W roku 1998 barkentyna „Concordia” ze studentami kanadyjskiej Class Afloat płynęła z Atlantyku na Atlantyk przez Pacyfik. Starszym oficerem w tym rejsie był Wojciech Jacobson.
SV Concordia
arch. Wojciecha Jacobsona
Wielkanoc 1998
W niedzielę 12 kwietnia 1998 r. wypadała katolicka Wielkanoc. Dyrektor szkoły na Concordii zaproponował wielkanocne spotkanie integracyjne. Był to rodzaj spotkania na pokładzie ludzi z różnych krajów i różnych religii. Był Estończyk z Finlandii, Arab z Francji, Żyd z Kanady, Anglik, Francuz i oczywiście Polacy. Były teksty-cytaty z Biblii, trochę gitary.
Wielkanoc 1998 na Concordii: załoga podczas wielkanocnego spotkania
fot. Wojciech Jacobson
Uczniowie i nauczyciele z różnych stron opowiadali, jak u nich obchodzi się święta wielkanocne lub święto podobne.
Wielkanoc 1998 na Concordii: Wojciech Jacobson czyta fragment ewangelii
arch. Wojciecha Jacobsona
Na końcu kpt. Marczak złożył życzenia i podchodził do każdego z tacą, na której miał przygotowane przez kuka pokrojone jajka na twardo.
Wielkanoc 1998 na Concordii: Kapitan Andrzej Marczak za chwilę złoży życzenia i poczęstuje załogę jajkami na twardo
arch. Wojciecha Jacobsona
Wszyscy składali sobie życzenia. Alex Eiser, uradowany nastrojem uroczystości, ściskał dłonie wszystkim i mówił „Shalom”. To shalom poszło dalej i powtarzali je inni.
Spotkanie było dla chętnych, nie było obowiązkowe.[1]
Wyspa Wielkanocna
Droga morska do Wyspy Wielkanocnej jest długa: najbliższa zamieszkana wyspa, Pitcairn, leży od niej (w linii prostej) 1120 Mm, brzegi Chile odległe są o 1890 Mm, Kanał Panamski – 2780 Mm, Tahiti na Polinezji Francuskiej – 2322 Mm.
W roku 1998, od 22 do 25 kwietnia, kotwiczyliśmy przy Hanga Roa.
Wyspa Wielkanocna, 1998: Hanga Roa – miejsce lądowania na przystani łodzi
fot. Wojciech Jacobson
Była to moja trzecia wizyta na Wyspie Wielkanocnej – wcześniej, też na Concordii, byłem tam w roku 1993 i 1994, więc zdążyłem nawiązać sporo znajomości. Cristiana Salinasa – i jego rodziców – poznałem jako kilkuletniego chłopca. Na zdjęciu poniżej stoję razem z nim w roku 1998 na wulkanie Rano Kau z widokiem na skały Motu. Te skały to ważny punkt w historycznej tradycji Rapa Nui: tam dopływali zawodnicy z jajkiem… ale to kolejna historia.[2]
Kwiecień 1998: Cristian Salinas i ja na wulkanie Rano Kau
arch. Wojciecha Jacobsona
Są też na Wyspie Wielkanocnej ślady polskie.
W roku 1973 wyruszyły ze Szczecina w podróż dookoła świata jachty: Maria Ludka Mączki i Dar Szczecina prowadzony przez Jurka Kraszewskiego. Obaj kapitanowie umawiali się na spotkanie przy Wyspie Wielkanocnej. Do spotkania jednak nie doszło. Dlatego sądzę, że pierwszą polską żeglarską wizytę na Wyspie złożyła w 1988 r. Pogoria – jeśli tak, znowu sprawdziłoby się powiedzenie „zaczęło się od Pogorii…”[3].
Krótko przed przypłynięciem Pogorii, uroczyście rozsypano na Wyspie prochy wybitnego polskiego rzeźbiarza Stanisława Szukalskiego (1903-1987). Był on artystą bardziej znanym w Stanach Zjednoczonych niż w Polsce.
Słynął z rozległej twórczości, głównie rzeźbiarskiej, ale także z kontrowersyjnych poglądów i teorii. Głosił między innymi, że naród polski wywodzi się z… Wyspy Wielkanocnej!
Wyspa Wielkanocna, 1998: zachód słońca z kotwicowiska w zatoce Tongariki z widokiem na wulkan Rano-Raraku
fot. Wojciech Jacobson
Fascynacja rzekomą polskością Wyspy Wielkanocnej towarzyszyła mu do końca życia. Życzenie, by po śmierci jego prochy były rozsypane na Wyspie, spełnił 30 lipca 1988 r. w kamieniołomach Rano Raraku amerykański przyjaciel, spadkobierca i popularyzator Szukalskiego Glenn Bray z żoną Leną Zwalve – właścicielką oficyny wydającej albumy z pracami artysty i grono przyjaciół rzeźbiarza.[4]
Po powrocie
W czerwcu 1998 zostałem wyróżniony medalem imienia Derka Zavitza. Derek – uczeń kanadyjskiej Class Afloat – 5 grudnia 1996 r., podczas przelotu przez Morze Arafura pracował na pokładzie, wypadł za burtę i nigdy nie został odnaleziony. Studenci, by uczcić jego pamięć, ustanowili medal: przyznają go na koniec roku szkolnego dwóm wybranym osobom, których – jak podawała definicja – „pasja przygody, nowych wyzwań i nauki stanowiła wzór do naśladowania dla wszystkich członków Class Afloat”[5]. Jest to jedno z odznaczeń, które cenię sobie najwyżej.[6]
Derek Zavitz Award
fot. Wojciech Jacobson
Jak ten rejs pamiętają uczennice i uczniowie?
Zapisów jest sporo, większość utrwalona w wydawanej na pokładzie gazecie uczniowskiej „Journal”, w rocznikach (Year Books) kanadyjskiej Class Afloat i w mediach społecznościowych oczywiście. Gdyby jednak nawet się przekopać przez wszystkie wpisy, nie oznaczałoby to koniecznie jasności informacji. Weźmy np. wpis dokonany przez jedną z uczennic, Anne-Marie Di Lullo. W nim:
„Don’t let love get in the way.” 19, ready to confront myself and the world. A dream. Jam, Pan, Gal, Mar, Rangi, Tahi, Pit, East, Ptolim, Muj, Coz, Ber, NS in 6 months. Fromage ’ from the start: 5 in crime capital Colon; fart machines; puke relay in 119; ass shrimp; watch 2, galley 6, Heave! Soaked in Marquesea; bye, bye reefs; Henry! Mating bush in Galapagos; Tigger; CK1; Columbia; seconds? No, there are no cheesecakes on the horizon, just in my pocket Mr.H. Tas & Swayze, Psila thinata to mouni tismanasu! J’irai boire une biere avec mon big bro Louis. Kelloggs found the potato in her shoe. Jon, help! Damned fan; Hunter the cameraman; Sarah cleaned the head? Thanks to AS for the TLC, PC, & HC up on the SS. You never know you love ’em ’till they’re far, far away. Here’s to Dave, his finger & bucket of *** holes on Pitcairn. Caro ma cochonne, je te verrai dans les yards. To all my CA buds, I love you! Muchas gracias to Mom, Dad, Chris, Syl, Matt & Paolo for believing in me. Moi, mes souliers ont beaucoup voyage. Leclerc[7]
Wpis Anne-Marie Di Lullo w 1998 Year Book – roczniku kanadyjskiej Class Afloat
fot. Wojciech Jacobson
Zrozumieć z tego, tak od razu, dają się dwie rzeczy:
– że przypisy do tłumaczenia byłyby kilka razy dłuższe niż sam tekst,
– że na rejsie było wspaniale, fantastycznie, cudownie, jak nigdy przedtem.
Kilka tygodni temu – czyli 26 lat po rejsie – ta sama Anne-Marie opublikowała na facebookowym profilu ‘Class Afloat Alumni Association’ wpis następujący:
W 1998 był z nami na pokładzie, na SV Concordia Wojtek. Co za kochany facet! Wszyscy chcielibyśmy kogoś takiego jak on mieć w swoim życiu. Zawsze. Pamiętam, że jak kiedyś rano się obudził i miał w kubku do herbaty zdechłego karalucha, to powiedział… „biedny karaluch”. Zawsze się troszczył o wszystkich i o wszystko. Haha! Pozdrówcie go ode mnie! Całusy![8]
Wpis Anne-Marie Di Lullo na forum Facebooka, luty 2024.
fot. Bartosz Ostrowski
Dla porządku spytałem Wojtka, czy pamięta epizod z karaluchem. Odpisał:
Nie pamiętam. Gorzej: nie pamiętam w ogóle karaluchów na Concordii! A powinny być, bo przy sztauowaniu prowiantu są prawie nie do uniknięcia. Na Marii były w ogromnej ilości, na Vagabondzie ich nie było, ale przed ładowaniem wszystko było myte na kei. Na Pogorii karaluchów nie pamiętam.
Pamiętam – z wcześniejszych lat, dokładnie z 1978 roku – skorpiona, którego przywieźliśmy w słoiku (martwego) z Libii. Znalazł się koło autobusu, na postoju w podróży, powodując popłoch wśród Arabów – pasażerów. Jakiś przytomny go unieszkodliwił i nam ofiarował. Sfotografowałem go w tym słoiku, a słoik powędrował z Jurkiem Zamorskim do Poznania.
Ale epizodu z karaluchem nie pamiętam. Pamiętam za to Anne-Marie Di Lullo, z uwagi na nazwisko i miłą aparycję.[9]
Karaluch z pewnością był, bo trudno przypuścić, by Anne-Marie się myliła – takie rzeczy się pamięta. I dobrze, że był, bo dzięki niemu Wojtek otrzymał jedną z najkrótszych i najbardziej trafnych charakterystyk. I to takich, że trudno o lepszą.
Kazimierz Robak
3 kwietnia 2024
Kazimierz Robak: „Karaluch Wojtka Jacobsona”
► cz. 1: Od Morgana do Gauguina ◄ (6 kwietnia 2024)
► cz. 2: Gdzie jest karaluch? ◄ (13 kwietnia 2024)
O życiu i przygodach Wojciecha Jacobsona przeczytać można w antologii jego opowiadań i reportaży:Wojciech Jacobson: Od równika do bieguna, czyli „Marią” do Hawru… i dalej,
Estimark, 2022.
Można ją jeszcze kupić u Wydawcy (tel. 604-555-115; [email protected]), na ► Allegro lub w ► księgarni Wydawnictwa Nautica.
Żeglarski życiorys kpt. Wojciecha Jacobsona przedstawia też książka
Kazimierz Robak: Żeglarskie ‘kto jest kim’: Wojciech Jacobson,
Dobry Noe Press, 2022.
Jej drugie wydanie jest jeszcze do nabycia u ► Wydawcy i w kilku księgarniach internetowych (m.in. ► Wydawnictwa Nautica).
Książka była nominowana do literackiej nagrody im. Teligi za rok 2022 i do Nagrody Żeglarskiej Szczecina. Jej recenzję przeczytacie ►TU◄.
Obie książki uzupełniają się jak dwie części dużej całości.
Bo gdy dwóch pisze o tym samym, to na pewno nie tak samo i niekoniecznie to samo.
[1] Robak, Kazimierz. Żeglarskie ‘kto jest kim’: Wojciech Jacobson. Warszawa : Dobry Noe Press, 2022; s. 227.
[2] Jacobson, Wojciech. Od równika do bieguna czyli Marią do Hawru… i dalej. Szczecin : Estimark, 2022; s. 378.
[3] Jacobson, Wojciech. Od równika do bieguna czyli Marią do Hawru… i dalej. Szczecin : Estimark, 2022; s. 378.
[4] Jacobson, Wojciech. Od równika do bieguna czyli Marią do Hawru… i dalej. Szczecin : Estimark, 2022; s. 379.
[5] Medal im. Derka Zavitza nadawany jest za: The Derek Zavitz Memorial Award is presented in memory of Derek Zavitz whose passion for adventure, learning, and new experiences forged a standard that we would have all Class Afloat crewmembers pursue. Recipients of this award may be selected from the student body, the faculty or the professional crew.
[źródło: Robak, Kazimierz. Żeglarskie ‘kto jest kim’: Wojciech Jacobson. Warszawa : Dobry Noe Press, 2022; s. 227]
[6] Robak, Kazimierz. Żeglarskie ‘kto jest kim’: Wojciech Jacobson. Warszawa : Dobry Noe Press, 2022; s. 227.
[7] West Island College, Montreal. Class Afloat, 1998 Yearbook.
[8] Facebook. Profil „Class Afloat Alumni Association”, wpis z 2024-02-18.
[9] Email z dn. 2024-03-22.