Karina Wilhelmi: Pożegnanie

Tego dnia niebo płakało łzami deszczu, a wszystko wokół stało się szare i pełne smutku. Drzewo zdało sobie sprawę, że coś je opuszcza i że nie może nic zrobić, aby to powstrzymać. Bezlitosny wiatr zabierał jego liście. Zrezygnowane i przekonane, że ich czas się skończył, liście nie próbowały się już nawet bronić.

– Nie możesz pozwolić mi odejść w ten sposób…. nie jestem jeszcze gotowy, a ja cię lubię, drzewo!

Powiedział ostatni pozostały liść z jękiem żalu, podczas gdy dla jego braci przeznaczenie opuszczenia drzewa i upadku na ziemię już się spełniło.

Karina, Wilhelmi, Pogoria, Racconti del mareRys. Ivano Bertin (ur. 1948)

 

Mały listek próbował bronić się przed wiatrem, trzymając się kurczowo gałęzi drzewa, które starało się osłonić go przed podmuchami i próbując dodać mu odwagi, powiedziało do niego:

– Możesz tu zostać tak długo, jak zechcesz, ale nawet jeśli uda ci się uśmierzyć swój ból, to, co los przeznaczył dla ciebie i twoich braci, będzie dla mnie wielką porażką.…

– Słyszałem twój lament – odpowiedział liść – rozumiem twoją rozpacz, ale w międzyczasie wiem na pewno, że ja też upadnę. Zanim jednak dołączę do moich braci, chcę opowiedzieć ci pożegnalną historię:

 

Pewnego razu żył sobie mały ptaszek, który nie był ani piękny, ani brzydki, ale po prostu szary. Wróbelek. Bardzo się martwił, bo nie mógł się wyróżnić wśród tysięcy ptaków z powodu bardzo pospolitego wyglądu i koloru piór…. Codziennie organizował loty na księżyc, co oznaczało latanie wokół śmietnika w poszukiwaniu smakołyków… nie z tej ziemi!!! Uważał, że nic nie jest w stanie zmienić jego smutnego losu, bo jest jednym z wielu takich jak on. Starał się więc wyróżniać, podskakując i głośno ćwierkając, gdy ludzie rozsypywali okruchy chleba na balkonach, ale i tak nikt go nie zauważał.

Karina, Wilhelmi, Pogoria, Racconti del mareRys. Ivano Bertin

Pewnego dnia, przez przypadek, usiadł na balkonie domu, w którym mieszkał mały chłopiec. „Jesteś taki słodki” – szepnął do wróbla chłopczyk łagodnym głosem, wyglądając na zachwyconego. Wróbel, zaskoczony taką dobrocią, wypiął z radości pierś, zatańczył niezgrabny taniec, a jego myśli stały się tak szybkie, że nawet samolot nie mógł go wyprzedzić w locie. „Nareszcie mnie zauważyłeś!” – wykrzyknął do chłopca i aby odwdzięczyć się swojemu wielbicielowi, zaczął śpiewać, w nieco emocjonalnym tonie, a następnie powiedział do niego: „Teraz, jeśli chcesz, pokażę ci ukryty skarb” i – zauważywszy zaciekawione spojrzenie chłopca – zaprowadził go na pobliskie podwórko, gdzie wskazał na stare kartonowe pudło ukryte za śmietnikiem.

Chłopczyk natychmiast otworzył pudełko i oczy mu się zaświeciły z radości, gdy zobaczył, że to rzeczywiście skarb: piękny miś z urwanym uchem, cztery jaskrawe znaczki, bohaterski ołowiany żołnierzyk i mała piłeczka ozdobiona czerwonymi plastikowymi koralikami. Zabawom i zachwytom nie było końca. Niestety, zapadł wieczór i chłopiec musiał iść do domu. Otrzepał grzecznie spodnie ze skarbowego, czarodziejskiego kurzu i powiedział do ptaszka: „Będę czekał na ciebie jutro na moim balkonie. Przyleć konieczne, kolego!”.

Następnego dnia wróbelek przygotował się na poranną wizytę. Nigdy nie był tak szczęśliwy i z niecierpliwością czekał, aż słońce ukaże się nad horyzontem, aby mógł polecieć na balkon swojego przyjaciela.

Słońce wreszcie wyjrzało i leniwie ziewając, zaczęło rozrzucać swoje promienie po okolicznych podwórkach, a wróbel od dawna był gotowy do lotu. Już miał rozwinąć skrzydła, gdy nagle ogarnęły go wątpliwości. „A jeśli chłopczyk mnie nie pozna? Kimże ja jestem, żeby być jego przyjacielem? Taki pospolity i podobny do innych” – pomyślał smutno. Postanowił więc przyozdobić się czerwonymi koralikami, aby odróżnić się od innych, by później zdać sobie sprawę, że jego nowa ozdoba jest zbyt ciężka i  uniemożliwia mu latanie.

W końcu historia zakończyła się bardzo smutno: wróbel został na podwórku, a chłopiec na balkonie…

 

Drzewo w tym momencie krzyknęło:

–Twoja historia jest dziwna i smutna, dlaczego mi ją opowiedziałeś?

Mały listek odpowiedział:

– Chciałem ci zwrócić uwagę, że tak jak wszystkie szare wróble zasługują na przyjaźń, tak samo wszystkie twoje listki, chociaż nigdy nie mogłeś ich odróżnić, bo wszystkie były zielone. Dopiero teraz je zauważyłeś, bo je gubisz. Kiedy nadejdzie wiosna i wyrosną nowe, posłuchaj każdego z nich, a odkryjesz, że każdy z nich jest wyjątkowy i inny od pozostałych.

Ostatni listek zakończył swoje pożegnalne pozdrowienie i opadł na ziemię…

Drzewo milczało, zamyślone

Karina Wilhelmi

Cdn.

Opowiadanie z książki:

 

Karina Wilhelmi. I racconti del mare. [tłum. z polskiego: Giovanni Coppola]
Varese, IT : Pietro Macchione Ed., 2022-07-08.
ISBN: 978-88-6570-738-8. E-book: 2023.

Wersja polska w przygotowaniu do druku.

 

 

O Autorce przeczytaj tu: ►Giovanni Coppola: Karina


► Periplus – powrót na Stronę Główną