W PRL żeglarstwo to była brama na szeroki świat. Rejs Ludka Mączki „Marią” był pierwszym prywatnym rejsem bez żadnej idei, że coś mamy załatwić, coś zrobić. Po prostu: płyniemy, a co się wydarzy, to się wydarzy.
Jedyny cel, jaki miał Ludek, to było, że on płynie dookoła świata w trzy lata. My wszyscy, którzy do niego dołączaliśmy, mieliśmy już czas ograniczony, na przykład urlopami, ale tym bardziej traktowaliśmy to jako przygodę, która ma trwać – powiedzmy – jeden sezon. To, że Ludek wrócił do Europy po 11 latach – rejs Marii, rozpoczęty 5 września 1973 r. w Szczecinie zakończył się 5 lipca 1984 r. w Hawrze – jest zupełnie inną historią.
W 1973 roku Szczecinie przez wiele dni i tygodni koledzy i przyjaciele szykowali jacht, gromadzili sprzęt i pakowali prowiant, uczestnicząc we wszystkich naszych kłopotach. Ale układy towarzyskie – to jedno, a biurokracja – drugie. Przez jakiś czas Maria stała w stoczni jachtowej, a tam obowiązywały ścisłe przepisy: wchodzić i wychodzić można było tylko mając ważne zezwolenie, a z tym bywało różnie. Ratowaliśmy się więc, jak mogliśmy.
Latem 1973 r. pomagał nam przygotować się do rejsu Tomek Kuklasiński, mój siostrzeniec. Załatwiał też coś w stoczni jachtowej, albo z nami tam popłynął. Żeby się poruszać między stocznią a resztą świata, przepustka była konieczna. Na przykład taka, jaka z datą 31 sierpnia 1973 r. zachowała się w archiwum Tomka:
„31. 08. 1973, s/y MARIA: Zaświadcza się, że ob. Tomasz Kuklasiński jest członkiem załogi s/y Maria. Zaświadczenie wydaje się dla władz stoczniowych”
arch. Tomasza Kuklasińskiego
Na kartce jest bardzo wyraźna pieczątka jachtu, mniej wyraźna pieczątka personalna „Kapitan s/y ‘Maria’ mgr Ludomir Mączka” i – bardzo niewyraźny – mój podpis „z/u” (z upoważnienia, kapitana oczywiście).
Była też mapka. Została przygotowana przed rejsem w 1973 r., rysował ją ktoś z Klubu (nie ja), według ustaleń z Ludkiem. Na jakiejś mapie konturowej Ludek nakreślił trasę, a później dodano do niej napisy i symbol klubowy. O dziwo, trasa rzeczywista prawie odpowiadała projektowanej.
Ta odbitka akurat jest dedykowana „siostrzeńcowi – koledze Tomkowi Kuklasińskiemu” z wyraźnymi podpisami Ludka i moim.
Mapkę powielono w wielu egzemplarzach, chyba mam jeszcze kilka. Służyła do prezentacji rejsu dla prasy i przy staraniach o potrzebne rzeczy lub sprawy. Dostaliśmy np. bardzo dużo konserw rybnych i podobnych – zapłaciliśmy za nie wdzięcznością i mapką (mapkami?) z pieczątkami i podpisami.
Podczas rejsu Marii mapka była ilustracją zamierzeń i suwenirem do wręczania, też z podpisem Ludka i stemplami jachtowymi.
Na wszystkie wyjazdy zaopatrywałem się w „papiery” dla służb granicznych i dla celników. Często się przydawały. Chodziło o „efekt papierka”, zwany też „efekt bumagi”. List-pismo z pieczątkami ważnych instytucji miał znaczenie psychologiczne. Gdy jechaliśmy z załogą na jacht, który akurat stał w Salonikach, pismo takie – opieczętowane i z mnóstwem podpisów na pieczątkach personalnych – wyjaśniało celnikom rumuńskim i bułgarskim w pociągu do Grecji, dlaczego wieziemy worki z żarciem i ciuchami – że to nie na handel. Dzięki tym „bumagom” nie musieliśmy dawać łapówek, choć były oczekiwane.
Mógłbym opisać przedziwne historie graniczne. Myślę, że każdy podróżnik ma jakieś przygody godne opowiedzenia. Ale i tak najtrudniejsza do przejścia była Immigration amerykańska, zarówno w portach, jak i konsulatach USA. Tam oprócz „papierka” brałem ze sobą różne wydawnictwa oficjalne, które robiły wrażenie, np. „Year-Booki” kanadyjskiej Class Afloat – ale tu już za bardzo wybiegam w przyszłość.
Cennym podarkiem był proporczyk zafundowany przez redakcję tygodnika Jantar[1], czyli przez Zygmunta Kowalskiego[2] (chwała mu za to!), który był jego naczelnym redaktorem. Projektował któryś z architektów z Politechniki Szczecińskiej. Sądziłem, że Ewa Glinka ale ona twierdzi, że ktoś inny.
Zygmunt był wtedy żeglarzem Harcerskiego Ośrodka Morskiego. Dziś jest znanym i bardzo dobrym kapitanem jachtowym, o wielu osiągnięciach, wymienianym w wielu leksykonach, często prowadzi duże rejsy i ma własny, nieduży, jacht.
W roku 1973 Zygmunt zaproponował opiekę prasową nad rejsem. Wywiązywał się z tego skrupulatnie, drukując korespondencje moje, niektóre Ludkowe, a potem Jurka Pisza i Bogdana Zahajkiewicza. Z mojego pisania powstała, za sugestią Krzysztofa Baranowskiego, miniatura morska „Marią” do Peru[3].
Wojciech Jacobson – „Marią” do Peru
Miniatury Morskie, z. 8. Gdańsk : Wyd. Morskie, 1976.
Piszowe opowieści rozrosły się do wydania książki „Marią” przez Pacyfik[4].
Antoni Jerzy Pisz – „Marią” przez Pacyfik
Gdańsk : Wyd. Morskie, 1982.
Kolejnym prezentem do wręczania był proporczyk klubowy JK AZS Szczecin. Oba proporczyki były eleganckie – do powieszenia na ścianie lub na stojaku biurkowym – i cenniejsze niż mapka.
Były też klubowe proporczyki trójkątne, do podwieszania pod salingiem. One były najcenniejsze i mieliśmy ich mało, a dla kolekcjonerów i prawdziwych żeglarzy największą wartość – bo emocjonalną – miały te „po przejściach”: poszarpane wiatrem, wymoczone w słonej wodzie.
Maria miała więc od Jantara miejsce na korespondencję, proporczyki i… karty QSL dla Ludka.
Ludek był krótkofalarzem. Miał mnóstwo kontaktów, przez radio dostawał prognozy pogody, wszelkiego typu porady, również medyczne, poza tym rozmawiał towarzysko, bo kontakty z ludźmi go cieszyły niezwykle, a to wszystko dawało mu olbrzymi krąg znajomych i przyjaciół. Jego rozmówcy z eteru często witali go w portach, bo krótkofalarze to rodzaj bractwa. Mają też swoje zwyczaje i rytuały: jednym z nich jest pisemne potwierdzenie nawiązania łączności – przesyłają sobie wtedy pocztą swoje karty QSL. Litery pochodzą z tzw. kodu Q, używanego w krótkofalarstwie: sekwencja QSL znaczy „potwierdzam odbiór”.
Ludek w kabinie nawigacyjnej Marii, Atlantyk, 1983 r.
fot. Wojciech Jacobson
Karty QSL to w krótkofalarskim świecie dokumenty oficjalne i załączniki niezbędne do otrzymania odpowiednich certyfikatów. Wysoko cenione są te (i ci), których znak wywoławczy ma na końcu „MM”, co jest skrótem od Maritime Mobile (morska ruchoma) – literując głosem najczęściej rozwija się to po angielsku jako „Mickey Mouse” lub „Mary Mary”, a po polsku „dwie Marysie”. Taki znak miał Ludek na swoich kartach. Pierwsza była zaimprowizowana na standardowym wzorcu Polskiego Związku Krótkofalowców, druga – otrzymana w prezencie od Jantara („SP” to oczywiście Polska). Później Ludek był również zarejestrowany w innych krajach i używał tamtejszych znaków wywoławczych: w Zambii – 9JT-45, w Australii – VK2BF, VK8LM, w Kanadzie – VA3CDV, VE0ACP/MM
Karty QSL Ludomira Mączki – SP1CVO/MM
arch. Wojciech Jacobson
Kanadyjska karta QSL Ludomira Mączki – VE0ACP/MM
arch. Wojciech Jacobson
Wojciech Jacobson
2022
Powyższy tekst jest jednym z rozdziałów antologii
Wojciech Jacobson – Od równika do bieguna, czyli „Marią” do Hawru i… dalej
(Szczecin : Estimark, 2022).
Film o przygotowaniach kpt. Ludomira Mączki i Marii do rejsu obejrzeć można tu:
►„Kaprys Ludojada”. Telewizja Szczecin, 1973.◄
Scen. i realiz.: Andrzej Androchowicz; zdjęcia: Janusz Pietrzykowski; montaż: Jolanta Zyblewska; dźwięk: Jan Węgliński; kier. produkcji: Grzegorz L. Jarmuła; 29:27 min.; udział: Ludomir Mączka, Teresa Remiszewska, Jerzy Mańkowski, Wojciech Jacobson.
UWAGA!
O życiu i przygodach Wojciecha Jacobsona, w tym o jego wspólnej żegludze z Ludomirem Mączką na Marii i Vagabond’eux, przeczytacie w antologii opowiadań i reportaży:Wojciech Jacobson: Od równika do bieguna, czyli „Marią” do Hawru… i dalej,
Estimark, 2022.
♦ Nominowana do literackiej nagrody im. Teligi za rok 2023.
♦ jest w niej również „Marią” do Peru (z komentarzami)
Można ją jeszcze kupić:
♦ u Wydawcy (Estimark, tel. +48-604-555-115; [email protected]),
♦ na ► Allegro
♦ w ► księgarni Wydawnictwa Nautica.
[1] Jantar : tygodnik młodych Wybrzeża – pismo FSZMP. Od nr 2/1981 podtytuł: Magazyn Młodych Wybrzeża – pismo FSZMP. [red. nacz. Zygmunt Kowalski]. Szczecin : Szczecińskie Wydaw. Prasowe RSW „Prasa-Książka-Ruch”, 1972-1981. [Bibliografia Pomorza Zachodniego. Tom X. 1971-1972. Gos, Ewa i Weronika Nieznanowska. Szczecin : Wojewódzkie i Miejskie Biblioteki Publiczne w Szczecinie, Koszalinie i Słupsku, 1982; poz. 44, str. 23.]
Oryginalnie: 7-my Głos Tygodnia. Pismo Wybrzeża. [tygodniowy dodatek do dziennika Głos Szczeciński] od 1957. Od 1972 r. (nr 2) wychodzi pod tyt. Jantar : tygodnik młodych Wybrzeża. [Bibliografia Pomorza Zachodniego. Tom III. 1957-1959. Gałczyńska, Cecylia i Weronika Moskaluniec. Szczecin : Wojewódzkie i Miejskie Biblioteki Publiczne w Szczecinie i Koszalinie, 1965; poz. 21, str. 2.]
[2] Zygmunt Kowalski (ur. 1938) – mgr ekonomii, absolwent Politechniki Szczecińskiej (1962), dziennikarz, redaktor, żeglarz (j.k.ż.w. od 1961). Członek Klubu Publicystów Morskich (od 1973). Ma w dorobku bezpośrednie relacje z wielkich wypraw żeglarskich, wielokrotnie nagradzany odznaczeniami państwowymi, dziennikarskimi i żeglarskimi. [„Kowalski, Zygmunt”. Leksykon dziennikarzy. Portal: Stowarzyszenie Dziennikarzy RP „Pomorze Zachodnie”. Dostęp: 2025-01-27]
[3] Jacobson, Wojciech. „Marią” do Peru. Miniatury Morskie, z. 8. Gdańsk : Wyd. Morskie, 1976.
Wydanie II (audio): Jacobson, Wojciech. „Marią” do Peru. Czyta: Stanisław Biczysko. Gdańsk : Wyd. Morskie, 1976.
Wydanie III (z komentarzami), jako jedna z części antologii: Jacobson, Wojciech. Od równika do bieguna, czyli „Marią” do Hawru i… dalej. Szczecin : Estimark, 2022.
[4] Pisz, Antoni Jerzy. „Marią” przez Pacyfik. Gdańsk : Wyd. Morskie, 1982.