Kapitan Ziemowit Barański opowiada: Roztocze – batalia z „Wartą”

Ostatni rejs 1977 roku zaplanowano jako tzw. dekadówkę (9-19 września 1977) do portów niemieckich.

Roztocze wyszło ze Świnoujścia 10 września z jedenastoosobową załogą. Kapitanem był Stanisław Kamiński, pierwszym oficerem Krzysztof Podleśny, drugim – Zdzisław Młynarczyk, a trzecim – Krzysztof „Kuba” Bilkiewicz. W załodze były też dwie żeglarki: Joanna Targosińska i Anna Kaczmarek.

Pierwszym portem docelowym miało być Warnemünde. Do przylądka Arkona przy zachodnim wietrze żegluga nie nastręczała trudności, ale później Roztocze musiało halsować. W pobliżu wyspy Møn napotkano motorówkę z uszkodzonym silnikiem i dwoma osobami na pokładzie. Motorówkę wzięto na hol, a załogę na pokład. Podczas dalszej żeglugi na Roztoczu był postawiony grot z jednym refem oraz duży kliwer. Na te warunki jacht niósł niestety za dużo żagla. Tymczasem wiatr zaczął tężeć i w pewnym momencie złamał się maszt:  pod pokładem, a następnie w połowie wysokości. Podczas późniejszej rozprawy w Izbie Morskiej uznano, że przyczyną złamania masztu była zbyt duża powierzchnia ożaglowania i osłabienie masztu w dolnej części na skutek zawilgocenia.

Kapitan polecił I oficerowi (Krzysztof Podleśny) wystrzelić czerwone rakiety. Po pewnym czasie podszedł prom TT-Line, ale manewrując niebezpiecznie tylko uszkodził rufę jachtu – i odpłynął. Po pewnym czasie do jachtu podszedł okręt Tender Neckar (RFN) i zaholował Roztocze w pobliże portu duńskiego Stubbekøbing, gdzie hol przejęła pilotówka, która wprowadziła jacht do portu.

Kapitan i większość załogi wyokrętowała się 15 września 1977, a na jachcie pozostali I oficer – Krzysztof Podleśny i III oficer – Krzysztof Bilkiewicz, którzy pilnowali jachtu, aż do momentu przeholowania do Szczecińskiej Stoczni Jachtowej (7-9 października 1977).

Postój w Stubbekøbing był niestety bardzo długi (od 12 września do 7 października 1977) z powodu targów z ubezpieczycielem (TUiR „Warta”) i opieszałości polskiego konsulatu w Kopenhadze.

Z „Wartą” procesowaliśmy się potem w następnych latach, ale to już inna historia – niemniej jednak warta wspomnienia z uwagi na to, że była to jedna z nielicznych spraw wygranych z towarzystwem ubezpieczeniowym.

 

Złamany maszt Roztocza w 1977 roku
Arch. Autora

 

Po złożeniu protokołu awaryjnego, a następnie rachunku Szczecińskiej Stoczni Jachtowej, TUiR „Warta” odmówiło wypłaty odszkodowania motywując to stwierdzeniem, że złamanie masztu nastąpiło na skutek naturalnego zużycia. Dla LOZŻ było oczywiste, że jest to wykręt, gdyż 9 lat eksploatacji jachtu nie uzasadniało absolutnie takiego wniosku. Pozostała więc tylko droga sądowa.

Jeszcze przed złożeniem pozwu przeciwko TUiR „Warta”, chyba na początku 1978 roku, w Izbie Morskiej przy Sądzie Okręgowym w Szczecinie odbyła się rozprawa w sprawie wypadku Roztocza. Sąd orzekł, że przyczyną wypadku było nadmierne ożaglowanie, nieodpowiednie do siły wiatru i winę przypisał kapitanowi udzielając mu upomnienia.

W 1979 czy 1980 roku złożony został pozew przeciwko „Warcie”. W tym czasie funkcję sekretarza LOZŻ pełniła Agnieszka Klonowiecka, wówczas studentka prawa. Na mnie spoczywała strona techniczna sprawy, ale potrzebna była pomoc prawna. Tego podjęła się Agnieszka.

Sprawa o odszkodowanie z TUiR „Warta” toczyła się przez kilka lat. Sąd zażądał opinii biegłych. Zostały sporządzone dwie takie opinie, ale podczas pierwszej rozprawy prawnik „Warty” ujawnił tylko jedną – niekorzystną dla armatora Roztocza. Agnieszka wyszperała jednak tę drugą opinię, a poza tym znalazła przepis prawny stanowiący, że wyrok Izby Morskiej jest wiążący dla Sądu Arbitrażowego dla Instytucji (przedsiębiorstw) Państwowych. Wprawdzie LOZŻ nie był jednostką państwową, ale właścicielem jachtu był Skarb Państwa, co dawało nam jakieś szanse.

 

Na drugiej rozprawie ujawnienie tej drugiej opinii i bardzo ostra postawa Agnieszki spowodowała, że sprawę wygraliśmy, co było uważane za cud. Andrzej Rościszewski, kapitan i doświadczony prawnik (znany adwokat warszawski), powiedział mi, że coś takiego jeszcze nikomu się nie udało i właśnie on użył słowa „cud”.

No, ale to była Agnieszka!

Ukończyła wydział prawa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, praktykę prawniczą  – już jako Agnieszka Klonowiecka-Milart – rozpoczęła w 1991 r., a od roku 1998 zaczęła pracę jako sędzia międzynarodowy: ONZ powołał ją na przewodniczącą Zespołu Prawniczego nadzorującego system sądowniczy w Bośni i Hercegowinie. W krótkim czasie stała się jednym z najlepszych polskich prawników pracujących w systemie międzynarodowym. W roku 2015 została wybrana przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych na stanowisko sędziego Trybunału Arbitrażowego NZ; swoją siedmioletnią kadencję zaczęła 1 lipca 2016 r.

 

 

W 1978 roku Roztocze było remontowane w Szczecińskiej Stoczni Jachtowej. Wykonano nowy maszt i naprawiono nadburcie, które zostało obniżone z powodu wysokich kosztów przywrócenia pierwotnej wysokości.■

 

Cdn. (co piątek)


Na Stronie Głównej:

Kpt. Ziemowit Barański w r. 2013, fot. Zbigniew Świerzewski

 

 

 

s/y Roztocze na Alandach (czerwiec 1985), fot. Wincenty Lipiński

 

 


Jest to fragment książki:

 

Barański, Ziemowit. S/y „Roztocze” – 50 lat na morzach i oceanach.
Lublin : Lubelski Okręgowy Związek Żeglarski, 2019.
ISBN: 978-83-7825-063-0

 

 

opublikowany za uprzejmą zgodą P.T. Autora.

Recenzję możecie przeczytać TU, a książkę kpt. Ziemowita można kupić w Lubelskim Okręgowym Związku Żeglarskim,
20-214 Lublin, ul. Montażowa 16; tel. (81) 747 4770
Najlepiej zamówić mailem: [email protected]
Cena: 70 zł. Wpłata na konto Pekao S. A.: 71 1240 5497 1111 0000 5000 9819


► Periplus – powrót na Stronę Główną