Wojciech Przybyszewski: Falklandy (1981).
Z cyklu „Wygrzebane z lamusa”.

42 lata temu. 

Słowo się rzekło.

Dziś taki oto krótki fragment z moich zapisków z antarktycznego rejsu Pogorią[1]:

 

12.02.81

Późnym wieczorem kotwiczymy w maleńkiej zatoczce niedaleko wejścia do Port Stanley. Miejsce to ma dziwaczną topografię (widoczną zresztą wyraźnie dopiero za dnia) – wydaje się tu, że zewsząd otacza nas ląd (!). Kiedy spoglądamy na radar, aż ciśnie się pytanie: jak udało się nam tu wejść? Kolejna piątka dla Baranowskiego i piątka z plusem dla Staszka Choińskiego, który będąc „okiem” z aptekarską dokładnością podawał w ciemnościach nocy odległości przed dziobem jachtu.

O trzeciej w nocy dobija do nas łódź z r/v „Siedlecki”. Spotkanie aranżujemy na kotwicowisku, bowiem z jakichś przyczyn nasza naukowa jednostka nie może zacumować w porcie. Wizyta grupy z „Siedleckiego” nie trwa długo. „Pogorię” zwiedza grupa naukowców pod wodzą docenta Rakusy-Suszczewskiego. Wszyscy w świetnych nastrojach i dobrej kondycji. Niespodziewanie spotykam wśród nich Maćka Lipskiego – kolejnego klubowicza zamieszanego w sprawę naszej stacji. Błyskawicznie wymieniamy wrażenia z podróży. Po chwili już odbijają od naszej burty. Zostawili zamówione przez nas w kraju akumulatory, korespondencję i… życzenia pomyślnych wiatrów.

Zaraz po śniadaniu planujemy wejście do portu. Zanim to jednak nastąpi czeka nas (tym razem mnie i Andrzeja Makacewicza) kolejne nurkowanie. Powodem zanurzenia jest linka od logu Walkera, która przy wczorajszych manewrach (nie po raz pierwszy w czasie tego rejsu) wkręciła się w śrubę. O godzinie 8.00 jesteśmy gotowi do nurkowania. Prawdę mówiąc planujemy z Andrzejem obejrzenie, przy okazji tego zanurzenia, dna płytkiej, bo liczącej w miejscu kotwiczenia około 15 m, zatoki. Niespodziewanie przychodzi jednak silny szkwał i jesteśmy zmuszeni salwować się ucieczką w stronę portu.

W Port Williams ma miejsce spotkanie z m/s „Żuławy”. Stajemy na kotwicy. Teraz otrzymujemy polecenie zanurzenia się. Pod wodą nie idzie łatwo. Siedzimy tam ponad 20 minut. Ostatecznie śruba jednak zostaje oswobodzona i znajdujemy jeszcze chwilę czasu, by spenetrować dno w miejscu kotwiczenia. Wyciągamy stamtąd kilka efektownych muszli i rozgwiazd. Będą pamiątki z rejsu. […]

13.02.81

Piątek – trzynasty!! Choćby nie wiadomo co się działo, dziś – z wysp nie wyjdziemy. Przesądnych na statku nie brakuje. Zresztą jesteśmy umówieni w miejscowym radio na nagranie programu o „Pogorii”, a nadto musimy pobrać słodką wodę. Dzisiejszy dzień spędzimy więc jeszcze w Port Stanley.

Rano rusza „Pogorią 2” (tak nazywamy naszą łódź ratunkową napędzaną silnikiem „Yamaha”) wyprawa nurkowa na wrak dużego żaglowca, który leży gdzieś na dnie zatoki Port Williams. Ja nie płynę, bo po wczorajszym moczeniu się przy „Pogorii” trochę szwankuję na zdrowiu i wskazane byłoby odczekać z następnymi zanurzeniami. A szkoda! Chłopcy wrócili rozpromienieni i szczęśliwi. Znaleźli wrak, co więcej, udało im się ustalić przyczynę zatonięcia jednostki.

 

Falklandy, 13 lutego 1981: „Pogoria-2” w Kidney Cove
fot. Andrzej Makacewicz

Przywieźli też trochę okazów z dna zatoki. Makac znalazł na wraku okazały skórzany trep, ale głównie były to rozgwiazdy, jeżowce, ślimaki i małże. Do późnej nocy oporządzałem zdobycz, by cokolwiek z tego udało się dowieźć do kraju.

W ciągu dnia, kiedy jedni nurkowali, a inni zwiedzali miasteczko, ja udałem się na długi spacer wzdłuż brzegu zatoki. Pozbierałem trochę muszli leżących wśród kamieni i „śmieci” morza, kontemplowałem widoki… Z wycieczki tej przyniosłem również ciekawą i zapewne starą butelkę ogładzoną przez fale przyboju, porośniętą pąklami i serpulami. […].

 

Falklandy, 13 lutego 1981: butelki, które znalazłem na plaży w Port Stanley
fot. Stanisław Choiński i Jerzy Jaroszewski

 

 

Pamiątkowy proporczyk z Wysp Falklandzkich
fot. Wojciech Przybyszewski

 

►Wojciech Przybyszewski◄
wtorek, 13 czerwca 2023

Przypisy (jeśli nie zaznaczono inaczej) i część podpisów pod zdjęciami pochodzą od redakcji P+/kr

Cdn.


[1] Przybyszewski, Wojciech. „Pogorią” na Antarktydę. Wojciecha Przybyszewskiego zapiski z podróży. T. 1 i 2. Warszawa : nakład własny autora, 1981; t. 1, str. 161-166.


► Periplus – powrót na Stronę Główną