Michaił Żwaniecki już nie wystąpi

Michaił Żwaniecki – legendarny satyryk i pisarz, człowiek-instytucja – odszedł 6 listopada 2020 r.

W ZSRR i Rosji Żwaniecki (Михаил Михайлович Жванецкий, ur. 6 marca 1934 w Odessie) był jednym z najbardziej opiniotwórczych artystów i jednym z najbardziej błyskotliwych satyryków.

 

W Polsce znany, ale… nie bardzo. Tłumaczono go niewiele, zresztą w tłumaczeniu jest niezwykle trudny, bo jego twórczość opiera się w dużej mierze na grze słów, kalamburach i odniesieniach do rosyjskiej rzeczywistości, co na ogół bywa po prostu nieprzekładalne. Nie jest to jednak żadnym wytłumaczeniem faktu, że w polskiej Wikipedii hasło „Żwaniecki” nie istnieje.
Natomiast naukowa rozprawa Swietłany Biczak „Językowe mechanizmy komizmu w twórczości Michaiła Żwanieckiego” została wydana przez Uniwersytet Śląski w języku rosyjskim (Языковые механизмы комизма в произведениях Михаила Жванецкого; 2020).

 

Z okazji 75. urodzin Żwanieckiego, w 2009 roku, Anna Łabuszewska w Tygodniku Powszechnym napisała:

Zdania z jego monologów są powtarzane w całej Rosji jak aforyzmy. To esencja życiowej mądrości, miłości do ludzi światłych, dobrych, oddanych, przygany w stosunku do nieprzemijającej głupoty, pobłażliwości dla zwykłych ludzkich ułomności. Żwaniecki jest sarkastyczny, ale ciepły.

Pod koniec 2004 roku, kiedy gwiazda Putina umacniała się na politycznym firmamencie, a wraz z nim hipokryzja i wszechwładza urzędników, Żwaniecki miał odwagę powiedzieć głośno:

Wszechwładna kasta skorumpowanych urzędników, sprzedajnych milicjantów, sędziów i zwykłych kryminalistów u koryta może być zbyt ciężkim balastem, by zreformować kraj. […]
Władimir Władimirowicz zamienił się w znak firmowy, markę. Wszyscy chcą mieć z nim coś wspólnego, wykorzystują tę markę we własnych merkantylnych celach. Politycy, artyści, humoryści, dziennikarze, filmowcy. Wszyscy. Nie chce mi się przepychać. Nasze małżeństwo się nie udało. Nikt mnie nie swatał, a ja sam się nie wpraszałem. Nasza nowa góra stwierdziła, że najlepiej będzie stworzyć wizerunek władzy silnej ręki, a ja jestem zwolennikiem silnej głowy.
A najważniejsze dla mnie jest to, żeby mówili prawdę.
Tymczasem całe to polityczne bractwo znowu schowało się pod dywan, nawet żaden dźwięk się stamtąd nie wydobywa.
Ale gdybym spotkał się z prezydentem, zapytałbym go: „Władimirze Władimirowiczu, mówi nam pan o wzroście gospodarczym. Ja się na tym nie znam, na ludziach znam się lepiej. Czy w ostatnim czasie mniej mamy w Rosji łapówek, śmierci, głodówek, protestów?”.
Władza ma zasadę „rób, co mówisz, ale nie mów, co robisz”.

Przez jakiś czas Żwaniecki prowadził program telewizyjny „Dyżurny satyryk kraju”. Potem program jakoś zniknął z ekranów, teraz znowu się pojawił. W Moskwie ludzie opowiadają sobie, że w związku z tym przeklętym kryzysem musi coś się zmienić, bo w telewizji Żwanieckiemu pozwolili powiedzieć pod adresem pozbawionej poczucia humoru władzy coś takiego, o czym przez ostatnie lata nie mogło być mowy.

W monologu o wyższości „mania mózgu nad niemaniem mózgu i odwrotnie” Żwaniecki powiedział głośno o wielkim murze zbudowanym przez siłowików, by odgrodzić się od mózgowców (mozgowików), aby im nie przeszkadzali ze swoimi wątpliwościami i pytaniami, żeby siłowicy mogli sobie spokojnie rządzić bez wątpliwości i utrapień.
A w wywiadzie dla rządowego dziennika „Rossijskaja Gazieta” jubilat zauważył, że władze nie mają innego wyjścia – muszą w warunkach kryzysu poluzować śrubę i pozwolić satyrykom mówić głośno rzeczy, które się władzom mogą nie podobać, a nawet nie mogą podobać.

Trzeba wypuszczać parę. Satyra jest takim wentylem, przez który wypuszcza się parę, gromadzącą się w niezadowolonych ludziach.

<http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2009/03/05/a-was-awas-czyli-urodziny-faceta-z-teczka/>

 

Nie da się o nim napisać krócej, niż w wiadomości, którą po jego śmierci przesłała do Polski moskiewska korespondentka Polskiej Agencji Prasowej (poniżej).
Do kalamburów Żwanieckiego, które cytuje autorka tej noty, dodam jeden:

Skoro już wszyscy tkwimy w gównie po szyję, to przynajmniej podajmy sobie ręce.

 

Żwaniecki urodził się w Odessie 6 października 1934 roku. Z wykształcenia był inżynierem, najpierw pracował jako mechanik w odeskim porcie, a potem w biurze konstruktorskim. Rozpoczął karierę artystyczną pod koniec lat 60. Pracował w Teatrze Miniatur w Leningradzie (obecnym Petersburgu), gdzie napisał około 300 skeczy i monologów dla znanych aktorów: Romana Karcewa i Wiktora Ilczenki. Później zaczął występować samodzielnie. W 1988 roku założył Moskiewski Teatr Miniatur. Regularnie publikował teksty satyryczne w radzieckiej prasie.

Żwaniecki żartował z życia codziennego, sięgał po paradoks, błyskotliwą grę skojarzeń i słów. Był autorem bardzo płodnym, tworzył skecze, aforyzmy, publikował w prasie, wydawał książki. W latach ZSRR był bardzo popularny, także dzięki telewizji. W Polsce szerzej znany był bodajże tylko jego skecz – „Awas”, w wykonaniu Piotra Fronczewskiego i Wojciecha Pszoniaka.

Jego lekki i ironiczny humor, niepozbawiony melancholii, nie stracił na aktualności po rozpadzie ZSRR. Żwaniecki prowadził programy telewizyjne na kanałach rosyjskich. Tytuły ludowego artysty Rosji i Ukrainy przyznały mu władze obu krajów; był też laureatem wielu innych odznaczeń.

Wśród bardzo znanych jego aforyzmów był żart, że alkohol w małych dawkach nie szkodzi w żadnych ilościach, określenie Rosji jako kraju nieograniczonych możliwości i niemożliwych ograniczeń, a także sentencja: Optymista wierzy w to, że żyjemy na najlepszym ze światów. Pesymista obawia się, że tak właśnie jest.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
<https://dzieje.pl/kultura-i-sztuka/zmarl-legendarny-rosyjski-satyryk-michail-zwaniecki>

 

Michale Michajłowiczu, dziękuję! Bardzo będzie Pana brak.

Kazimierz Robak / Periplus.pl;
7 listopada 2020


 

► Periplus – powrót na Stronę Główną