Śmierć królewicza Kazimierza była dla rodziny monarszej ciosem, ale ponieważ królewicz zmarł w opinii świętości, w skali państwowej potrafiono to wykorzystać propagandowo. Jagiellonowie byli katolikami świeżej daty – dziad zmarłego, Władysław Jagiełło, przyjął rzymski chrzest w wieku dojrzałym, a Litwa formalnie przeszła na katolicyzm w roku 1387 – więc aura pobożności otaczająca Kazimierza jeszcze za życia dowodziła głębokiego zakorzenienia i żarliwości wiary.
Posiadanie w rodzinie i w państwie katolickiego świętego było – dla prestiżu dynastii i państwa, zwłaszcza litewskiego – wartością nie do przecenienia. Nie da się powiedzieć, że „rozpętała się kampania mająca na celu rychłą kanonizację”, bo to nie były te czasy, ale sprawy zaczęły toczyć się dość szybko.
Zabiegi, by kult zmarłego zamienić w oficjalne uznanie świętości, strona polska rozpoczęła w roku 1514, podczas Soboru Laterańskiego. Już w roku 1520 (6 lat to w biurokracji kościelnej ledwie chwila) do Wilna przybył wysłannik papieski, Zachariasz Ferreri[1], by zebrać świadectwa i dane niezbędne do przeprowadzenia procesu kanonizacyjnego.
Świętym kościoła rzymskiego ogłoszono Kazimierza… i tu jest problem.
Piotr Skarga, jezuita i kaznodzieja Zygmunta III, zanim wydał swoje kazania drukiem[2], opublikował Żywoty świętych – po łacinie w roku 1577 i dwa lata później po polsku. Poczytność tego ogromnego, bo wydanego w dwóch tomach o łącznej objętości ponad tysiąca stron, dzieła była ogromna przez kilka następnych stuleci, zarówno wśród inteligencji jak i ludzi prostych. Prof. Janusz Tazbir, wybitny znawca epoki staropolskiej, uważa nawet, że Żywoty Skargi przyczyniły się do utrzymania polskości na terenach Śląska, Mazur i Pomorza[3].
Św. Kazimierz trafił na karty Żywotów świętych Skargi dopiero w roku 1610, w jednym z kolejnych wydań:
[…] od Leona 10. Kanonizowany jest R.P. 1521. Ta Kanonizacya wsławiona jest od Klemensa 8. Papieża, który tu w Polszcze Posłem będąc, kazał Święto jego wszystkiey Koronie i Państwom do niey należącym święcić.[4]
Tak więc Leon X[5], mając wszystkie potrzebne dokumenty, wpisał Kazimierza do katalogu świętych, ale…
W 1583 roku […] powstało Martyrologium rzymskie – podstawa kalendarza liturgicznego. Pod datą 4 marca odnotowano w nim: Vilnae in Lituania Sancti Casimiri filii Casimiri Regis, quem Leo decimus Romanus Pontifex in Sanctorum numerum retulit [Wilno, na Litwie, św. Kazimierz, syn króla Kazimierza, którego Leon dziesiąty papież rzymski zaliczył do liczby świętych[6]]. Dokładnie tak samo imię Kazimierza jako świętego powtarza uzupełnione przez ówczesnego wybitnego historyka Kościoła Cezarego Baroniusza (Cesare Baronio; 1538-1607) Martyrologium wydane w roku 1586. Nie ma jednak żadnych przekazów o oficjalnej ceremonii ogłoszenia Kazimierza świętym.[7]
Leon X, który zmarł w 1521 r., nie zdążył zatem kanonizacji ogłosić formalnie. Uczynił to dopiero 81 lat później Klemens VIII[8]. Czemu tak późno?
Uważam za prawdopodobne, że za tak dużym poślizgiem czasowym stoi wielka Historia. W maju 1527 r. nastąpiło bowiem barbarzyńskie złupienie Rzymu[9], znane pod włoskim terminem sacco di Roma – krwawe, okrutne i dewastujące, ale w pełni zamierzone przez Karola V, króla Hiszpanii i cesarza rzymskiego narodu niemieckiego. Rzym i papiestwo po tym ciosie nie mogły się podnieść przez wiele lat i opóźnienie w nominacjach na świętych wydaje się zrozumiałe. Analogiczna sytuacja miała miejsce podczas kanonizacji Jacka Odrowąża (1183-1257)[10]. Analizująca ten proces, trwający od roku 1518 do 1594, Anna Ledzińska pisze, że:
w 1526 roku dokumenty zostały dostarczone do Rzymu, ale nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności zaginęły podczas tzw. sacco di Roma i ostatecznie Jacek został obwołany świętym Kościoła katolickiego dopiero po powtórnym procesie w roku 1594[11].
Oficjalne ogłoszenie Kazimierza świętym nastąpiło dopiero w roku 1602. Dwa lata później, w dniach 10-12 maja 1604 r., wielkie, trzydniowe uroczystości dla uczczenia kanonizacji odbyły się w Wilnie.
W roku 1636 Urban VIII[12] ogłosił św. Kazimierza patronem Polski i Litwy. W tymże roku, 14 sierpnia, zwłoki świętego przeniesione zostały do kaplicy pod wezwaniem św. Kazimierza, specjalnie w tym celu dobudowanej do katedry wileńskiej.
* * *
Tyle o ścieżce oficjalnej. Tymczasem w Wilnie, a wkrótce i w Koronie zmarłego księcia Kazimierza zaczęto uważać za świętego zaraz po jego śmierci (1484): jego grób zasłynął łaskami uzdrawiania, więc stał się celem licznych pielgrzymek.
Cud wskrzeszenia dzieweczki przy grobie św. Kazimierza – Antoni Oleszczyński (1794-1879), rytownik
(druk: 1845-1849; Paryż; wydawca: Jan Kazimierz Wilczyński (1806-1885); grafika – staloryt; 21,6 x 14,2 cm; w podpisie wymieniono jeszcze nazwisko malarza: Peeter Danckers de Rij, 1605-1661)
źródło: Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie / POLONA
Po raz kolejny twórcy druków okazjonalnych pomijają nazwisko Palloniego, autora polichromii z kaplicy św. Kazimierza w katedrze wileńskiej:
Michelangelo Palloni (1637-1712): Wskrzeszenie Urszuli u grobu św. Kazimierza
(1690-1692; polichromia w kaplicy św. Kazimierza, katedra w Wilnie)
źródło: Wiki.pl
Postać świątobliwego młodzieńca z domu Jagiellońskiego zaczyna się też coraz częściej pojawiać w literaturze. Najpopularniejsza była rozprawa Zachariasza Ferreriego, który w łacińskiej broszurze, wydanej w 1521 r., podsumował wyniki swoich badań, prowadzonych dla potrzeb komisji kanonizacyjnej. Przed Ferrerim był jednak Andrzej Krzycki.
Osoba to ważna i wielce dla polskiego Renesansu zasłużona: Krzycki (1482‑1537) studiował w Bolonii, zaczynał karierę jako poeta, duchowny i sekretarz królewski, a przez ostatnie dwa lata życia był biskupem gnieźnieńskim, która to godność była równoznaczna z tytułem prymasa Polski. Pisał po łacinie i był świetnym stylistą. Pisał uczenie i dogmatycznie, a jednocześnie był jednym z większych prześmiewców epoki, słynącym z ciętego, wyrafinowanego i aluzyjnego języka, ironii i ostrego dowcipu, co zyskało mu miano filaru Towarzystwa Opilców i Ożralców, do którego należał – była to grupa kpiarzy, szyderców, imprezowiczów i bon-vivantów płci obojga, skupionych na dworze królewskim, będących jednocześnie ostrymi tego dworu krytykami, której kibicował sam Zygmunt I zwany później Starym.
Krzycki piętnował w swych utworach łapownictwo osób wysoko postawionych, pieniactwo, chciwość – nawet jeśli dotyczyło to królowej Bony, którą najpierw wysławiał, a później – gdy nie dostał biskupstwa poznańskiego, o które się starał – darzył antypatią i krytykował bez miary.
Był żarliwym obrońcą katolicyzmu i występował przeciw Lutrowi, ale gdy zbiór jego prześmiewczych pamfletów (a tak naprawdę: niewybrednych paszkwili) dotarł do Erazma z Rotterdamu, tłumaczył się Wielkiemu Reformatorowi, że to głupstwa bez znaczenia, że przypadek i że sam nie wie, jak trafiło to do druku. Chichot historii sprawił, że kilka lat później nierozgarniętemu cenzorowi kościelnemu ironiczny tytuł Encomia Luteri [pochwała Lutra] wydał się bluźnierczy, więc wpakował dziełko prymasa Polski do Indeksu ksiąg zakazanych.
Potrafił też krytykować ostro papiestwo i papieża, zwłaszcza za opowiedzenie się przeciw Polsce w sporze z Krzyżakami, ale to cenzura kościelna jakoś potrafiła ścierpieć.
Nie obce mu były oszczerstwa, mściwość, cynizm i intrygi dworskie. Wyznawał kult Priapa, pisał fraszki o seksie i… epitafia dla kobiet, które sławił za erotyczną swobodę i brak pruderii, i bez ogródek nazywał nierządnicami.
Nie wahał się ganić króla za zezwolenie wielkiemu mistrzowi krzyżackiemu Albrechtowi na zeświecczenie poprzez przyjęcie luteranizmu. Był również przeciwny temu, co przeszło do historii jako „hołd pruski”: uważał (historia dowiodła, że słusznie), iż Hohenzollern i jego mnisi nie dotrzymali nigdy żadnej przysięgi, więc króla polskiego zdradzą również, tym bardziej że zdradzili prawdziwą wiarę stając się protestantami. Sześciowersową fraszkę „Na króla Polski, Zygmunta” zakończył: Jeśli będzie inaczej – w co całkiem nie wierzę – Będziesz większy niż cesarz, moskal, papież – Bóg[13] – nie trzeba wielkiej domyślności, by odwrócić to twierdzenie i dowiedzieć się, za kogo rzeczywiście autor uważa króla.
Tenże Krzycki, w roku 1513, będąc wówczas kanclerzem królowej Barbary Zápolyi, odwiedził w Wilnie grób Kazimierza, by w imieniu władczyni i własnym prosić brata królewskiego o wstawiennictwo w niebie. Trwała bowiem wojna Korony i Litwy z Moskwą, król Zygmunt był – jak to się wówczas mówiło – w polu, a na wojnie… jak na wojnie i żona, zwyczajnie po ludzku, bała się o męża.
Krzycki swoją suplikę złożył przy grobie królewicza na piśmie, a wszystko opisał – po łacinie, rzecz jasna – w pieśni Ad tumulum divi Casimiri, fratris regii, salutatio in primo adventu Vilnam Andreae Cricii inclitae Barbarae reginae Poloniae cancellarii [Na grób bożego Kazimierza, królewskiego brata, przywitanie przy pierwszej wizycie w Wilnie Andrzeja Krzyckiego, najjaśniejszej Barbary, królowej Polski, kanclerza][14]. Tam nie tylko prosi, ale wręcz wzywa Kazimierza, by wspomagał ojczyznę i swego najmłodszego brata w boju ze zdradziecką Moskwą, oszukańczymi Tatarami i podstępnymi Wołochami.
Strona z pierwodrukiem wiersza Andrzeja Krzyckiego Ad tumulum divi Casimiri…; Kraków, oficyna Hallera, 1515
źródło: Die Sächsische Landesbibliothek – Staats- und Universitätsbibliothek Dresden (SLUB Dresden)
Oczywiście: sytuacja króla jest dobra, bo zwycięża:
Et licet innumeros modico sub tempore Moscos
Fuderit et Valachos indomitosque Getas,
[I chociaż w krótkim czasie pokonał niezliczone rzesze Moskali i Wołochów oraz nieposkromionych Getów[15]]
to jednak:
Nulla tamen requies aut certae foedera pacis
Esse queunt, sic nos undique bella premunt.
Urget perfidia Moscus, Scytha fraude subintrat
Et Valachus solito concitat arma dolo.
[to jednak nie ma spokoju ani pewnych umów pokojowych, gdyż wojny nękają nas ze wszystkich stron.
Nagła zdrada Moskwy, oszustwo Scytyjczyka (Tatara) i podstęp Wołocha jak zwykle prowokują działania zbrojne]
zatem pomoc niebiańska jest ze wszech miar pożądana.
Potężna musiała być wiara w moc świątobliwego królewicza, skoro Krzycki, w imieniu królowej, wzywa go tymi słowy:
Ad te confugimus fessi, tua numina votis
Pulsamus, patriae protinus affer opem,
Affer opem patriae, clarum ne desere fratrem,
Hoc sua te coniux Barbara diva petit,
Quae sola hoc tanto comperta est digna marito
[Do ciebie, znękani, uciekamy się, Twoje boskie moce błagamy, ojczyźnie natychmiast przynieś pomoc, przynieś pomoc ojczyźnie, nie opuszczaj brata, o to prosi cię jego żona, świątobliwa Barbara, która jedyna jest godna tego męża]
Od siebie zaś dodaje:
At me, qui lacrimans sacram provolvor ad aram
Et figo ad tumulum carmina maesta tuum,
Respice nunc […]
[Na mnie, który płacząc klęka przed świętym ołtarzem i składa smutne pieśni u twojego grobu, spójrz teraz…]
Podsumował to Claude Backvis (1910-1998), belgijski slawista i historyk literatury polskiej:
Przykład giętkości, z jaką sztuka Krzyckiego umie naginać się do tego, co przystoi w danej okoliczności, znajdziemy w poemacie poświęconym „nagrobkowi” księcia Kazimierza. Sam w sobie był to już pomysł pełen delikatności i elegancji, że skojarzył powodzenie i tryumfy króla Zygmunta z młodo zmarłym starszym bratem, który miał być wkrótce kanonizowany. Ujęcie to zostało zrealizowane godnie, z taktem, umiarem i pewną dozą wzruszenia. Przy użyciu, żeby tak powiedzieć, przygaszonych i przyćmionych splendorów dobrze odpowiadających przedwcześnie załamanemu losowi człowieka przeznaczonego do wyrzeczenia i do miłosierdzia — wobec których fanfara, na chwilkę rozbrzmiewająca na cześć wojskowej sławy króla, tworzy bardzo udany kontrast – Krzycki przypomina tę postać młodego, pobożnego poety i dobrodzieja nieszczęśliwych.[16]
To jednak nie jest wszystko.
Pieśń o peregrynacji do grobu królewicza Kazimierza Krzycki opublikował po raz pierwszy w roku 1515 w mini zbiorku, będącym laudacją króla Zygmunta po zwycięskiej bitwie pod Orszą (8 września 1514). Jego tytuł: Ad divum Sigismundum Poloniae Regem et Magnum Ducem Lithuanie semper invictum post partam de Moskis victoriam Andree Kriczki inclite coniugis sue cancellarii carmen [Do bożego Zygmunta, króla Polski i wielkiego księcia Litwy, zawsze niezwyciężonego, po zwycięstwie nad Moskwą Andrzeja Krzyckiego, kanclerza jego żony, pieśń].
Strona tytułowa tomiku Krzyckiego Ad divum Sigismundum Polonie Regem…, wydanego przez oficynę Hallera w 1515 r.
źródło: Die Sächsische Landesbibliothek – Staats- und Universitätsbibliothek Dresden (SLUB Dresden)
„Pokój jest tym, dla czego toczą się walki” – pisze Krzycki-poeta – jednak ten, który jest królem ma być przygotowywany przez Marsa. W ten sposób starożytna zasada Wegecjusza „si vis pacem, para bellum” – jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny, zgodnie z duchem Renesansu powtórzona została w XVI-wiecznej Polsce.
Całość – złożona z pięciu nierównych części – ma jednak sławić króla. Otwiera ją obszerny i wykwintny poemat „Do Zygmunta…” w formie listu od jego królewskiej małżonki, Barbary. Zaczyna się opisem trwogi królowej o los męża i kraju, gdyż wynik bitwy zawsze jest w rękach Boga – a kończy wybuchem radości na wieść o zwycięstwie.
Zwycięska dla Polaków i Litwinów bitwa pod Orszą (8 września 1514) na rycinie z tomiku Krzyckiego Ad divum Sigismundum Polonie Regem…, wydanego w Krakowie przez oficynę Hallera w 1515 r.
źródło: Die Sächsische Landesbibliothek – Staats- und Universitätsbibliothek Dresden (SLUB Dresden)
Zaraz później czytelnik otrzymuje Eidem sacre rege maiestati [do tegoż świętego królewskiego majestatu] – krótkie podsumowanie wiekopomnego zwycięstwa, a następnie znane nam już „Ad tumulum divi Casimiri” – w którym poeta cofa się w czasie, by przypomnieć, jak to w imieniu królowej Barbary prosił Kazimierza o łaskawe spojrzenie na swego młodszego brata, a jej męża. Zwięzłe „Epitaphium” to ośmiowersowa refleksja, zaczynająca się od słów: Tu spoczywa proch wielkiego księcia, którego ojciec berło nosił Polski. Zbiorek zaś kończy „Cantilena eiusdem victorie rem gestam summasie continens” – „kantylena o tej samej zwycięskiej bitwie, zawierająca podsumowanie wydarzeń”.
Wniosek nasuwa się sam: prośba o wstawiennictwo, zaniesiona do grobu świątobliwego Jagiellona, została wysłuchana i królewicz pomógł najmłodszej latorośli swego rodu. Męstwo, wielkość i chwała Zygmunta są bezsporne, ale – kto ma świętego w rodzie…
Św. Stanisław i św. Kazimierz patrzą z niebios na zwycięstwo Polaków i Litwinów w bitwie pod Orszą;
detal ryciny z tomiku Krzyckiego Ad divum Sigismundum Polonie Regem…, Kraków, oficyna Hallera, 1515
źródło: Die Sächsische Landesbibliothek – Staats- und Universitätsbibliothek Dresden (SLUB Dresden)
Krzycki nie wiedział, że jego wiersze posłużą wkrótce również jako materiał dowodowy w procesie kanonizacyjnym. Dwa razy bowiem odnotował detal pozornie bez znaczenia, co Zygmunt Węclewski przełożył (ok. 1874 r.) tak:
Głosząc świętości twej cudowne znaki;
Przecie woskowe obrazy bez liku,
Co w świętym miejscu tem na okół wiszą,
Oczywistymi dowodami onej.
A więc już w roku 1513 u grobu królewicza Kazimierza znajdowały się wota dziękczynne[17], te zaś – przynoszone spontanicznie przez wiernych – składane są tylko w miejscach słynących cudami.
* * *
Jeszcze o Krzyckim.
Zapałów religijnych Andrzeja Krzyckiego, choć i prymasa Polski, nie można traktować poważnie. Był najpierw dworakiem, później karierowiczem, dopiero później duchownym i prymasem, nade wszystko zaś był wszechstronnym, pełnokrwistym człowiekiem Renesansu – nieprzeciętnie inteligentnym, zdającym sobie sprawę ze zmienności świata tego i jego przemijania. To spod jego pióra wyszła również fraszka „O Beacie Kościeleckiej, pannie we fraucymerze królowej Polski Bony” (O Beata, decorata rara forma…). Beata, córka byłej kochanki króla Zygmunta I była opiekunką dzieci królewskich na dworze, a jej piękność sprawiała, że wszyscy panowie wokół chcieli mieć w niej… żonę, a nie kochankę. Jak to we fraszce:
O Beato, jak bogato piękność cię swym skarbem darzy!
O skromności, uczciwości w każdym ruchu, w słowach, w twarzy!
Podziw ma dla ciebie każdy, równie godny, jak ladaco,
Równie starzy, jak rozumni wciąż dla ciebie głowę tracą,
Serca drżeniem i dążeniem młodzieńcy się ubiegają,
Nie kochankę, lecz na żonę sobie ciebie wybierają. […]
[tłum. Edwin Jędrkiewicz]
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo fraszka jest obyczajna i gładka, gdyby nie to, że jej układ i metrum są naśladowaniem (a dla wielu badaczy: parodią)… hymnu kościelnego „Omni die dic Mariae” [każdego dnia mów Maryi], którego autorstwo bywa przypisywane św. Kazimierzowi[18], gdyż kartkę z tym tekstem, zapisanym przez królewicza, znaleziono po otwarciu jego trumny w roku 1520 przez nuncjusza Ferriego, zgodnie z obowiązującymi przepisami procesu kanonizacyjnego. Spójrzmy tylko na początek oryginału w nieco zmienionej wersyfikacji:
O Beata,
decorata
rara forma, moribus,
o honesta
ac modesta
vultu, verbis, gestibus!
Hymn Maryjny zaczynał się:
Omni die
dic Mariae
Mea laudes anima:
Eius festa,
eius gesta
Cole devotissima.
Całkiem nieźle, jak na przyszłego prymasa…
Krzyckiemu włos z głowy za to nie spadł (za mniejsze rzeczy palono na stosie), ale być może kara od losu zrykoszetowała w Beatę: o ile jej pierwsze małżeństwo było szczęśliwe, o tyle drugie… lepiej nawet nie wspominać.
Nie da się też, mówiąc o Krzyckim, nie dodać, że wiele jego wierszy do dziś nosi kwalifikator „pornografia”, choć nikt nie odmawia im poetyckiego kunsztu i elegancji.
I to jest chyba najważniejsze.
Cdn.
„Trzecia ręka Kazimierza”:
► Cz. 2: Cuda według Bielskich
[1] Zaccaria Ferreri (1479-1524), biskup Guardialfiery, legat papieski dla Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego za panowania Zygmunta Starego.
[2] Skarga, Piotr (1536-1612). Kazania na niedziele y święta całego roku. Kraków : Andrzej Piotrkowczyk (druk), 1595.
Skarga, Piotr (1536-1612). Kazania seymowe. [jako część nowego wydania Kazań na niedziele y święta…] Kraków : Andrzej Piotrkowczyk (druk), 1597.
[3] Tazbir Janusz. Piotr Skarga, Szermierz kontrreformacji. Warszawa : Państwowe Wydawnictwo „Wiedza Powszechna”, 1978; s. 297. [źródło za Wikipedią <https://pl.wikipedia.org/wiki/Żywoty_świętych_(Skarga)>]
[4] Skarga, Piotr (1536-1612). Zywoty swiętych Starego y Nowego Zakonu na kazdy dzien przez cały rok, wybrane z powaznych pisarzow i doktorow koscielnych, do ktorych przydane są niektore duchowne obroki y nauki przeciwko kacerstwom, przy tym kazania krotkie na te swięta, ktore pewny dzien w miesiącu maią. Wilno : drukarnia Królewska przy Akademii, 1780; s. 141.
[5] Leon X (Giovanni di Lorenzo de’Medici; 1475-1521) – pontyfikat: 1513-1521.
[6] Wszystkich przekładów z łaciny (jeśli nie zaznaczono inaczej) dokonał autor i są one przybliżone.
[7] Maslauskaitė-Mažylienė, Sigita. Dzieje wizerunku św. Kazimierza od XVI do XVIII wieku : między ikonografią a tekstem. [tłum. Katarzyna Korzeniewska] Vilnius : Vilniaus dailės akademijos leidykla, 2013; s. 26.
[8] Klemens VIII (Ippolito Aldobrandini; 1536-1605) – pontyfikat: 1592-1605. W latach 1588-1589 przebywał na Śląsku i w Polsce jako legat papieski; wyjechał wskutek nieporozumień z Janem Zamoyskim, kanclerzem wielkim koronnym, na temat różnowierców i reformy elekcji.
[9] Złupienia Rzymu (sacco di Roma) dokonała niemiecko-hiszpańska armia, dowodzona przez króla Hiszpanii Karola V Habsburga (który w Królestwie Niemieckim panował jako cesarz Karol I). Karol walczył wówczas przede wszystkim z Francją, a przy okazji z państwami na półwyspie Apenińskim: Rzymem (Państwo Kościelne), Wenecją, Mediolanem i Florencją. Sceną teatru wojny była Italia – miejsce dla głównych przeciwników idealne, bo bogate, zasobne w żywność, a przede wszystkim cudze.
Karol sprowokował atak wstrzymując wypłatę żołdu dla najemników, tzw. landsknechtów, spodziewając się, że ci poszukają rekompensaty na własną rękę – jego zamiarem było ustawienie hierarchii zależności i wyraźnie wskazanie papieżowi (Klemens VII) podrzędności jego miejsca. Atak na Rzym i jego zdobycie miało miejsce w dniach 6-14 maja 1527 r., ale rabunek trwał dużo dłużej, bo okupacja miasta zakończyła się dopiero w lutym 1528. Gwałtowność starć i łupiestwa podsycał fakt, że landsknechci Karola byli protestantami, ale przekazy historyczne najgorszą opinię wystawiają katolickim żołdakom hiszpańskim.
Sacco di Roma zakończyło okres rzymskiego renesansu. Wymordowano ok. 10 tysięcy mieszkańców Rzymu, a populacja miasta z pięćdziesięciu pięciu spadła do dziesięciu tysięcy. Wśród zabitych była prawie cała papieska Gwardia Szwajcarska, broniąca swego chlebodawcy: ze 189 gwardzistów ocalało zaledwie czterdziestu dwóch, którzy 800-metrowym sekretnym korytarzem („il Passetto”) przeprowadzili papieża z rezydencji watykańskiej do Zamku Św. Anioła.
Po fakcie cesarz Karol przeprosił i wyraził głębokie ubolewanie, że sytuacja wymknęła mu się spod kontroli, zaś papież nigdy więcej nie sprzeciwił się woli cesarskiej. Na prośbę Karola, papież odmówił Henrykowi VIII Tudorowi rozwodu z Katarzyną Aragońską, ukochaną ciotką cesarza, co w rezultacie sprowokowało Henryka do wydania Aktu Supremacji (1534) i odłączenia kościoła angielskiego od Rzymu. Jeśli policzyć, jaki uszczerbek poczyniło to w „świętopietrzu” czyli tzw. dziesięcinie (ok. 10% podatku na rzecz papiestwa w skali rocznej od wszystkich rzymskich katolików) i dodać wcześniejszą secesję protestantów po reformacji luterańskiej – Sacco di Roma, w skali globalnej, przyniosło Stolicy Apostolskiej straty wprost niewyobrażalne.
[10] Tak, to właśnie „św. Jacek z pierogami”, którymi pobożny dominikanin karmił ubogich krakowian trapionych klęską głodu po najeździe tatarskim. Nauczył się je robić podczas podróży misyjnej do Kijowa i na Ruś, i legenda mówi, że to on wprowadził tę potrawę do polskiego jadłospisu. Stąd też poszła i modlitwa: „Święty Jacku z pierogami, módl się do Boga za nami, żeby te pierogi cały rok na stole były i od głodu nas broniły”.
[11] Ledzińska, Anna. „Literackie wzory opowieści o świętym Jacku w Carmen de vita et gestis divi Hyacynthi Mikołaja z Hussowa”. [w:] Literatura renesansowa w Polsce i Europie. Studia dedykowane profesorowi Andrzejowi Borowskiemu. Niedźwiedź, Jakub (red.). Kraków : Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2016; rozdz. 6; s. 161-183.
[12] Urban VIII (Maffeo Barberini; 1568-1644) – pontyfikat: 1623-1644.
[13] Krzycki, Andrzej. „Na króla Polski, Zygmunta”. [w:] Krzycki, Andrzej. Poezje. [tłum. Edwin Jędrkiewicz] Warszawa : Państwowy Instytut Wydawniczy, 1962; s. 106.
[14] Krzycki, Andrzej. „Liber II. Carmina Regalia. XV. Ad tumulum divi Casimiri, fratris regii […]”. [w:] Krzycki, Andrzej. Andreae Cricii. Carmina. Morawski, Kazimierz, red. Kraków : Academia Litterarum Cracoviensis, 1888; s. 53-56.
[15] Tak (wg Kazimierza Morawskiego, edytora poety) Krzycki nazywa Tatarów. Patrz też: Getowie byli starożytnym ludem bliskim Trakom i Dakom. Od V wieku p.n.e., kiedy wzięli udział w wyprawie Dariusza przeciwko Scytom, stali się znani. Nie byli Gotami, chociaż autorzy z V i VI wieku często mylili te różne ludy. Wiki: <https://la.wikipedia.org/wiki/Getae>]
[16] Backvis, Claude. „Łaciński poeta Polski humanistycznej Andrzej Krzycki”. [w:] Backvis, Claude. Szkice o kulturze staropolskiej [wybór i oprac. Andrzej Biernacki; tł. Maria Daszkiewicz et al.]. Warszawa : Państwowy Instytut Wydawniczy, 1975; s. 47-68.
[17] woskowe figury, dosłownie: hoc sacro pendula cera – ten zawieszony święty wosk.
[18] Wśród autorów, którym się przypisuje autorstwo tej pieśni, oprócz św. Kazimierza, są m.in.: Bernard z Clairvaux (1090-1153) i Anzelm z Canterbury (1033-1109), najwięcej przesłanek (z rękopisem włącznie) wskazuje na Bernarda de Morlaix (1085-1150), mnicha z benedyktyńskiego opactwa św. Piotra i Pawła w Cluny.