Po pierwszym sezonie nawigacyjnym w 1969 roku „Roztocze” wróciło do stoczni na remont gwarancyjny. Jacht w stoczni przezimował, usterki zostały usunięte i następny sezon rozpoczęto bez problemów.
(źródło: Kaszowski, Aleksander i Zbigniew Urbanyi. Polskie jachty na oceanach; z portalu: S/Y Panika – Krystyna i Andrzej Plewik)
Jednak od tego momentu rozpoczęła się proza życia. Lubelski Okręgowy Związek Żeglarski musiał już samodzielnie martwić się o remonty, uzupełnienie wyposażenia, zakupy map pomocy nawigacyjnych, załatwianie inspekcji i formalności związanych z organizacją rejsów.
s/y Roztocze w rejsie z roku 2002
Fot. Jerzy Markowski / Klub Sportów Wodnych Ligi Morskiej i Rzecznej w Łodzi [1]
Przy Zarządzie Okręgu działała komisja morska pomagająca zarówno w pracach konserwacyjnych jak i organizacyjnych, ale Biuro Związku miało też znacznie więcej pracy i obowiązków. W tym czasie Biuro Związku prowadziła pani Wanda Samborska – początkowo (od 1968 roku) zatrudniona na część etatu, a potem na całym etacie. Wprawdzie była żoną żeglarza, ale sama w tej materii początkowo nie miała większego doświadczenia. Tymczasem trzeba było załatwiać fachową korespondencję i masę spraw technicznych, zamawiać mapy, locje, spisy latarń, szekle, bloki, części do silnika i agregatu. Od samych nazw już mogło się kręcić w głowie. Początkowo więc starałem się przygotowywać brudnopisy potrzebnych pism i pomagać w telefonicznych rozmowach, ale po krótkim czasie Wandzia już wszystko miała opanowane i wystarczał telefon, a wszystko było fachowo i sprawnie załatwione.
Oczywiście poza Roztoczem biuro Związku miało i inne obowiązki. Organizowane były szkolenia, egzaminy na stopnie żeglarskie, regaty i wydawane były dokumenty – książeczki żeglarskie i patenty.
Wszystko to Wandzia – uśmiechnięta i pomocna w każdej sprawie – załatwiała w mgnieniu oka.
Stopniowo stała się instytucją. Nie mówiło się „idź do Związku”, czy „załatw coś w Związku”, albo „zasięgnij informacji”, tylko po prostu „IDŹ DO WANDZI”. I tak to wszystko trwało właściwie 50 lat, bo chociaż pani Wanda Samborska jest od kilku lat na emeryturze i nie prowadzi Biura, to nadal pomaga prowadzić finanse Związku.
Dla Roztocza Wandzia była prawdziwym DOBRYM DUCHEM: znała wszystkie niuanse dotyczące formalności i inspekcji jachtu, znała szkutników wykonujących prace na jachcie, znała dobrze stan techniczny jachtu – może czasem nawet lepiej od niektórych kapitanów – i sprawnie załatwiała wszystkie istotne sprawy Roztocza.
(źródło: Kaszowski, Aleksander i Zbigniew Urbanyi. Polskie jachty na oceanach. Gdańsk : Wyd. Morskie, 1981)
Należą się jej wielkie podziękowania[2], bo dzięki jej pracy Roztocze na pewno osiągnęło 50 lat w lepszej kondycji. ■
[1] Korzystając z okazji: szacunek dla Klubu Sportów Wodnych Ligi Morskiej i Rzecznej w Łodzi za prowadzoną z pietyzmem dokumentację tekstową i fotograficzną historii Klubu, jego rejsów i jachtów. Rzadko się to, ostatnio, zdarza! [przyp. Periplus.pl / kr]
[2] P. Wanda Samborska, uchwałą Zarządu LOZŻ z dn. 14 grudnia 1986 została nagrodzona Honorową Odznaką Zasłużony Działacz Żeglarstwa Polskiego. Życzymy następnych odznaczeń! [przyp. Periplus.pl / kr]
Na Stronie Głównej:
Kpt. Ziemowit Barański w r. 2013, fot. Witold Czajewski
s/y Roztocze (arch. Marek Popiel)
Cdn. (co piątek)
Jest to fragment książki:
Barański, Ziemowit. S/y „Roztocze” – 50 lat na morzach i oceanach.
Lublin : Lubelski Okręgowy Związek Żeglarski, 2019.
ISBN: 978-83-7825-063-0
opublikowany za uprzejmą zgodą P.T. Autora.
Recenzję możecie przeczytać TU, a książkę kpt. Ziemowita można kupić w Lubelskim Okręgowym Związku Żeglarskim,
20-214 Lublin, ul. Montażowa 16; tel. (81) 747 4770
Najlepiej zamówić mailem: [email protected]
Cena: 70 zł. Wpłata na konto Pekao S. A.: 71 1240 5497 1111 0000 5000 9819