SZOPKA SYLWESTROWA na POGORII.
31 grudnia 1980. Scenariusz

TUBA MOSIĘŻNA:

Dobry wieczór i dzień dobry!
Kabaret „Nasza Wachta” prezentuje niniejszym
jedyny – niepowtarzalny – oryginalny – eksterytorialny
program noworoczny
pod tytułem:
„Szopka, czyli samo życie”.

Ponieważ już raz, w zamian za jedną piosenkę, o mało nie wylądowaliśmy na zesłaniu w kubryku dziobowym, tak więc teraz, mając na uwadze, że pozostał w tym kierunku jeszcze wolny kosz pod bukszprytem i ewentualnie loża honorowa na delfiniaku – staramy się przezornie oddać cesarzowi co cesarskie i zachować należną hierarchię, przynajmniej co do pierwszego bohatera naszego nowego programu.

A więc… …

KURTYNA!!!

 

KAPITAN

Kiedy płynę tak „Pogorią”
kosztującą wręcz majątek,
wtedy często wracam myślą
w późne lata sześćdziesiąte,

kiedy sam załogą całą
byłem w miarę potrzeb:
kapitanem, kukiem, majtkiem,
na posyłki chłopcem

i najbardziej mi żal:

mojego „Poloneza”
błędnego rycerza,
trzech oceanów
i wywrotek wśród bałwanów

reportaży dla „Trybuny”,
koralowej laguny,
australijskich piasków
i w eterze trzasków.

– choć to ostatnie staram się kontynuować:
… sierra-papa-piątka-alfa-tango-Wiktor-dwie Marysie!

[+ nagrana na magnetofon rozmowa na temat naszego wejścia do Las Palmas]

Na „Pogorii” życie płynie
choć nie w zbytku lecz nie w biedzie,
ale czasem przyznać muszę,
że wytrzymać już nie idzie:

pasat skradli bezpowrotnie,
a załoga śpi po kątach,
łapię wtedy za gitarę
i cichutko sobie brzdąkam,

że najbardziej mi żal:

mojego „Poloneza”…

A gdy wrócę znów do kraju
kończąc morską poniewierkę,
dobrze wiem, co tam zastanę
– niepokoje i rozterkę;

w telewizji spojrzą krzywo,
w PeZetŻecie – także,
z PAN-em same awantury,
a mnie w nocy śnią się żagle

i najbardziej mi żal:

mojego „Poloneza”
błędnego rycerza,
trzech oceanów
i wywrotek wśród bałwanów

reportaży dla „Trybuny”,
koralowej laguny,
australijskich piasków
i w eterze trzasków.

– Ale oto komandosi,
więc już lepiej się wynosić.

 

KOMANDOSI (chórem)

My jesteśmy komandosi – hopsasa, hopsasa!
Każdy nóż w kieszeni nosi – hopsa hopsasa!
Czy do wody, czy na reje – hopsasa, hopsasa!
lubimy, gdy coś się dzieje – hopsa, hopsasa!

 

NARRATOR

…tu komandosi rżną się nożami i padają jeden po drugim

 

CHÓR

Z komandosami
nigdy nie wie, oj nie wie się,
czasami dobrze bywa, a czasem bywa…

 

CHIEF

– Przepraszam, że przy obiedzie, ale znów ktoś wrzucił jabłko do muszli!

 

KOMANDOSI (podrywają się nagle i chórem:)

– Czujemy sprawę!!!

(padają znowu)

 

CHIEF

– A cóż to znowu za wylegiwanie!

A przed nami nowe reje,
a przed nami nowy maszt!
Nie stać! Hej, co tam się dzieje?
Do roboty już się brać!

Hej młoty! Do roboty!
Niebieskie ptaki – do paki!
I niech wre robota,
co tam wolna sobota!!!

– Panie Robak, z chlebkiem, z chlebkiem! Ciągniemy do pełnego przysiadu!

 

ROBAK (zza sceny:)

– Sie robi panie Marczak!

 

CHIEF

– Dlaczego wszyscy nie wyszli do żagli? Trzecia wachta pewnie znów śpi albo kabaret układa!? Bosman, jutro przesłuchać, wyśledzić, pobrać kaucję, a jakby co, to skasować sjestę! Bosman, słyszysz mnie?

 

BOSMAN

Bosman ci ja bosman,
na pięknym żaglowcu,
trzy czwarte pływania
żagle mam w pokrowcu.

Maszyna chrobocze
w ogłupiałym pędzie,
przy takim pływaniu
mil nam nie przybędzie.

I razem ojcowie, ze złością: la la la la… .

Bosman ci ja bosman
w czerwonym sztormiaczku,
chyba se popływam
na malutkim „Maczku”.

W domu wtedy pośpię
przy żonie spokojnie,
a nie będę ganiał,
jak dziki na wojnie.

I razem ojcowie, ze złością: la la la la… .

A jak coś postawić
na rejach mi każą,
to się zaraz bryty
w żaglach porozłażą.

Może wiatr złośliwy,
może inne licho,
więcej nic nie powiem,
lepiej siedzieć cicho!

I razem ojcowie, ze złością: la la la la… .

– Co ? Dziennikarze płyną razem z nami? No nie, to już koniec świata! Pamiętam na jednym takim rejsie z żurnalistami, to jeden z nich, jak mu się nie chciało płukać naczyń, to je wszystkie powiązał sznurkiem i za burtę!!!

 

CHÓR

– No i co? No i co?

 

BOSMAN

– No i zerwało mu oczywiście, tylko że on myślał, że dlatego mu zerwało, że źle zawiązał!!!

 

CHÓR

– A nie dlatego?

 

BOSMAN

– A skądże znowu! Mógłby nie wiem jak zawiązać, a i tak by mu zerwało!!!

 

CHÓR

– Aha!

 

(Bosman znika. Pojawiają się dwa duże długopisy – Żurnaliści)

 

ŻURNALIŚCI

Bo srebro i złoto
to nic,
chodzi o to,
by prasę mieć –
i więcej nic…!!!

 

CHÓR

Morowa dziennikarska wiara,
szczęsny jej życia los!
Pisze, co każą, bo się stara,
żeby mieć pełen trzos!

Dziennikarz w noc się bawi,
w redakcji we dnie śpi – ta-ra-ra,
czy to w „Dzienniku”,
czy to w „Interpressie”
ze swego szefa drwi!

Na spacer wyjeżdża „Pogorią”,
by zwiedzić lodu szmat!
O rejsie pisze z euforią,
z każdym jest za pan brat!

Dziennikarz w noc się bawi,
w południe chrapie fest – ta-ra-ra,
czy to na wachcie,
czy to na dejmance
ogromnie dzielny jest!

 

ŻURNALIŚCI

Napisz teraz chociaż parę słów,
kiedy morza poznasz smak,
gdy ci bosman nie da zażyć snu,
a chief do roboty gna!

 

KAPITAN

– Życzę, by z tego rejsu udało się wam przywieźć książkę!

 

ŻURNALIŚCI

– Żeglarską!

 

SZAMAN MORSKI

– No to teraz, moi drodzy, ja wam coś do tej waszej książki podpowiem, tylko słuchajcie uważnie (można notować):

Kiedy foki rżą radośnie,
kiedy usiłują tańczyć,
kiedy cieszą się jak dzieci,
cóż to może znaczyć?

Hej-ha, kolejkę nalej!
Hej-ha! Poczekaj jeszcze!
Dowiesz się, gdy posłuchasz
moich opowieści!

Eskimosi są weseli,
myją moczem swoje żony,
pędzą bimber z ryb popsutych,
czy wiesz, o co chodzi?

Hej-ha, kolejkę…

Grenlandczycy – lud gościnny,
więc pracują gorączkowo,
sprowadzają lód z Syberii,
czy wiesz już dla kogo?

Hej-ha, kolejkę…

Na Ian Mayen wielka draka,
słuchajcie, jak rzecz się miała:
kiedy wzięto nas za desant,
ludność się poddała!

Hej-ha, co będzie dalej?
Hej-ha! Poczekaj jeszcze!
Dowiesz się, gdy posłuchasz
moich opowieści!

Tak bywało to przed laty,
hen, na zimnych krańcach świata,
na „Gedanii” dzielna wiara
miała swego chwata!

Hej-ha! Co będzie dalej?
Hej-ha! Poczekaj jeszcze!
Dowiesz się, gdy posłuchasz
moich opowieści!

Rad bym jeszcze przez bieguny
na żaglowcu się przeprawić
i tak życzył mi sam Grotmaszt,
czym mi radość sprawił!

Hej-ha! Gdzie mróz okropny!
Hej-ha! Gdzie śniegu więcej,
gdzie normalny nikt nie pływa,
ja popłynę chętnie!

 

(Szaman znika. Pojawiają się dwa duże klucze narzędziowe – Mechanicy)

 

CHÓR

O północy się zjawili jacyś dwaj cywile,
ręce całe w smarach – mówią, że na chwilę.
Zanim żeśmy się spostrzegli – prąd nam wyłączyli
I niby przypadkiem – wentylację też!

 

MECHANICY

– Bum tarara! Chcielibyśmy zobaczyć ten rejs pod samymi żaglami! Przecież wiadomo, że bez nas to nawet „Pogoria” nie pojedzie!
Chcieli jej nawet dać na imię „eM-eS”, żeby było MS POGORIA, ale później stwierdzili, że się ludzie dopatrzą aluzji i zostawili to „eS-Y”, ale bez pokrycia!!!

Maszyna, nasza maszyna,
tyś gorętsza niż dziewczyna!
Maszyna nasza, maszyna,
jak przy tobie spać!

 

CHÓR

Każdy z nich to złota rączka – wierzcie nam na słowo,
znajdą każde zwarcie – tylko ruszą głową.
Kiedy w nocy alarm dzwoni – żaden się nie leni,
pędzą jak szaleni – raz po raz.

 

MECHANICY

Maszyna nasza, maszyna,
tyś gorętsza niż dziewczyna!
Maszyna nasza, maszyna,
jak przy tobie spać!!!

 

STASIO

Wszystkich dziś ciekawość budzi,
kto jest najszczęśliwszym z ludzi,
a ja twierdzę i powtarzam,
że najgorszy los kucharza

Hej-ho, hejże-ho!
Hej, żeglarze, marynarze!
Hej-ho, hejże ho!
Hej, żeglarze, ho!

Już od rana dzwonią w miski
głodne rozdziawiają pyski,
ja w te pyski ciągle kładę
prince-polo, marmoladę.

Hej-ho…

Do obiadu jakoś zleci,
lecz ja muszę wynieść śmieci,
bo dyżurnych kambuźników
trudno wyrwać jest ze śpiku.

Hej-ho…

Zapamiętaj taki-siaki,
coś w kostkę krajał ziemniaki,
choćbyś potem piwo stawiał,
już nie weźmiesz mnie na kawał.

Hej-ho…

No nie, psiajegomać, tego jeszcze we flocie nie było: żywność się kończy!

 

CHIEF

Wstrzymać wydawanie żywności aż do końca rejsu! Przynajmniej nie będzie przerw w pracy na podwieczorek!!!

 

STASIO (kontynuuje:)

Gdy żeglarzom nie dasz kaszy,
a robotą ciągle straszysz,
wtedy próżna twa mitręga,
zamiast wiatru sam się wprzęgaj!

Hej-ho…

Kucharz daje i nie pyta,
chce, by wiara była syta,
lewą nogą wstanie z rana
i ochrzani kapitana!

Hej-ho…

Różne rzeczy już widziałem,
na „Batorym” gotowałem,
dzięki mnie jeszcze zasłynie
kuchnia na tej barkentynie!

Hej-ho…

– A tu jeszcze, cholera psiajegomać panie, mało, że żeglarzy nakarmić, to jeszcze innych wariatów wiozę, co cały rok będą pingwinami żyli!!

 

POLARNICY

Sami w taką noc
pełną pingwinów
pośród wielkich stad
łaciatych synów
sami w taką noc
na wyspie tej – King George…

Sami w taką noc
długą i mroźną
w walce z lodem i
wichurą groźną
sami w taką noc
nikt nie popieści nas…

Sami w taką noc
z jachtu podrzutki
Po co drugi koc?
Dajcie nam wódki!
Sami w taką noc,
kto po nas wróci, kto?…

Sami w taką noc
my chcemy z wami
płynąc jeszcze raz
w dal, pod żaglami!
Sami w taką noc
Już nigdy w życiu – NIE!!!!I

 

HENIO

Henio ci wszystko wybaczy
Gorycz zamieni ci w śmiech.
On ci jak nikt wytłumaczy,
że piwko dziś wypić nie grzech…

On ci odnajdzie solniczkę,
wskaże, gdzie masło, gdzie dżem,
on na pytanie „Gdzie seler?”,
odpowie: „Stary – ja wiem!”.

Bez niego byłbyś tak mały,
że mógłby wybić cię grad,
gdyby nie jego zapasy,
cóż w czasie rejsu byś jadł?

 

CHIEF

– Panie Heniu, my tu gadu gadu, a polarnicy są potrzebni! Akumulatory, radiostacje, inspekcje, wiwisekcje! Stefan, gdzie jest Stefan? Co, znowu śpi? A trzeba sprawdzić te obwody!

 

STEFAN

Ja ci śrubkę wkręcę z gracją
O najdroższa Radiostacjo!
Ja ci ruszę wszystkie fale,
Ja przenigdy nie nawalę
Ja cię muszę znów ożywić
I „Pogorię” uszczęśliwić
i zawołać głośno w eter:
„Żono! prześlij ciepły sweter!”

Bo ja jadę w straszne lody,
naprawiłem trzy obwody,
kondensator, cztery diody,
w ruch puściłem oporniki
(niech coś robią skurczybyki!),
uwolniłem elektrony
(jest ich zastęp nieskończony).

Dzięki temu marynarze
dziś szczęśliwe mają twarze,
bowiem zanim kur zapieje,
sprawdzą, co się w domu dzieje.
Będą dzwonić, wołać: „Halo!”
póki fonii nie rozwalą.

Ja ją wtedy znów naprawię,
bo ja chętnie się w to bawię,
znów ci śrubkę wkręcę z gracją
o najsłodsza Radiostacjo…

– No, no, no chłopaki! Krucze pióro!

 

NARRATOR

Czym ręce są dla Wenus z Milo
tym dla dramatu jest epilog.
Kończmy obrządki więc ponure
i zaśpiewajmy wszyscy chórem:

 

CHÓR

Płynie jacht po morzu,
płynie na silniku.
Hej – czyja to zasługa?
Naszych mechaników!

Goni nas chief, goni,
goni do roboty.
Hej – dziś ci nie nawrzucał,
nawrzuca ci potem!

Jadzie bosman jadzie
maszyną po żaglach.
Hej – co dzisiaj zeszyje,
jutro wiatr potarga!

Duma nasz wódz, duma,
sztorm mu bobu daje.
Hej – czy postawić marsie,
czy nie targać dalej!

Powrócimy do dom.
brodaci i chudzi!
Hej – niejeden z nas w pracy
straszną litość wzbudzi!

Pokażem bicepsy,
pokażem siniaki!
Hej – jakby co do czego,
nie pękamy draki!

Masz wachtę w kambuzie,
masz wachtę w kingstonie!
Hej – myłeś w kuchni gary,
nie mów o tym żonie!

Nikt cię nie zrozumie
tak jak bosman-matka!
Hej – załoga nie ludzie,
“Pogoria” nie klatka!

Kiwa jachtem kiwa,
fala go kołysze!
Hej – dostaniemy wódki,
to będziemy ciszej!

Dostaniemy wódki,
razem wypijemy!
Hej – w Nowy Rok jak nigdy,
na fali wejdziemy!…

 

CHIEF

– Dziękuję bardzo, to była fajna inicjatywa, chętnie powitamy następne, nie częściej jednak niż raz na rok!
A poza tym przypominam, że Nowy Rok kończymy punktualnie o w pół do pierwszej!

 

CHÓR

Hej hola hola
Żeglarska dola!
Hej hola hola
Żeglarska dola!

 

KURTYNA

Grudzień, 1980
s/y „Pogoria”
na Atlantyku.

= = = = = == = = = = =

Wykonawcy (w kolejności alfabetycznej): Janusz „Geograf” Kawęczyński, Ryszard Mokrzycki, Wojciech Przybyszewski, Kazimierz Robak, Zdzisław „Sławek” Szczepaniak.

Autorzy tekstów (w kolejności alfabetycznej): Stanisław Choiński, Janusz „Geograf” Kawęczyński, Andrzej Makacewicz, Ryszard Mokrzycki, Wojciech Przybyszewski, Kazimierz Robak, Zbigniew Studziński, Zdzisław „Sławek” Szczepaniak.

Scenariusz: Kazimierz Robak

Reżyseria: Kazimierz Robak + zespół

Pogoria, 31 grudnia 1980, 22:00 – „Kabaret NASZA WACHTA prezentuje niniejszym…”
Kukiełki (od lewej): Henio, Szaman, Bosman, Kuk, Kapitan, Polarnik Stefan, Polarnik Włodek, Chief

fot. Zbigniew Studziński

 


W scenariuszu Szopki zostały strawestowane słowa i użyte melodie następujących utworów (wg kolejności w scenariuszu):

Kolorowe jarmarki (1977) – tekst: Ryszard Ulicki, muz.: Jan Adam Laskowski, prawykonanie: Janusz Laskowski.

Krasnoludki (1953?) – tekst: Ewa Szelburg-Zarembina, muz.: autor nieznany (Mieczysław Janicz?), prawykonanie: Siostry Triola (Adrianna, Barbara i Zofia Gospodarczyk).

Bo z dziewczynami (1973) – tekst: Andrzej Bianusz, muz.: Stefan Rembowski, prawykonanie: Jerzy Połomski.

Do pracy rodacy (ok. 1977) – tekst i muz.: Rudolf Schuberth, prawykonanie: Wały Jagiellońskie.

Krakowiaczek jeden (przełom XVIII/XIX w) – trad., autorstwo anonimowe; spisał  (1892) Zygmunt Gloger.

Pod lasem zielonym u wzgórza / „Kotek” / „Wlazł kotek” – trad., autorstwo anonimowe; nagranie (1960; Pronit N0142): Halina Kowalewska i Maciej Koleśnik.

Młodym być i więcej nic” / „Ni srebro, ni złoto” (1938) – tekst: Emanuel Schlechter i Ludwik Starski, muz.: Jerzy Petersburski, piosenka z filmu „Szczęśliwa trzynastka” (38:32), prawykonanie filmowe: Lucyna Messal (1938), również: Mieczysław Fogg (1938) i Jerzy Połomski (1958).

Morowa marynarska wiara (ok. 1920) – tekst: Tadeusz Dębicki, muz.: autor nieznany.

Napisz proszę (1969) – tekst: Andrzej Jastrzębiec-Kozłowski, muz.: Andrzej Mikołajczak, prawykonanie: Grupa ABC Andrzeja Nebeskiego i Halina Frąckowiak.

Morskie opowieści (What Shall We Do with a Drunken Sailor) – piosenka brytyjskiej marynarki wojennej znana od co najmniej 1830 r.; pierwsze polskie zwrotki – Jacek Kasprowy (wł. Konrad Łapin, 1915-2009), przełom lat 1950/1960.

Bal u weteranów – piosenka lwowska z lat 1920.; autorstwo anonimowe.

Furman (1956) – tekst: Jerzy Ficowski, muz.: Antoni Sygietyński (z Kolberga), prawykonanie: PZLPiT „Mazowsze” i Stanisław Jopek.

Strangers in the Night (1966) – tekst: Charles Singleton i Eddie Snyder, muz.: Bert Kaempfert, prawykonanie: Frank Sinatra.

Miłość ci wszystko wybaczy” (1933) – tekst: Julian Tuwim, muz.: Henryk Wars, z filmu „Szpieg w masce”, prawykonanie: Hanka Ordonówna.

Leokadia (1956) – tekst: Krzysztof Zrałek, muz. Krzysztof Litwin, prawykonanie: zespół Piwnicy pod Baranami.

Kocham cię Giewoncie / „Hej, na wysokiej Cyrhli…” – trad. pieśń góralska, autorstwo anonimowe.

Rolnicza dola (ok. 1977) – tekst i muz.: Rudolf Schuberth, prawykonanie: Wały Jagiellońskie.


► Powrót do: „Szopka na trzy głosy”