Przeczytałem w Periplusie to, co ►Mario Javier Pérez Salabarría napisał o językach obcych◄ i niuansach z tym związanych.
Tu nasunęła mi się myśl o przeklinaniu w obcych językach i do takich doszedłem wniosków.
Po polsku klnie mi się całkiem dobrze – ale to zrozumiałe, bo to język ojczysty, a po angielsku marniej.
Natomiast nieźle mi idzie po rosyjsku, chyba dlatego, że to podobna grupa językowa.
Tak sobie myślę, ale nie jestem pewny, bo i w języku angielskim też niektóre wyrażenia idą mi dobrze.
Czy to kwestia praktyki, czy też związane jest to po prostu z grupą językową? Niestety moja wiedza jest niewielka, ale ktoś mi mówił, że najbardziej wyszukane przekleństwa są po węgiersku, a także po fińsku (co może być prawdą, bo te języki są pokrewne). Napisz, Kaziu, jeżeli możesz, co o tym sądzisz.
Przepraszam, że piszę takie głupstwa, ale przyszła jesień, siedzę w domu i nie mam poważniejszego zajęcia.
Pozdrawiam Ciebie i wszystkich serdecznie
Ziemek
PS.
Na marginesie: Kiedy pływałem na Stormvoglu z włoską załogą, nauczyłem się też kląć po włosku.
Notabene – widzę, że zagłębiamy w tych meandrach językowych trochę w złą stronę, ale w żeglarstwie od dawna panuje pogląd, że opieszały załogant trafiony celną „kurwą” zdecydowanie nabiera wigoru.
Ziemowit Barański
24 października 2025
Fot. na Stronie Głównej: Grażyna Walczak (2023-07-24)
Fotomontaż: Periplus.pl na podst. strony ►Psychological Science.
;