Kapitan Ziemowit Barański opowiada: Roztocze – powrót z Wysp Owczych

20 lipca 1971 r. o godzinie 22.00 Roztoczewyszło z portu Świnoujście z zamiarem żeglugi non stop do Trangisvåg na wyspie Suderø, najbardziej na południe wysuniętej wyspy archipelagu Wyspy Owcze.

W rejsie uczestniczyło 10 osób rekrutujących się z różnych klubów i sekcji żeglarskich województwa lubelskiego: Ziemowit Barański – kapitan, Jerzy Szczypa – I oficer, Zygmunt Wójtowicz – II oficer, Ryszard Stroński – III oficer, Tomasz Patyra, Wiesław Pryszcz, Edmund Świtka, Stanisław Pietrasiuk, Tadeusz Bilski, Marek Bogusz.

[…]

Z Trangisvåg przeszliśmy do Thorshavn – stolicy Wysp Owczych na wyspie Strømø – i stamtąd zaczęliśmy rejs powrotny.

Kolejnym naszym portem był Lerwick na Szetlandach. Po krótkim postoju ruszyliśmy w kierunku Norwegii. Wyjście z portu wypadało w poniedziałek. Ponieważ żeglarze tradycyjnie są przesądni, a poniedziałek uważany jest za dzień pechowy, więc zdecydowaliśmy wyjść we wtorek o godzinie 00.01. Ledwie jednak wypłynęliśmy z małego basenu portowego, gdy nagle zgasły wszystkie światła na lądzie. W pierwszej chwili myślałem, że to jakaś awaria sieci elektrycznej, ale po chwili stało się jasne, że to mgła. I to mgła nie byle jaka. Można było kroić ją, jak gdyby nożem, a bloczki tak wycięte odstawiać na bok. Po prostu szok: NA ROZTOCZU Z KOKPITU NIE BYŁO WIDAĆ GROTMASZTU!

To niesamowite i wręcz przejmujące wrażenie było przy tym bardzo niebezpiecznie. Wyjście z Lerwick jest dość kręte, a na dodatek występują tam prądy pływowe. Obliczałem je tak szybko, jak tylko mogłem i podawałem kurs sternikowi, a na domiar złego przed dziobem słychać było maszyny jakiegoś statku. Statek był coraz bliżej. Wreszcie zobaczyłem jego czerwone światło burtowe z naszej lewej burty, ale gdzieś nad głową, odległość musiała wynosić nie więcej jak kilkanaście metrów. Było to jednak „czerwone do czerwonego”, a więc mijaliśmy się – na szczęście – bezpiecznie. Jeszcze jeden zwrot w kierunku na pełne morze i po paru milach widoczność się poprawiła. Położyliśmy się na kurs do Bergen i wreszcie niebezpieczeństwo i napięcie minęły – można było spokojnie odetchnąć.

 

Roztocze w baksztagu, grot zarefowany
Arch. Ziemowit Barański

 

Po dwóch dniach żeglugi zbliżyliśmy się do wybrzeży norweskich, ale pogoda zaczęła się psuć. Wiatr tężał, a na domiar złego zaczęło padać. Drugi oficer – Zygmunt Wójtowicz, w kręgach żeglarskich znany jako „Wuj Benon” (niestety już na wiecznej wachcie) – pełniąc wachtę skulony siedział w kokpicie, ale w końcu przeniósł się do nawigacyjnej, aby wykreślić pozycję. Ja drzemałem w koi. W pewnej chwili usłyszałem, jak sternik melduje, że przechył się zwiększa i woda wchodzi na pokład.

Oficer odpowiada:

– Jak będzie do pół sztycy sztormrelingu, to melduj.

Za chwilę słyszę:

– Już jest do pół sztycy.

Na to oficer:

– Tomuś, wytrzymaj jeszcze piętnaście minut, to następna wachta się zarefuje.

Tak naprawdę ten zwrot brzmiał inaczej…, ale nie chcąc razić uszu Czytelników słowami, których nie ma „ani w elementarzu, ani tym bardziej w książeczce do nabożeństwa”, nie będę go przytaczał dosłownie. Ponieważ jednak w tym momencie leżałem już na burcie, a nie na materacu, wyskoczyłem z koi i użyłem słów… (!), których także, przez kurtuazję dla Czytelników, nie będę przytaczał. Dopilnowałem, aby zarefowała się jednak wachta bieżąca, a nie następna.

Rano weszliśmy na wody fiordu i szybko osiągnęliśmy Bergen.

Dalej rejs przebiegał już spokojnie. ■

 

Roztocze w starym porcie Bergen
Fot. Ryszard Stroński

 


 

Na Stronie Głównej:

 

Kpt. Ziemowit Barański w r. 2008
(fot. Maciej Ombach)

 

 

s/y Roztocze w baksztagu, grot zarefowany
(arch. Ziemowit Barański)

 

Cdn. (co piątek)


Jest to fragment książki:

 

Barański, Ziemowit. S/y „Roztocze” – 50 lat na morzach i oceanach.
Lublin : Lubelski Okręgowy Związek Żeglarski, 2019.
ISBN: 978-83-7825-063-0

 

 

opublikowany za uprzejmą zgodą P.T. Autora.

Recenzję możecie przeczytać TU, a książkę kpt. Ziemowita można kupić w Lubelskim Okręgowym Związku Żeglarskim,
20-214 Lublin, ul. Montażowa 16; tel. (81) 747 4770
Najlepiej zamówić mailem: [email protected]
Cena: 70 zł. Wpłata na konto Pekao S. A.: 71 1240 5497 1111 0000 5000 9819


► Periplus – powrót na Stronę Główną