Kazimierz Robak: Il Futurismo

Istnieli zawsze, bo bez buntu nie byłoby sztuki ani w ogóle postępu (ani chyba w ogóle niczego), ale jako Futuryści po raz pierwszy określili się w styczniu 1909 roku.

Rok 1909 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia.
Louis Blériot przeleciał samolotem nad kanałem La Manche.
Robert Peary i Frederick Cook obwieścili, że doszli (każdy osobno) do północnego bieguna Ziemi i reszta świata miała dojść, który z nich był pierwszy.
Amerykańskie Stowarzyszenie Architektów i Inżynierów Okrętowych odrzuciło kandydaturę Noego na honorowego członka tej organizacji.
Nieprzyjęty do akademii sztuk pięknych przedstawiciel wiedeńskiej bohemy dowiedział się o mitycznej mocy Włóczni Świętego Maurycego – symbolu władzy cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego i pojął, że stoi przed nim, Adolfem Hitlerem, historyczne zadanie.
Powstała drużyna Montreal Canadiens razem z klubem hokejowym o tej samej nazwie.
Urodził się Eugène Ionesco.
Jednak pierwszym w chronologii był włoski poeta Filippo Tommaso Marinetti, przed którym ukazała się wizja przyszłości. Jego zaś nie tyle zwiastowało, ile wstrzymało inne wydarzenie, przed samym progiem nowego roku zaistniałe.

 

W po­nie­działek 28 grudnia 1908 roku o 5:20 rano zatrzęsło się dno Cieśniny Mesyńskiej, oddzielającej Włoski But od Sycylii. Wstrząs – w skali Richtera o sile 7,5 powodującej „ogromne zniszczenia” – zbu­rzył nie­mal całkowicie miasta Mesyna i Reggio di Calabria i poważnie uszkodził wszystkie budowle w pro­mie­niu wielu kilometrów. Reszty dokonało tsunami: trzy fale o wysokości prze­kra­cza­jącej 12 met­rów zdewastowały wybrzeża Sycylii, Kalabrii, a nawet Malty, oddalonej w linii prostej od Mesyny o 270 km. Zginęło co najmniej 100 tysięcy ludzi, a są źródła, które podają liczbę dwukrotnie większą.

W obliczu narodowej tragedii nie było miejsca na deklaracje artystyczne, dlatego Marinetti, który pierwszą wersję manifestu miał gotową już 11 paź­dzier­nika 1908 (zachował się kartka z rękopisem na papeterii paryskiego Grand Hôtel) zaprezentował założenia futuryzmu 15 stycznia 1909 r. na scenie turyńskiego Teatro Alfieri, jako prolog do własnej sztuki La donna è mobile / Poupées Électriques [Kobieta zmienną jest / Elektryczne lalki][1].

Filippo Tommaso Marinetti – Poupées Électriques [elektryczne lalki].
Strona tytułowa pierwszego wydania francuskiego: Paryż : E. Sansot & Cie, 1909

 

Widownia przyjęła go gwiżdżąc, tupiąc i krzycząc, co Marinetti przyjął ukłonem ze sceny i po­dzię­ko­wa­niem za uhonorowanie gwizdami. Corriere della Sera z tego dnia skwitował to informacją „Burzliwa premiera w Turynie” (Burrascosa première a Torino).

Większość widzów, a pewnie i dzien­ni­karzy, nie miała pojęcia, że najgwał­tow­niej pro­tes­tu­ją­cy byli kla­kie­rami, a opła­cał ich sam Marinetti, któremu potrzebna była inter­akcja z publicz­noś­cią miesz­czań­skiego teatru, a więc – prowo­kacja i skandal[2].

 

Gerardo Dottori – Wieczór futurystyczny w Perugii (1914; szkic piórkiem)

 

Grafika powyższa przedstawia wyda­rzenie 5 lat póź­niej­sze, ale chyba możemy przyjąć, że w Turynie było podobnie, zwłaszcza, iż główni aktorzy na widowni dostali pieniądze właśnie za takie zachowanie. Nie udało mi się niestety stwierdzić, czy Marinetti wchodził wówczas pod stół i co leciało na scenę. Bo normalnie leciało wszystko: od pomidorów, przez makaron do zastawy stołowej.

 

Marinetti w deklamujący swe wiersze Marsylii i siedzący w wyzywającej (na ówczesne standardy) pozie w Rimini
Takiego właśnie wygwizdywali klakierzy w Turynie w 1909 roku.
Obstawiam wersję z frakiem, bo jasnych spodni się wieczorem nie zakładało.

 

Mam jednak przeczucie, że gdyby nagle, przeniesieni czarodziejską mocą, pojawili się tam prowokatorzy artystyczni z roku 2009, klakierzy (i widzo­wie) praw­do­po­dob­nie by uciekli…

 

W druku futuryzm narodził się 5 lutego 1909, gdy bolońska La Gazzetta dell’Emilia wydru­ko­wała arty­kuł Marinettiego „Il ‘Futurismo’”.

 

Większość tekstów na temat futuryzmu datuje go od publikacji Manifestu w paryskim Le Figaro, jednak informacja ta nie jest ścisła. Między premierą w La Gazzetta dell’Emilia a wydaniem francuskim, pełny tekst „Manifestu” wy­dru­ko­wa­ły: ne­a­po­li­tań­skie Il Pugnolo (6 lu­te­go) 1909) i La Tavola Rotonda (14 lu­te­go), Gazzetta di Mantova (9 lu­te­go) i L’Arena (Werona, 9-10 lu­te­go). W kilku innych gazetach ukazała się wersja skrócona lub omówienia.
„Manifest” – przetłumaczony na język rumuński – ukazał się 19. numerze dwutygodnika Democraţia, druko­wa­nym w Craiova i dato­wa­nym 20 lu­tego. Autorem wstępu i (praw­do­po­dob­nie) tłu­ma­czenia jest sekretarz redakcji, praw­nik, publi­cysta i artysta Mihai Drăgănescu.

Democraţia. Revista politică, economică şi literară.
Nr 19 z 20 lutego 1909

 

Zastanawia mnie tylko, skąd i dlaczego akurat Rumunia? Oczywiście związki z Włochami miała silne, ale czemu z równą szybkością nie zareagowały redakcje w Rosji, Polsce, Niemczech, Japonii i wielu innych krajach, do których Marinetti swój tekst rozsyłał?[3]

Czy ma w tym udział Constantin Brâncuși, absolwent Szkoły Artystycznej w Craiova, od 1904 roku mieszkający w Paryżu, który właśnie ok. 1907 porzucił realizm na rzecz modernizmu?

Constantin Brâncuşi (1876-1957)Pocałunek
(Sărutul; 1907-1908; rzeźba w kamieniu; 27,9 x 26,0 x 21,6 cm; Muzeul de Artă, Craiova, Rumunia)

 

Manifest futurystyczny (tu przeczytacie jego polskie tłumaczenie) miał więc całkiem sporą liczbę publikacji, zanim – przy całym szacunku dla dru­ku­jących go wcześniej czasopism – wypłynął na światowe wody, gdy 20 lu­te­go 1909 opu­bli­ko­wał go po francusku na pierwszej stronie wyso­ko­nak­ła­dowy, prestiżowy dziennik Le Figaro.

Marinetti dbał o swoje interesy, a za takie uważał utrzymanie miana ojca nowego nurtu, podpisał więc manifest sam. W rzeczywistości twórców futuryzmu było kilku. Wśród pierwszych byli malarze Carlo Carrà i Gino Severini, malarz i kompozytor – Luigi Russolo oraz Umberto Boccioni – malarz i rzeźbiarz.

Nie byli – jak deklarował ich główny ideolog – ani najlepsi, ani jedyni. Ale na pewno byli najbardziej hałaś­liwi i agres­ywni na artys­tycznym podwórku.

Pisali prowokujące poezje, malowali, rzeźbili i komponowali, jak nikt wcześniej. I publikowali manifesty – w swoich intencjach obraźliwe.

Nawet fotografowali się – by zaszokować, najpewniej nie zdając sobie sprawy, że wyglądają jak przed­sta­wi­ciele solid­nego miesz­czań­stwa, czyli ci, których niena­wi­dzili najbardziej. Prawda: przed­sta­wi­ciele, którzy wra­cają z nieźle zakra­pianego bankietu…


Paryż, 9 lutego 1912: Luigi Russolo, Carlo Carrà, Filippo Tommaso Marinetti, Umberto Boccioni i Gino Severini przed gmachem redakcji Le Figaro.
W tej grupie najmniejszy dorobek artystyczny ma Marinetti – ale też bez wątpienia jest czołowym animatorem ruchu, który, praktycznie, stworzył (będzie o tym w kolejnych odcinkach).

 

Manifestów napisali dziesiątki.
Po deklaracji Marinettiego z 1909 przyszły kolejne. Ich antologia[4], obej­mu­ją­ca lata 1909-1918 zawiera 33 teksty i mimo że kilkanaście z nich publikowana jest w skrócie, książka ma łącznie 240 stron. Nie są to manifesty wszystkie – wydawnictwa późniejsze[5] dorzucają do tego co najmniej kilkanaście kolejnych deklaracji.
Jest wśród nich Manifest futurystycznych ma­la­rzy (1910), Futurystyczny fotodynamizm (1911), Manifest futurystycznych rzeźbiarzy (1912), Ma­ni­fest pożą­da­nia (1913), Sztuka hałasów (1913), Malowanie dźwięków, hałasów i zapachów (1913), Fu­tu­rys­tycz­ny ma­ni­fest ubiorów męskich (1913), Manifest futurystycznej architektury (1914), Futurystyczny teatr syn­te­tycz­ny (1915), Manifest futurystycznej sceny (1915), Futurystyczne kino (1916) i Futurystyczny Wszech­świat (1918).
Na deklarację Marinettiego z Manifestu nr 1 „Chcemy sławić wojnę […] oraz pogar­dę dla kobiet”, Valentine de Saint-Point odpowiedziała mu tekstem Manifest futurystycznej kobiety (odpo­wiedź Marinettiemu) (1912).

Polemiki więc szły w najlepsze. Bardzo szybko wyszły poza ramy sztuki, bo Marinetti od awangardy artystycznej przeszedł do polityki. Tak jak to było np. 12 stycz­nia 1910 podczas wieczoru (serata) futurystycznego w Trieście, w teatrze Politeama[6] Rossetti.


Teatr Politeama Rossetti w Trieście.
Fotografia z przełomu wieków XIX i XX.

 

Tam Marinetti i dwaj futurystyczni poeci – Armando Mazza i Aldo Palazzeschi – otwarcie nawoływali do zerwania istniejących sojuszy politycznych Włoch oraz do odebrania Austro-Węgrom terytoriów, na których ludność mówi po włosku i głosili hasło „Wojna jest jedyną higieną świata”. Reakcja – jak zwykle – była burzliwa: o ile nacjonaliści dali poklask, o tyle tzw. ogół był zdecydowanie przeciwko awanturom wojennym. Ale przynajmniej coś się działo.

 

Gdy nikt nie chciał się dać spro­wo­ko­wać ani obra­zić, grupa mediolańska wszczy­nała burdy w kawiar­niach i na ulicach.

W lipcu 1911 roku w prasie florenckiej ukazała się niepochlebna recenzja o wysta­wie futu­rystów w Me­dio­lanie. Po przeczytaniu Marinetti, Russolo, Boccioni i Carrà wsiedli do pociągu i poje­chali do Flo­ren­cji. Autor artykułu, Ardengo Soffici – malarz, pisarz i krytyk, siedział w towarzystwie dwóch kolegów w ka­wiar­nia­nym ogródku. Marinetti wygłosił krótką orację (przygotował ją po drodze), Boccioni z roz­ma­chem spoliczkował Sofficiego i… się zaczęło[7]. Kres walce położyli dopiero policjanci, którzy wpa­ko­wali napast­ników do aresztu. Następnego dnia Soffici i jego kompania postanowili godnie pożegnać zwol­nionych za kaucją mediolańczyków. Zadyma tym razem rozegrała się na dworcu.

Fotografii z burdy we Florencji oczywiście nie ma (a właściwie czemu? Czy Marinetti nie mógłby pomy­ś­leć wcześniej i zadbać o reklamę?), ale zachowały się fragmenty 3-minutowego filmu Futu­rys­tycz­ne życie, który w roku 1916[8] nakręcił Arnaldo Ginna według scenariusza Marinettiego. Na jednej z klatek utrwa­lono wpisany w scenariusz pojedynek na pięści (rękawice!) obu autorów. Więc mniej więcej tak to wyglądało w Caffè Giubbe Rosse („kawiarnia czerwonych marynarek”) na florenckiej Piazza della Re­pub­blica.[9]

 

Wiadomości prasowe o bijatyce obie strony przyjęły z wielkim zadowoleniem jako doskonałą reklamę, choć większą radość mieli futuryści, gdyż pokazali całym Włochom, że są najbardziej agresywni  ze wszyst­kich nie tylko w słowach.

Wszystko to nie przeszkodziło antagonistom w szybkim pojednaniu. Już dwa lata później Soffici prezen­to­wał swoje obrazy na wystawach futurystycznych, a w roku 1915 wydał zbiór wierszy zatytułowany BÏF§ZF + 18 Simul­ta­neità e Chimismi lirici [BÏF§ZF + 18. Symul­ta­nic­zność i liryki chemiczne] z za­pro­jek­to­wa­ną przez siebie okładką.

 

Ardengo Soffici (1879-1964)BÏF§ZF+18 Simultaneità e Chimismi lirici
(BÏF§ZF+18. Symultaniczność i liryki chemiczne, Firenze : Edicione della „Voce”, 1915;
typografia: Attilio Vallecchi; format: 45,3 x 33,3 cm)
okładka pierwszego wydania

Tomik uznany został za najwybitniejsze dzieło poezji futurystycznej środowiska florenckiego, najlepiej realizujący zasadę „słów na wolności” (parole in libertá), a jego „kreatywna” typografia daje – jak pisali krytycy – „efekt poezji w ruchu”.[10]

Dziś pierwsze wydanie jest białym krukiem – wydrukowano zaledwie 300 egzemplarzy.

 

W tejże Florencji Marinetti na jednym ze swych publicz­nych wystąpień czytał głośno wiersz. Gdy doszedł do tragicz­nego wyznania: O jakże pięknie jest umrzeć z czerwonym kwiatem rozkwitającym na skroni[11], ktoś z audy­to­rium podał mu pistolet prosząc ze śmiechem, by się nie krępował… 
Marinetti z właściwą sobie elokwencją odpo­wie­dział: „Jeśli dla mnie byłaby kula z ołowiu, ty godny jesteś jedynie kuli z gówna” (tak powiedział!) – i rozróba zaczęła się na dobre.


Filiberto Mateldi (1885-1942): Marinetti podczas wieczoru futurystycznego w Faenza, 1921
(Marinetti alla serata futurista, Faenza, 1921)

 

 

W imieniu futurystów Marinetti żądał rewolucji (teoretycznie) kulturalnej, która – jak każda rewolucja – miała być:

  • radykalna

– Stojąc na wierzchołku świata, rzucamy raz jeszcze nasze wyzwanie gwiazdom!
– chcemy sławić agre­sywny ruch, gorączkową bezsenność, krok biegacza, salto mortale, policzek i pięść

  • destrukcyjna

– zburzyć muzea, biblioteki, akademie wszyst­kich rodza­jów
– zwal
­czać moralizm, feminizm

  • ślepa

– sławić wojnę – jedyną higienę świata – milita­ryzm, oraz pogardę dla kobiet),

Swoje poglądy Marinetti powielał wielokrotnie i w różnych formach. Tu: broszura
Guerra – sola igiene del mondo [Wojna – jedyna higiena świata]; Milano : Edizioni Futuriste di „Poesia”, 1915.
Wydana została z bardzo konkretnych powodów – będzie o tym w następnych odcinkach.

 

  • zarozumiała

– duma przepełniała nasze piersi, ponieważ czuliśmy, że jesteśmy sami w tej chwili, czuj­ni i wypros­to­wani jak wyniosłe latar­nie mor­skie albo jak straże wysu­nięte ku wojsku nieprzy­ja­ciel­skich gwiazd

  • operująca terrorem

– chcemy uwolnić ten kraj od śmier­dzącej gangreny profe­sorów, arche­ologów, zawo­do­wych przewod­ników i antykwa­riuszy

  • wandalska

– Muzea: cmentarze!
– Kładźcie ogień pod szafy biblioteczne!
– Zmieńcie bieg kanałów, aby zatopić muzea!

  • fanatyczna

– gdy będziemy mieć czter­dziestkę, inni młodsi i dziel­niejsi od nas niech nas wyrzucą do kosza jak niepo­trzebne rękopisy

  • zachłanna

– w 1924 roku Marinetti uznał, że ruch futurystyczny „ogarnął ludzki ród” i opubli­ko­wał, w Paryżu i w Rzymie, kolejny manifest: Le Fu­tu­ris­me Mondial / Il Fu­tu­ris­mo Mondiale;
– i tak jednak nie przeskoczył swoich kolegów malarzy: Giacomo Balla i Fortunato Depero w 1915 roku opublikowali manifest pt. Futurystyczna rekonstrukcja Wszech­świa­ta (Ricon­stru­zio­ne Futu­rista dell’Universo).

  • i hipokrytyczna (bo mówiła o sztuce, a tak naprawdę chodziło o politykę).

 

Ostatni punkt warto rozwinąć na przykładzie wodza futurystycznej rewolucji.

 

 

cdn.

 


[1] W maju 1909 Marinetti opublikował ten dramat po francusku. Tytuł włoski – La donna è mobile [kobieta zmienną jest] – prze­w­rot­nie nawiązuje do arii Księcia Mantui z III aktu opery Rigoletto (1851) Giuseppe Verdiego, słynnej wówczas i dziś, bo bę­dą­cej jednym z prze­bo­jów Trzech Tenorów. Bardziej adekwatny jest jednak tytuł francuski – Poupées Élec­tri­ques [elektryczne lalki] – w sztuce występuje bowiem para huma­no­idal­nych lalek, które zaspokajają voyeu­rys­tyczne ciągoty jed­ne­go z bohaterów.
Nawiasem mówiąc, Karel Čapek nazwie inteli­gentne maszyny „robotami” dopiero 11 lat później, w dramacie R.U.R (Ros­su­movi Univerzální Roboti, Uniwer­salne roboty Rossuma; 1920).

[2] Powtórzą to później futuryści rosyjscy i twór­ca perfor­ma­tyw­nego „teatru okrut­nego”Antonin Artaud. I futu­ryści polscy.
Będzie o tym w następnych odcinkach.

[3] Rosyjski Wieczer opublikował „Manifest” 8  marca 1909. W prasie anglojęzycznej (angielski Daily Telegraph i nowojorski The Sun), hiszpańskiej (madrycki El Liberal oraz La NaciónEl Diario Español z Buenos Aires), i niemieckiej (Kölnische Zeitung, Frankfurter Zeitung oraz berliński Vossiche Zeitung) „Manifest”opub­li­ko­wa­ny został w kwietniu. Japoński miesięcznik literacki Subaru (powstał w styczniu 1909) odniósł się do „Manifestu” w wydaniu majowym 1909. Po portugalsku (Diário dos Açores) ukazał się 5 sierp­nia 1909.

[4] Futurist Manifestos. [Ed. Apollonio, Umbro] New York, NY : ArtWorks, 2001.

[5] Np. Futurism. An Anthology. [ed. Lawrence Rainey, Christine Poggi, Laura Wittman]. New Haven CT : Yale UP, 2009.

[6] „Politeama” to ciekawy wyraz, z greki się wywo­dzący, a uży­wany (we włosz­czyź­nie np.) jako okreś­lenie sali teatral­nej. Rozu­miem go jako „scena wielo­funkcyj­na”, etymo­lo­gi­zując nastę­pująco:  Πολυθέαμα, to zło­że­nie πολύ [poli] ‘wiele’ + ϑέαμα [théama]‘wido­wisko’. Co by się zgadzało z rze­czy­wis­toś­cią, bo w tries­teń­skiej polite­amie Rossetti, na prze­ło­mie wieków XIX i XX, obok sztuk teat­ral­nych prezen­to­wa­ne były walki bokser­skie, zmaga­nia zapaś­nicze, pokazy trup akro­ba­tycz­nych. I wie­czo­ry poezji futu­rys­tycz­nej, jak widać z powyż­szego.

[7] Wyobraźcie to sobie: dżentelmeni w nienagannie leżących marynarkach, spodniach zaprasowanych w kant i butach wypu­co­wa­nych do glansu, w dodatku w krawatach (mniej awanturujący się?) lub w muszkach tłuką się jak banda chuliganów na wiejskiej zabawie (garnitury obowiązkowe!). Nie wiem, jak wam, ale mnie – gdy o tym pomyślę – ko­ja­rzy się ta piosenka (i odwrotnie: gdy jej słucham, zawsze myślę o florenckiej bijatyce futurystów z przeszłości).

[8] Pies andaluzyjski, jeden z najważniejszych filmów wczesnego kina, został nakręcony 13 lat później! (Un Chien Andalou, 1929, reż. Luis Buñuel i Salvador Dalí).

[9] Miałem rację: w muszkach.

[10] Calligrammes, poèmes de la paix et de la guerre, 1913-1916 [Kaligramy, poezje pokoju i wojny, 1913-1916] Apollinaire’a zostały wydane w roku 1918, wkrótce po śmierci poety.
Guillaume Apollinaire (1880-1918) uważany jest za jednego z ojców artystycznej awangardy. Tu możecie zobaczyć jego kaligram Le portrait de Lou” („Portret Lou”, 1915). A tutaj – Il pleut” („Pada”, 1918).

[11] Aldo Palazzeschi (Aldo Pietro Vincenzo Giurlani). „L’orologio” („Zegar”, 1914): …Oh! Com’è bello morire / con un fiore rosso in fronte… „Skroń” wzięta jest z angielskiego tłumaczenia wiersza, bowiem dosłownie wers ten brzmi: Och! Jak pięknie jest umierać z kwiatem czerwonym z przodu…

 

 

Kazimierz Robak
11 maja 2017

 

 

 


Periplus powrót na Stronę Główną