Kazimierz Robak: Teraz ja

Kilka tygodni temu w internetowych księgarniach pojawiła się elektroniczna wersja mojej książki „GIBRALTAR: Cieśnina – Skała – Państwo”. Wydanie drugie – znacznie rozszerzone wobec wersji papierowej sprzed dwóch lat.

Najpierw – o czym ta książka jest.
To:

► zwięzła historia miejsca, uznanego przez starożytnych za koniec zamieszkałego świata, a dziś wciąż będącego źródłem nieporozumień i konfliktów;

► chronologiczny (od czasów najdawniejszych do współczesności), bogato ilustrowany i dokumentowany zapis dziejów Gibraltaru;

► wypisy i wzmianki o Gibraltarze z literatury antycznej, średniowiecznej i współczesnej;

► wersja elektroniczna, oparta na wydaniu książkowym, bogatsza o niezbędne uwspółcześnienia (nowy pomnik gen. Sikorskiego) i rozszerzenie wypisów (m.in. opowiadanie Juliusza Verne’a i wspomnienia Joshuy Slocuma).

 

Czym ta książka nie jest (ale…):

●  to nie jest locja – ale znajdziecie tu opis dna morskiego Cieśniny i plany podmorskiego tunelu;

●  to nie jest przewodnik – ale znajdziecie tu opis i historię Skały od czasów Neandertalczyków;

●  to nie jest podręcznik – ale znajdziecie tu opowieści o Wizygotach, Wandalach i Saracenach, a nawet fragment Konrada Wallenroda;

●  to nie jest antologia – ale znajdziecie tu przygody księcia Radziwiłła „Panie-Kochanku” i barona Münchhausena podróżującego na byku Johnie Mowmowskym, który ma podkowy sporządzone z ludzkich czaszek dające mu prędkość naddźwiękową.

 

 

Oczywiście zawsze znajdą się ułamkowi inteligenci, którzy spojrzą na okładkę, napiją się łyski i bez czytania zawyrokują, że całość jest do bani, bo im się wydawało, że to będzie locja – a to locja nie jest, więc skoro tak, to nie. Cóż – wśród specjalistów od wszystkiego są również specjaliści od krytyki w ogóle. 

Locję, rzecz jasna, znajdziecie gdzie indziej, ale takiej wiedzy o Gibraltarze – pozbieranej ze wszystkich zakątków – po polsku nie znajdziecie nigdzie.

Zapraszam więc do wejścia na stronę Cyfroteki, gdzie księgarni sprzedających „Gibraltar” jest do wyboru do koloru
i dziękuję za uwagę.

Kazimierz Robak
2018-03-18

PS. Czemu sprzedaż, a nie darmowy transfer? Bo nawet wydanie  e-książki kosztuje; może niewiele – ale zawsze.

 


Periplus powrót na Stronę Główną