta w biegu krótkim, z Rostock-Warnemünde do Rerik i dookoła Bornholmu[7]. Gdy 6 września 1973 r. wyruszałem z Ludkiem Mączką Marią do Peru, do pierwszego postoju w Sassnitz odprowadziła nas na klubowej Dali II część ekipy sposobiącej start Marii na morską orbitę.

Kiedy powracającą z USA Dal płynęła do Szczecina, Dal II wychodziła akurat w morze, płynąc do Szwecji na Kanał Göta, prowadził ją Adam Krasnodębski. Jachty spotkały się 21 sierpnia 1980 r. na Zalewie Szczecińskim i to spotkanie dwóch Dali miało dla nas duże znaczenie symboliczne. Później oba jachty weszły do Trzebieży.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, Witkowski21 sierpnia 1980: spotkanie s/y Dal z s/y Dal II na podejściu do Trzebieży
arch. Ireneusza Gieblewicza

Osobliwe w tej całej historii jest to, że Irek Gieblewicz przyprowadził do Polski Dal w niefortunnym dla rozgłosu i powitań okresie, kiedy trwały już strajki w Gdańsku i w Szczecinie. Nikt nie chciał zajmować się sprawą powitania jachtu. Owszem, interesowała się tym trochę prasa szczecińska, lokalna telewizja, radio. Na szczęście moment spotkania dwóch Dali wykorzystał redaktor Zbigniew Kosiorowski i nakręcił reportaż filmowy. Nie wiem, co się stało z tym filmem, ale na pewno kiedyś jakaś kopia się odnajdzie.

 

Już po strajkach i Porozumieniach Sierpniowych, Ireneusz nawiązał kontakt z Centralnym Muzeum Morskim w Gdańsku i umówił się z dyrektorem Muzeum, dr. Przemysławem Smolarkiem, że powitanie odbędzie 16 września 1980 r. w Basenie Jachtowym w Gdyni, w tym samym miejscu, skąd Dal wypłynęła w 1933 roku. Trudność polegała na tym, że aby wyjść ze Szczecina, najpierw trzeba było sporządzić i zatwierdzić urzędowo listę załogi. I stąd był potrzebny ktoś ze stopniem żeglarskim i z dokumentami umożliwiającymi wyjście w morze. Irek zaproponował, żebym ja ten jacht poprowadził. Dla mnie to był zaszczyt płynąć na łódce historycznej. Ucieszyłem się, ale chciałem płynąć z kimś z Klubu, z jakimś doświadczonym żeglarzem. Miał płynąć Irek Gieblewicz, jego żona Barbara i jeszcze ktoś od nas z Klubu. Romek Kisłowski, który już kawałek na Dali płynął, nie mógł się zabrać, ale wolny i chętny był Wiktor Rachubiński.

Zaraz po powitaniu w Klubie zaczęliśmy przygotowania do wyjścia w morze. Po dopłynięciu do Świnoujścia okazało się, że prognozy zapowiadają silne wiatry, ale na szczęście z kierunków korzystnych dla nas, z W i NW. Termin gonił. W Świnoujściu byliśmy 13 września, ale że trzynastego nie wychodzi się w morze, więc jeszcze trwały przygotowania. Z uwagi na spodziewaną żeglugę fordziakiem założyliśmy na maszt dodatkowe baksztagi. Maszt Dali był osadzony w cęgach, tak jak na Omedze. Napawało to niepokojem. Dołożyliśmy te baksztagi, ale nie z liny stalowej a z miękkiej liny i wypłynęliśmy na mocno ograniczonym ożaglowaniu. Na morzu od razu dostaliśmy 5 do 6° B, ale wiatr niestety tężał do 7-8° B. Wypłynęliśmy na trajslu i wkrótce założyliśmy także fok sztormowy. Na tym ożaglowaniu dopłynęliśmy do Helu. Cały czas mieliśmy wiatry pełne, poza momentem obejścia Półwyspu i cypla Helskiego. Była to wspaniała emocjonująca żegluga. Okazało się, że kadłub doskonale zachowywał się na fali. I łódka okazała się niezwykle szybka, bo przelot ze Świnoujścia do Helu trwał 33 godziny, czyli średnią prędkość mieliśmy nieco powyżej 6 węzłów.

W Helu spędziliśmy jedną noc, żeby odpocząć i na drugi dzień, już przy spokojnym wietrze, Irek poprowadził łódkę do Basenu Jachtowego w Gdyni. Tam na kei czekało na powitanie kilkaset osób i orkiestra Marynarki Wojennej grała „Jeszcze Polska”.

W późniejszej części oficjalnej właściwie ani Wiktor, ani ja nie braliśmy udziału – siedzieliśmy na łódce, a wszystko odbywało się na lądzie i tam Gieblewicz przekazywał jacht dyrektorowi Smolarkowi do Muzeum, w obecności władz miejskich, PZŻ i… biskupa Kluza[8].

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, Witkowski16 września 1980, Gdynia, Basen Jachtowy im. Zaruskiego: Ireneusz Gieblewicz melduje powrót Dali do portu wyjścia
arch. Ireneusza Gieblewicza

Postój w Gdyni trwał do 19 września. Na pokładzie nie było już Gieblewiczów, którzy mieli ważne spotkania na lądzie.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, Witkowski16 września 1980, Gdańsk: Ireneusz Gieblewicz podpisuje akt darowizny Dali Narodowemu Muzeum Morskiemu
arch. Ireneusza Gieblewicza

Ja i Wiktor mieliśmy jeszcze jeden rejs na Dali: spotkał nas zaszczyt doprowadzenia jachtu z Gdyni do Gdańska – do Muzeum Morskiego. Oprócz nas był w załodze mgr Jacek Sieński z Muzeum, który bezpośrednio przejmował opiekę nad Dalą, i Ryszard Szyszka, zięć Irka. Jeszcze we wrześniu Dal została wyjęta z wody i postawiona obok Muzeum.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, Witkowski19 września 1980, Gdańsk: Dal na Motławie dobija do Muzeum Morskiego
arch. Ireneusza Gieblewicza

* * *

Po latach jeszcze raz spotkałem się z Dalą, znów pośrednio. W Cape Town, w styczniu 1992 r., gdy płynąłem Pogorią z kanadyjską Class Afloat, odwiedziliśmy Jerzego Świechowskiego.

Jerzy Świechowski (styczeń1992, Kapsztad)
arch. Wojciecha Jacobsona

Podczas historycznego rejsu Dali Jerzy Świechowski miał już stopień oficerski w Marynarce Handlowej – jego wiedza nawigacyjna okazała się w czasie transatlantyckiego rejsu nieoceniona. W czasie wojny pływał w konwojach, dowodząc statkami angielskimi i francuskimi – słynna była ucieczka dowodzonego przez niego statku Lida z Casablanki, rządzonej przez kolaboracyjny rząd Francji Vichy. Po wojnie zamieszkał wraz z żoną w Kapsztadzie, w willi, którą nazwał „Dal”.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, Witkowski1992, styczeń, Kapsztad: ja w gościnie u pp. Lucyny i Jerzego Świechowskich w ich mieszkaniu w centrum miasta
arch. Wojciecha Jacobsona

Nas państwo Świechowscy gościli w mieszkaniu w śródmieściu Kapsztadu, bo willę już sprzedali. Pan Jerzy gościł też u nas na Pogorii. Traf chciał, że odwiedzał nas wtedy Adam Banaszek z Daru Bielska – jachtu, z którym spotkał się płynący Dalą Irek Gieblewicz w Kanale Kilońskim. Adam, komandor bielskiego klubu żeglarskiego „Halny”, był I oficerem w rejsie Daru Bielska z Polski przez Morze Czerwone do obu Ameryk. Niestety, cztery miesiące po naszym spotkaniu, 3 maja 1992 r., Adam zginął tragicznie w Recife w walce z uzbrojonymi w broń palną bandytami, którzy napadli na jacht.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, Witkowski1992, styczeń, Kapsztad (od lewej): Adam Banaszek, Jerzy Świechowski i Wojciech Jacobson
arch. Wojciecha Jacobsona

Przez pięć lat stała Dal na zewnątrz Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku, obok Opty, na którym w latach 1967-1969 Leonid Teliga opłynął, jako pierwszy Polak samotnie, kulę ziemską.

Zimą 1985 roku Dal trafiła do hangaru Akademickiego Klubu Morskiego w Górkach Zachodnich. Pod koniec 1995 roku, wraz z Opty Teligi i Mirandą Zbyszka Puchalskiego, została przewieziona do magazynów CMM w Tczewie. W roku 2014 przetransportowano ją do Pucka, skąd – po remoncie, przywracającym wygląd z lat trzydziestych XX w. – wróciła do Tczewa.

Od 2016 r. Dal jest wystawiona w Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie, najnowszym, zbudowanym w tym właśnie roku, oddziale Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Razem z nią eksponowane: Opty i Kumka IV – spawany jacht inż. Tadeusza Sołtyka, zabytek polskiej myśli technicznej z 1937 roku.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, WitkowskiNarodowe Muzeum Morskie, Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie: jacht Dal
źródło: Divers24.com

* * *

Do piękna powrotu Dali brakowało jednego akcentu – obecności któregoś z żyjących uczestników wielkiego rejsu z 1933-1934 r. Andrzej Bohomolec mieszkał wtedy na farmie w Kanadzie, a Jerzy Świechowski w Kapsztadzie, w RPA. Bohomolec zaznaczył symbolicznie swoją obecność. W roku powrotu Dali ufundował Kaplicę Ludzi Morza[9] w kościele Mariackim w Gdańsku. Tam, na ozdobnej płaskorzeźbie, widnieje sylwetka jachtu na morskiej fali i napis: „Matce Bożej, patronce dalekich mórz i oceanów, kaplicę tę ufundował żeglarz Bohomolec Andrzej, 1980 r.”.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, WitkowskiTablica z sylwetką Dali w Kaplicy Ludzi Morza w Bazylice Mariackiej w Gdańsku, z napisem: „Matce Bożej, patronce dalekich mórz i oceanów, kaplicę tę ufundował żeglarz Bohomolec Andrzej, 1980 r.”
Projektanci i wykonawcy Kaplicy Ludzi Morza (1980): Janina Karczewska-Konieczna (ur. 1934) i Stanisław Konieczny (1933-1981), artyści-plastycy-ceramicy z Gdańska

fot. Martyna Szoja (5 sierpnia 2021)

 

Bazą tego tekstu jest wywiad, który przeprowadził ze mną Zenon Szostak,
założyciel i redaktor naczelny kwartalnika Zeszyty Żeglarskie w 25. rocznicę sprowadzenia Dali do Polski.
►Wywiad◄ ukazał się w 14. numerze , 23 sierpnia 2005 r.

Swoje życie i batalię o uratowanie Dali opisał w książce Powrót jachtu „Dal” Irek Gieblewicz.
Jest tam również obszerny opis wydarzeń, przedstawionych tu przeze mnie.

Banaszek, Baranowski, Bohomolec, Centrum Konserwacji Wraków, Chicago, Dal, Geblewicz, Gieblewicz, Jacobson, Jósewicz, Mączka, NMM, Rachubiński, Ryżewski, Świechowski, WitkowskiIreneusz Gieblewicz: Powrót jachtu „Dal”
Warszawa : Efekt, 2017.

 

 

Wojciech Jacobson
14 sierpnia 2024
Przypisy, dobór fotografii i podpisy – Kazimierz Robak


[1] s/y Dal – jacht zatokowy, slup, dł.: 8,5 m, szer.: 2,15 m, zanurz.: 1,3 m, pow. ożagl.: 45 m², na którym Andrzej Bohomolec, Jerzy Świechowski i Jan Witkowski (powrócił do Polski z Bermudów) przepłynęli w latach 1933-1934 Atlantyk, w rejsie z Gdyni (5 czerwca 1933) do Nowego Jorku (11 czerwca 1934) i Chicago (24 sierpnia 1934).

[2] Ireneusz Gieblewicz (ur. 1935-07-09 w Łodzi) – żeglarz, jachtowy sternik morski; w czasie wojny wywieziony wraz z rodziną do Niemiec; potem do Metz (okupowana Francja); we Francji, po wyzwoleniu, wskutek wypadku amputowano mu nogę; pracował, m.in. w Szczecińskim Urzędzie Morskim (ochrona rybołówstwa); do USA wyjechał w 1966; w 1980 sprowadził jacht Dal do Polski. Swoje życie opisał w książce Powrót jachtu „Dal” (Warszawa : Efekt, 2017).

[3] Bohomolec, Andrzej. Wyprawa jachtu „Dal”. Warszawa : Rój, 1936 i 1937 (wyd. I i II); Warszawa : Wiedza Powszechna, 1957 (wyd. III); Warszawa : Wydawnictwo Megas, 2007 (wyd. IV);
Bohomolec, Andrzej. The voyage of the yacht, “Dal” : from Gdynia to Chicago, 1933-34. [tłum. Irene Tomaszewski] Montreal/Ottawa : Polish Institute of Arts and Sciences in Canada, 2019.

[4]Polonezem” do Polonii czyli śladami jachtu „Dal”; scen., reż. i zdjęcia: Krzysztof Baranowski; TVP, 1977.

[5] Wydanie książkowe: Baranowski, Krzysztof. Żaglem po Ameryce. Warszawa : Wydawnictwa RiTV, 1978.

[6] Zdziechowski, Paweł. „Łódeczka Dal”. Kultura. Miesięcznik. 1972, nr 6/297. Paryż; str. 80-86.

[7] 10-17 lipca 1971, XXI Internationale Ostseeregatta; w załodze s/y Dal II byli: Wojciech Jacobson (kapitan), Andrzej Sokołowski, Zbigniew Hrynkiewicz, Antoni Brancewicz, Stefan Gruszczyński, Aleksander Dudarenko.

[8] Kazimierz Kluz (1925-1982) – w latach 1972-1982 biskup pomocniczy gdański. W 1981 roku zorganizował mszę św. radiową „dla tych, co na morzu”, transmitowaną w każdą niedzielę z kościoła św. Elżbiety w Gdańsku.

[9] „Kaplica Ludzi Morza mieści się w dawnej kaplicy Wszystkich Świętych, gdzie do 1912 roku znajdowała się biblioteka kościelna. Obecną kaplicę ufundował w 1980 r. Andrzej Bohomolec, który przed wojną jako pierwszy Polak przepłynął jachtem »Dal« Ocean Atlantycki. Dedykowana jest marynarzom, żeglarzom i rybakom, spoczywającym na dnie mórz i oceanów. Wystrój kaplicy z figurą Matki Boskiej, Królowej Mórz i Oceanów, oraz reliefami zawierającymi morskie wątki biblijne jest dziełem gdańskich artystów Stanisława Koniecznego i Janiny Karczewskiej-Koniecznej. Wejście do kaplicy zdobi XVII-wieczny, barokowy portal”. [„Bazylika konkatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku”. Wikipedia.pl]


O życiu i rejsach Wojciecha Jacobsona przeczytacie w antologii jego opowiadań i reportaży:Class Afloat, Concordia, Di Lullo, Galapagos, Marczak, Montreal, Panama, Portobello, równik, Straburzyński, West Island College, Wojciech JacobsonWojciech Jacobson:   Od równika do bieguna, czyli „Marią” do Hawru… i dalej,
Estimark, 2022.

♦ Nominowana do literackiej nagrody im. Teligi za rok 2023.

Można ją jeszcze kupić u Wydawcy (tel. 604-555-115; [email protected]),
na
► Allegro
lub w
księgarni Wydawnictwa Nautica.

 

Żeglarski życiorys kpt. Wojciecha Jacobsona przedstawia książka

Class Afloat, Concordia, Di Lullo, Galapagos, Marczak, Montreal, Panama, Portobello, równik, Straburzyński, West Island College, Wojciech JacobsonKazimierz Robak:   Żeglarskie ‘kto jest kim’: Wojciech Jacobson,
Dobry Noe Press, 2022.

Drugie wydanie (380 stron, kilkaset map i ilustracji) jest jeszcze do nabycia u ► Wydawcy
i w kilku księgarniach internetowych (m.in. ► Wydawnictwa Nautica).

Książka była nominowana do:
♦ literackiej nagrody im. Teligi za rok 2022

♦ Nagrody Żeglarskiej Szczecina 2022
.

Recenzję przeczytacie ►TU◄.

Obie książki uzupełniają się jak dwie części dużej całości.
Bo gdy dwóch pisze o tym samym, to na pewno nie tak samo i niekoniecznie to samo.

 


Czytajcie

► historia żeglarstwa polskiego
► kronika żeglarstwa na Pomorzu
► dokumenty
► listy
► korespondencje
► artykuły
► wiersze i proza
► wspomnienia
► recenzje
► archiwum

 

 

 

https://zeszytyzeglarskie.pl/

 


► Periplus – powrót na Stronę Główną