Kazimierz Robak: Cztery fazy pamięci

… świetlistość i promienie słońca przesiewające się przez liście drzew, to coś, co może zobaczyć tylko …

 

Rozmawiałem kilka dni temu z dawno niewidzianym znajomym, który zadał mi pytanie konkretne: „Dlaczego, pisząc o żeglarstwie, nie piszesz nic o harcerstwie, które w żeglarstwie wielkie ma zasługi?”

Odpowiedziałem, że choć sam rzeczywiście piszę o tym mało, ale materiały na ten temat zamieszczam na stronie Żeglujmy Razem. Może niewiele, ale treściwie.

Zamieściliśmy artykuł „Pierwsze jachty pod biało-czerwoną pływały po Zatoce Amurskiej” Eugeniusza Ajewskiego
Autor był żołnierzem podziemia, architektem, historykiem, dziennikarzem, publicystą, sędzią bokserskim – jego niezwykły życiorys znajdziecie w Wiki i w biogramach na stronie Klubu Historycznego im. gen. Stefana „Grota” Roweckiego  i stronie Muzeum Powstania Warszawskiego).
Artykuł opowiada o pierwszych rejsach żeglarskich pod biało-czerwoną banderą. Eugeniusz Ajewski brał w nich udział dzieckiem będąc i apelował do wszystkich, którzy wiedzieliby cokolwiek o sztandarze władywostockiej wodnej drużyny harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki, który – przywieziony do Polski – zaginął w zawieruchach dziejowych.

Odpowiedział na to Marek Słodownik, pisząc że sztandar Hufca Syberyjskiego znajduje się w zbiorach Muzeum Harcerstwa w Warszawie.

Odezwał się też lata niewidziany Rudek Wasilewski (razem „robiliśmy” sternika), z Kwadratu – nieformalnego harcerskiego kręgu instruktorskiego na Żoliborzu i Bielanach. W tymże Kwadracie Rudek zorganizował spotkanie z Eugeniuszem Ajewskim, podczas którego dowiedział się, że nazwisko gościa pochodzi od flamandzkiego Ay, że jego dziadek i ojciec służyli w carskiej marynarce wojennej, że przed rewolucją październikową, a więc za cara, we Władywostoku odbywały się harcerskie defilady ze sztandarami i mszą polową po polsku, że sztandar władywostockiego hufca był przemycony jako kołderka małego Eugeniusza podczas trudnego przedzierania się rodziny z Rosji Sowieckiej do  Polski i że w Polsce, jako młody chłopak, pan Eugeniusz zbudował z kolegą jacht, by popłynąć na harcerskie Jamboree – jednak łódka zatonęła na wiślanej mieliźnie, zaś kolega dostał zapalenia płuc i zmarł.

Na stronie Żeglujmy Razem pisaliśmy o Władysławie Wagnerze – harcerzu przecież – który na swoich Zjawach opłynął w latach 1930-tych świat dookoła, a którego pamięć w 2012 roku (100-lecie urodzin, 80-lecie rozpoczęcia rejsu i 20-lecie śmierci żeglarza) uczciła żeglarska Polonia zlotem i pamiątkową tablicą na Wyspach Dziewiczych.

► „Na wyspie Wagnera”
► „Wagner Sailing Rally 2012”
► „Władysław Wagner – autopomnik”

Znaleźć można na stronie Żeglujmy Razem fragment wspomnień Mariusza Zaruskiego (prawdziwy generał harcerstwa) Na jachcie „Witeź”. Podróż w r. 1925.

Gdy tak wspominaliśmy harcerstwo (w którym ja nigdy nie byłem), przypomniałem, jak kiedyś Marek Grechuta powiedział, że świetlistość i promienie słońca przesiewające się przez liście drzew, to coś, co może zobaczyć tylko idący przez las harcerz. Zdumiony tym porównaniem spytałem, czy był kiedyś harcerzem (o ile wiem, nie był!). Marek pytanie pominął, ale zaczął opowiadać o lesie i tym, co się w nim dzieje ze światłem – bo przecież był także malarzem.

Skąd mu się wtedy wziął ten harcerz – nie wiem i nigdy się nie dowiedziałem, ale chcę przypomnieć pełen światłocieni tekst, który śpiewał, splatając ze sobą wiersze Micińskiego i Czechowicza.

►  Marek Grechuta – Twoja postać (tekst)

►  Marek Grechuta – Twoja postać (zapis dźwiękowy)

Kazimierz Robak
18 stycznia 2017


Periplus powrót na Stronę Główną