Tadeusz Miciński
Józef Czechowicz
opr. Marek Grechuta
Wśród drzew schylonych o północy
Wśród jasnych widów złego mroku
Coś się przemienia w naszej mocy
Ktoś się porusza z naszym krokiem
Kiedy tak idziesz w szumnej szacie
A wiatr ją targa i rozwiewa
Nie bój się, ty nie idziesz sama
Chodzą wraz z tobą wszystkie drzewa
Ziemia jak echo minionych dni grające w borze
A nasze cienie wśród martwych pni wieszają zorze
Dziwnie się srebrzysz aniele mój
w tęczowym piórze
Nade mną góry, wieżyce miast…
Nade mną…
błękitne szerokie okna
i jasne smugi od lamp
i twoja postać, jasna postać
taką cię znam
taką cię znam
Miła moja już późno
Chylą się żółte mlecze
W doliny napływa od gór cień
— cichy odwieczerz
brodzi w zmierzchowym nurcie
już późno, już późno…
Miła moja
……………trudno z miłości się podnieść
a jeszcze ciężej — od złych nowin
gdy patrzą na nas ciemnym nowiem
Chłodniej ci…
……………….smutniej…
……………………………boisz się…
Nie ma się czego bać
nie ma się czego bać
to tylko księżyc idzie
srebrne chusty prać
to tylko cicha trawa
trawa wśród kamieni
wiesz, ludzie
ludzie są dziećmi dużemi
błękitne szerokie okna
i jasne smugi od lamp
i twoja postać, jasna postać
taką cię znam
taką cię znam