Kapitan Ziemowit Barański opowiada: Spluwaczka

Wyspy Brytyjskie i ich wody zawsze przyciągały żeglarzy. Powodów było wiele. Po pierwsze samo położenie wysp Wielkiej Brytanii, Irlandii i mniejszych archipelagów jak Orkady, Szetlandy, Hebrydy, wyspa Man czy wyspy Scilly stwarzało ogromne możliwości żeglowania w różnych warunkach, od oceanicznej żeglugi na zachodnich wybrzeżach Szkocji czy Irlandii do zacisznych szkierów i jezior Kanału Kaledońskiego. Historyczne porty dawały też możliwość zwiedzenia interesujących zabytków.

Na pewno możliwość wejścia na pokład HMS Victory – okrętu admirała Nelsona, czy słynnego klipra herbacianego Cutty Sark było dla każdego żeglarza duża atrakcją, a Anglia – uważana za kolebkę żeglarstwa z wielką liczbą portów jachtowych i klubów żeglarskich, których historia sięgała setek lat – siłą rzeczy zachęcała też polskich żeglarzy.

Wody Wysp Brytyjskich to także wody pływowe. Żegluga na takich akwenach jak wody Wysp Normandzkich czy Morza Irlandzkiego, gdzie – przy pływie syzygijnym – skok osiąga kilkanaście metrów, a prądy mają szybkość kilkunastu węzłów, nie jest łatwa, ale daje satysfakcję wykorzystania sił natury w żegludze. Polskie przepisy dotyczące egzaminów na stopnie żeglarskie przewidywały też umiejętność obliczania wysokości pływu i prądów pływowych, a także posiadania odpowiedniego stażu w pływaniu na takich wodach. To wszystko powodowało, że i żeglarzy lubelskich ciągnęło na Wyspy Brytyjskie.

 

W pierwszym (1969) roku rejsy Roztocza odbywały się na wodach Bałtyku, ale już w 1970 roku zorganizowano rejs na Wyspy Brytyjskie. Po części wynikało to z planów regatowych, bo Roztocze startowało w „Channel Race” (start i meta w Portsmouth), ale także z chęci sprawdzenia, jak żegluje się na wodach pływowych oraz poznania ciekawych akwenów i portów angielskich, irlandzkich i szkockich.

W tym pierwszym rejsie – kapitanem byłem ja – odwiedziliśmy tylko Portsmouth i Londyn, ale te porty zapewniały tyle atrakcji, że i tak nie sposób było wszędzie być i wszystko zwiedzić.

Oczywiście w Portsmouth najważniejsza była wizyta na pokładzie HMS Victory – legendarnego okrętu, z którego pokładu, 21 paź­dzier­nika 1805 roku, admirał Nelson dowodził flotą brytyjską podczas bitwy pod Trafalgarem. Na HMS Victory przewodnikami byli kadeci ze Szkoły Kadetów Royal Navy, którzy z wielkim zapałem i dużą wiedzą pokazywali wszystkie urządzenia i uzbrojenie okrętu.

Na mnie chyba największe wrażenie zrobił międzypokład kotwiczny i kabestan do obsługi lin kotwicznych. Na HMS Victory nie było łańcucha kotwicznego (chyba zresztą jak i na innych ówczesnych okrętach), tylko lina kotwiczna o średnicy około 20 centymetrów, która ułożona była wzdłuż całego międzypokładu. Kabestan kotwiczny miał 14 handszpaków, a przy każdym z nich pracowało 10 ludzi, to jest razem 140 maryna­rzy, a oprowadzający nas kadet powiedział, że czasem i więcej niż dziesięciu przy każdym handszpaku, jeżeli kotwica mocno trzymała i trudno było ją wyrwać.

HMS Victory w suchym doku w Portsmouth (ze zbiorów autora)

 

Można było też oglądać działa, których HMS Victory miał 104 i oprzyrządowanie każdego z nich. Leżało tam wiele różnych przyrządów: wyciory do czyszczenia lufy, dobijaki do dobijania ładunku prochowego i kul, ale także drewniane cebrzyki, w tym jeden malutki o średnicy 25-30 centy­met­rów.
Przewodnik wyjaśnił, że w tych naczyniach była woda do zwilżania wyciorów do czyszczenia lufy, woda do picia dla kanonierów, czy piasek do gaszenia lontów.
Wtedy ktoś zapytał, do czego służył ten malutki cebrzyk.
Odpowiedź brzmiała: „To spluwaczka – bo nie wolno było pluć na pokład Okrętu Jego Królewskiej Mości”. ■

 


Cdn. (co piątek)

 

 

Fot. na Str. Głównej: Małgorzata Wielądek

 


Jest to fragment książki:

 

Barański, Ziemowit. S/y „Roztocze” – 50 lat na morzach i oceanach.
Lublin : Lubelski Okręgowy Związek Żeglarski, 2019.
ISBN: 978-83-7825-063-0

 

 

opublikowany za uprzejmą zgodą P.T. Autora.

Recenzję możecie przeczytać TU, a książkę kpt. Ziemowita można kupić w Lubelskim Okręgowym Związku Żeglarskim,
20-214 Lublin, ul. Montażowa 16; tel. (81) 747 4770
Najlepiej zamówić mailem: [email protected]
Cena: 70 zł. Wpłata na konto Pekao S. A.: 71 1240 5497 1111 0000 5000 9819


► Periplus – powrót na Stronę Główną