Karina Wilhelmi: Anioł

Był sobie Anioł. Co prawda „był” sugeruje czas ziemski, a to zgadza się z naszym czasem, tym płynącym wąziutko, jak woda z kranu. Ale nie ma nic wspólnego ze związkiem tej cudownej istotki ze sferami niebiańskimi – tam czas jest szeroki i tęczowy jak wodospad. Aniołek bardzo chciał wszystkim pomagać. Miał w sobie niewyczerpane pokłady uczucia którymi musiał kogoś obdarować. Od nadmiaru miłości, aż serce go bolało.

Pierwszym zadaniem Aniołka była opieka nad zapłakaną dziewczynką, która zgubiła się w parku. Ani to wina mamusi, ani dziewczynki, że przestały się widzieć. Ale mała panienka nagle zauważyła, jak pusto zrobiło się wokoło. Jeszcze przed chwilą wrzeszczało podwórko i plotkowały piaskowe baby. Teraz każda strona świata i każdy zakamarek piaskownicy jest tak samo przerażająco obcy.

– Mamusiu!!!

Aniołek zawiesił swoje niebiańskie skrzydła zakrywając zapłakane oczy dziewczynki.

– Nie musisz na to patrzeć, poprowadzę cię.

– Dokąd? – zapytało samotne dziecko.

Anioł dumnie strzepnął resztki piasku z piaskownicy ze swoich piór:

– Nie wiem, co robi mamusia, ale ja mogę pokazać ci kawałek nieba!

– Po co mi to niebo, mamusia mnie szuka!

Aniołek skurczył się w swoich uczuciach.

– Mamusia, mamusia… A niebo? – zapytał zniecierpliwiony.

– Jak niebo kocha mnie tak samo jak mamusia, to będzie mnie szukać.

–Aniołek wziął dziewczynkę za rękę i włożył delikatnie w dłoń matki. Nie patrzył już jak łzy ulgi mieszają się ze łzami szczęścia.

– Co Ty na to, Niebo? – zatrzepotał zadowolony skrzydłami

Niebo milczało.

Drugim zadaniem Aniołka była opieka nad chłopcem, którego rodzice postanowili ułożyć sobie życie od początku. Szukali tego Początku w innych rodzinach i zapomnieli, jak bardzo kiedyś się kochali. A chłopczyk pamiętał. Próbował powiedzieć mamie i tacie, że miłość zgubili tylko na chwilę i ona krąży sobie jak zmęczony ptaszek, który nie widzi miejsca do lądowania. Chłopczyk przeczuwał, że jeśli tylko znajdzie to magiczne miejsce „lądowania”, rodzice znów będą razem. A wieczory przepełnione spokojem i bezpiecznym ciepłem okryją go jak kocyk. Rodzice nie słuchali chłopca, chociaż on słuchał ich.

– Kochamy cię osobno – mówili dorośle.

Chłopiec postanowił więc szybciutko dorosnąć. Chciał nauczyć się nie płakać. Schował ukochanego misia pod poduszkę, bo jeszcze nie potrafił mu wytłumaczyć, że w dorosłym świecie będzie musiał się z nim rozstać. Tego uczyli go rodzice.

Aniołek usiadł obok chłopca na łóżeczku i zapytał go:

– Śpisz mały?

– Nie jestem już mały, urosłem dostatecznie, żeby wiedzieć, że kochać trzeba osobno.

Anioł ułożył swoje złociste włosy na miękkiej poduszce. Spojrzał w pogubione we wspomnieniach oczy chłopca. Pogłaskał nieśmiało jego policzek.

– Miłość nigdy nie jest osobna i dorośli wiedzą mniej niż ty, bo tobie nie trzeba tłumaczyć, że miłość jest jak wiatr, który zawsze tańczy gdzieś w powietrzu, jak słońce, które nawet za chmurami nie gubi swojego ciepła. Zdarza się, że ludzie nie słyszą takiej samej muzyki w szumie spadających liści, nie widzą tych samych kolorów – ukojenia w błękicie i radości; chociaż nawołują się w lesie, idą innymi ścieżkami. Echo długo jeszcze powtarza to, o czym wołający, dawno już zapomniał. Za późno słyszą jego słowa inni, za bardzo przejmują się tym, co przestało mieć już jakiekolwiek znaczenie. Wiesz, co jest naprawdę ważne? Twój miś leży teraz pod poduszką i jest samotny, nie myśl co i jak mu powiedzieć. Po prostu go przytul.

Chłopczyk położył misia pomiędzy skrzydłami anioła i zasnął.

Anioł szepnął:

– Co Ty na to? Niebo?

Niebo milczało.

Anioł był rozczarowany brakiem akceptacji Nieba. Spragniony pomocy dobrej energii z zaświatów, w swojej wędrówce po Świecie, zasnął zmęczony na plaży. Kiedy się obudził, zobaczył nad sobą ogromne źrenice rozszerzone strachem.

Okrągłe oczka, spłukane przez łzy. Anioł otrząsnął swoje zmoknięte skrzydełka z soli morskiej i snu. Usiadł na mokrym piasku, do którego przytulały się delikatnie fale, zmęczone figlami z rozbawionym morzem.

Dziecko płakało.

Aniołek wiedział, że ludzie mają łzy. Potrafił powstrzymać słony potok, ale strumień smutku, który mu towarzyszył zalewał mu serce.

– Kochanie, co się stało? – zapytał tak czule, że morze wstrzymało na chwilę oddech swoich fal.

– Nie ma go, nie ma go, zniknął! – wykrzyknęło dziecko

Westchnienie morza było jedyną odpowiedzią na te słowa, bo Anioł czuł się bezsilny. Dziecko niczego od niego nie chciało. Patrzyło tylko błyszczącymi bólem oczami. Jak odbicie Gwiazd, które miliony lat temu gasnąc, powierzyły swoje światło i pamięć o istnieniu nieba. Anioł zaskoczony pustką, czekał. Dziecko budowało zamek z piasku powoli i w skupieniu. Piasek czując smutek, który zamieszkał w rączkach dziecka, przesypywał swoje bursztynowe ziarenka, pieszczotliwie głaszcząc jego palce.

– Dlaczego mnie zostawił!? Mama mówi, że mój piesek śpi, a tata, że poszedł sobie i już nie wróci! Czy oni nie wiedzą, że mój Smyk nigdy nie zaśnie beze mnie? A nawet gdyby poleciał gdzieś za kotem, wróciłby, żeby opowiedzieć, jaki był dzielny. Oni wszyscy kłamią! Gdzie jest mój Smyk???

Świat wstrzymał oddech. Nawet kolory zmieniły odcienie i schowały się w zamazanych na policzkach łzach dziecka. Wszystko uciekało od odpowiedzi na jego pełne tęsknoty pytania. Tylko Anioł patrzył mu prosto w oczy. Pierwszy raz poczuł, że chciałby być człowiekiem, aby móc zrozumieć jego zagubienie i ból. Zrozumiał, jak bardzo ciążą mu skrzydła i jak powoli złocista aureola, która zdobiła mu głowę zamienia się w szary obłok smutku. I właśnie wtedy pustka zapełniła się pełnymi miłości słowami z Nieba.

– Teraz jesteś gotowy. Najcenniejszym darem, który każdy anioł musi odszukać w sobie, jest współodczuwanie z człowiekiem. Tylko wtedy potrafi naprawdę opiekować się ludźmi.

Anioł milczał i mocno przytulił dziecko.

Karina Wilhelmi

Karina, Wilhelmi, Pogoria, Racconti del mareŹródło: Internet. Najczęstszy tytuł: „Księżycowa wróżka”; autorstwo nieustalone

Cdn.

Opowiadanie z książki:

 

Karina Wilhelmi. I racconti del mare. [tłum. z polskiego: Giovanni Coppola]
Varese, IT : Pietro Macchione Ed., 2022-07-08.
ISBN: 978-88-6570-738-8. E-book: 2023.

Wersja polska w przygotowaniu do druku.

 

 

O Autorce przeczytaj tu: ►Giovanni Coppola: Karina


► Periplus – powrót na Stronę Główną