W 1973 roku „Roztocze” startowało w Morskich Mistrzostwach Polski odbywających się w Świnoujściu.
W programie regat były dwa wyścigi. Pierwszy na trasie Świnoujście – Christiansø – Świnoujście i drugi, dłuższy: Świnoujście – Falsterbo Rev – Christiansø – Świnoujście.
W obu wyścigach wiatr był raczej słaby, więc większe szanse miały lżejsze jachty. Wprawdzie w czasach bezwzględnych Roztocze było w czołówce, ale po przeliczeniu – niestety, dopiero na 6. miejscu.
Zakończenie regat „Morskie Mistrzostwa Polski 1973”
Załoga Roztocza w środkowej części zdjęcia (ze zbiorów autora)
Regaty te zasłynęły jednak z innego powodu – bitwy morskiej jachtów z Marynarką Wojenną.
W tamtych czasach miejsca dla jachtów było w Świnoujściu mało i wszyscy tłoczyli się przy Nabrzeżu Władysława IV. Jachty były zacumowane burta w burtę po trzy, cztery.
Pech chciał, że po pierwszym wyścigu, kiedy wszystkie jachty były w porcie, Marynarka miała jakieś manewry i okręty wieczorem wracały do portu. Duże okręty desantowe manewrowały powoli, więc nie było problemu. Kiedy jednak do portu wieczorem zaczęły wchodzić ścigacze i małe okręty patrolowe, zaczął się horror. Okręty idące z dużą szybkością przez port wytwarzały sporą falę. Jachty zaczęły się kołysać. Salingi sąsiednich jachtów zaczepiały się, burty trzeszczały, sztyce sztormrelingów gięły się i wyłamywały, odbijacze pękały i zaczęło być naprawdę niebezpiecznie.
Roztocze w Warnemünde, 1972, regaty „Rund Bornholm”
(ze zbiorów autora)
Najpierw ktoś użył rogu mgłowego, aby zwrócić uwagę, ale to nie dało rezultatu. Potem ktoś wystrzelił białą rakietę, potem ktoś drugą, ale okręty dalej pędziły przez port. Wtedy już wszyscy dęli w rogi mgłowe, a co odważniejsi strzelali rakietami do okrętów. Kolejne okręty szły już wolniej i powoli sytuacja się uspokoiła.
Roztocze stało bezpośrednio przy nabrzeżu, a przy jego burcie – jacht z Jacht Klubu Marynarki Wojennej „Kotwica”.
Na drugi dzień rano obok nas zatrzymał się samochód, z którego wysiadł elegancki porucznik Marynarki Wojennej i ostrym głosem zwrócił się do mnie (akurat wyszedłem na pokład):
– Kto tu wczoraj strzelał?
Z sąsiedniego jachtu wychylił się jakiś facet w obszarpanym dresie i równie ostrym głosem odezwał się:
– Numer do operacyjnego!
Nastąpiła chwila ciszy. Porucznik zaczął powoli prostować się i jąkać:
– Ob-b-b-ywatelu kom-m-m-andorze…
Na to ten obszarpaniec z sąsiedniego jachtu powiedział:
– Jak ja tym twoim kaloszem pływałem, to ty koszulę w zębach nosiłeś i wiem, jaką szybkość można utrzymać w porcie. Dawaj numer do operacyjnego! I za pół godziny ma tu być ekipa remontowa, pomagająca usuwać szkody, których narobiliście!
I rzeczywiście – wkrótce taka ekipa była na nabrzeżu. Potem ktoś mi powiedział, że to chyba był Szef Sztabu Marynarki Wojennej.■
Na Stronie Głównej:
Kpt. Ziemowit Barański w r. 2008
(fot. Maciej Ombach)
s/y Roztocze w Warnemünde, 1972, regaty „Rund Bornholm”
(arch. Ziemowit Barański)
Cdn. (co piątek)
Jest to fragment książki:
Barański, Ziemowit. S/y „Roztocze” – 50 lat na morzach i oceanach.
Lublin : Lubelski Okręgowy Związek Żeglarski, 2019.
ISBN: 978-83-7825-063-0
opublikowany za uprzejmą zgodą P.T. Autora.
Recenzję możecie przeczytać TU, a książkę kpt. Ziemowita można kupić w Lubelskim Okręgowym Związku Żeglarskim,
20-214 Lublin, ul. Montażowa 16; tel. (81) 747 4770
Najlepiej zamówić mailem: [email protected]
Cena: 70 zł. Wpłata na konto Pekao S. A.: 71 1240 5497 1111 0000 5000 9819
Wesołych Świąt!