Ffy wyszedł z szafy. Bulgotanie spuszczonej wody towarzyszyło mu, cichło w oddali w miarę, jak oddalał się, maszerując niespiesznie ku szerokiemu krajobrazowi. Wygładził potargane piórka, obciągnął pancerzyk. Cieszył się dniem. Podskoczył zawadiacko, aż iskry strzeliły spod kamieni. Przejrzał się w fioletowym strumieniu leniwie toczącym swe wody. Spodobał się sobie. Ruszył więc wzdłuż strumienia, zerkając raz […]