W Iliadzie[1] Odyseusz daje się poznać jako mistrz fortelu: Koń Trojański zbudowany według jego pomysłu i kradzież Palladionu – posążka Ateny zmieniają losy 10-letniej wojny. Gdy Troja zostaje zmieciona, zwycięskie flotylle Greków odpływają do domu, a wraz z nimi Odys ze swoimi okrętami.
Pierwszy odcinek, ze sztormowym wiatrem północnym rzuca Odysa i jego towarzyszy do kraju Kikonów, konkretnie do Ismaru[2]. Miasto burzy, obrońców morduje, zabiera łupy i kobiety do niewoli… ale zamiast stawiać żagle i wypływać, pozwala, by załogi zaczęły fetować sukces, ucztować i pić… Tymczasem obrońcy zebrali w ciągu nocy posiłki z dalszych okolic i o świcie napadli na ociężałych żeglarzy. Walka przy okrętach trwała cały dzień, w końcu trzeba było się salwować ucieczką:
Zawiązała się bitwa przy chyżych okrętach, z obu stron leciały włócznie okute spiżem. Dopóki był ranek i święty dzień dojrzewał, broniliśmy się i trwali, chociaż ich było więcej, lecz skoro słońce zaczęło się kłonić ku porze wyprzęgania wołów, Kikonowie przemogli i pokonali Achajów. Zginęło po sześciu z każdego okrętu towarzyszy o pięknych nagolennicach – my, reszta, umknęliśmy śmierci i doli. Stamtąd płynęliśmy dalej, szczęśliwi, że uszliśmy śmierci, a serce opłakiwało stratę drogich towarzyszy. [3]
Znów sztorm, więc flotylla zrzuca żagle, na wiosłach dociera do najbliższej wyspy i przeczekuje złą pogodę przez dwa dni. W drodze do Itaki, płynąc z Morza Egejskiego na Jońskie, Odys musi okrążyć przylądek Malea[4], ale tam właśnie napotyka na silny prąd, a potem sztorm północny, który przez dziewięć dni niesie jego statki do kraju Lotofagów:
Dzeus chmurozbiórca posłał naszym okrętom wiatr Boreasza i burzę niezmierną, chmurami okrył ziemię razem i morze, z nieba spuścił noc. Pędziliśmy na łeb. Wicher na troje, na czworo rozszarpał nam żagle. Ściągnęliśmy je na pokład i w śmiertelnym lęku wiosłami pchaliśmy okręty do lądu. Dwie noce i dwa dni bez przerwy leżeliśmy tam, znojem i smutkiem złamani.
Lecz kiedy trzeci dzień uczyniła pięknowłosa Jutrzenka, ustawiliśmy maszty, rozpięliśmy białe żagle, każdy zajął swoje miejsce, a wiatr i sternicy prowadzili okręty. I byłbym cało dotarł do ziemi ojczystej, lecz gdy chciałem opłynąć Maleję, fala i wir, i Boreasz odrzuciły mnie i uniosły poza Kyterę. Przez dziewięć dni złe wiatry nosiły mnie po rybnym morzu, dziesiątego zaś stanąłem na ziemi Lotofagów, którzy się żywią kwiatami.
Tym razem Odyseusz jest czujny, na zwiad wysyła tylko trzech ludzi. Okazuje się, że zjedzenie lotosu powoduje, że zapomina się o celu wyprawy i przestaje tęsknić za domem i rodziną. Mając w perspektywie utratę kolejnych ludzi kapitan zarządza areszt (czytaj rozdział „Aresztanci”):
Nie myśląc zgubić naszych ludzi, dali im Lotofagowie skosztować lotosu. Skoro jednak ktoś zje lotosu miodny plon, już ani wracać nie chce, ani dać wieści o sobie, tak i ci woleli zostać u Lotofagów, razem z nimi zrywać lotos i zapomnieć o powrocie.
Gwałtem sprowadziłem płaczących na okręty i tam przykułem do ław wioślarskich. Innym wiernym towarzyszom kazałem jak najprędzej wejść na chyże statki, by mi który, zjadłszy lotosu, nie wyrzekł się powrotu. Wnet wbiegli na pokład i zasiedli przy burtach. Gdy każdy był już na swoim miejscu, wiosła uderzyły w siwe morze.
Jeśli potraktujemy lotos symbolicznie, jako narkotyk, to problem załogi schodzącej w porcie na ląd staje się jak najbardziej aktualny i dziś.
Z kraju Lotofagów Odyseusz płynie wraz załogą do kraju Kyklopów (jednookich). Trafia na bardzo dogodną przystań, ale korci go, by sprawdzić, kto mieszka w okolicy. Zamiast pozostać na pokładzie i wysłać zwiad, sam wyrusza na rozeznanie biorąc ze sobą dwunastu towarzyszy – i tak trafia do pieczary wielkoluda Polifema. Olbrzym nie patyczkuje się z przybyłymi żeglarzami: na początek zjada dwóch z nich na kolację, a potem dwóch następnych na śniadanie.
Polifem – fragment kadru z filmu „Odyseja”
(The Odyssey; dwuodcinkowy mini serial TV; 1997;; reż. Andriej Konczałowski; efekty specjalne: Jim Henson; w obsadzie: Armand Assante, Greta Scacchi, Isabella Rossellini, Geraldine Chaplin et al.; prod. American Zoetrope,USA; 91 min.)
Uciec z pieczary nie ma jak, bo wychodząc rano Polifem zagradza wyjście potężną skałą, podobnie na noc. Odyseusz ma jednak plan.
Gdy wieczorem Polifem wraca i na kolację zjada dwóch kolejnych załogantów Odysa, ten proponuje, by posiłek zapił dobrym winem, o którym z wcześniejszej relacji wiemy, że było wyjątkowo mocne. Podając trunek, Odyseusz zdradza, niby przypadkiem, swoje imię, które według niego brzmi Nikt.
Spity cyklop śpi jak zabity, Odyseusz wraz z towarzyszem wbija w jedyne oko Polifema zaostrzony i rozpalony kół. Oślepiony cyklop wzywa na pomoc innych cyklopów mieszkających w sąsiedztwie. Ci, zbierając się pod jaskinią, pytają, co się stało. Polifem odpowiada:
– Podstępem, przyjaciele, podstępem, a nie siłą zabija mnie Nikt!
Od nich skrzydlate słowa szły w odpowiedzi:
– Jeśli sam jesteś i nikt tobie gwałtu nie zadaje, to chyba jakaś choroba od wielkiego Dzeusa zesłana. Więc módl się do swego ojca, władcy Posejdona.
Tak mówili odchodząc.
Roześmiało się moje miłe serce, że to moje imię i mój fortel nieomylny tak go wywiodły w pole.
Rankiem olbrzym odsuwa skałę zasłaniającą wyjście z pieczary, żeby wypuścić owce na pastwisko, ale każdą obmacuje, żeby nie przemknął się żaden człowiek. Odyseusz na to też ma sposób – wiąże po trzy owce razem, pod środkową ukrywając jednego towarzysza i tak ratuje pozostałych przy życiu załogantów, sam ukrywając się pod brzuchem wełnistego barana. Polifem maca po zwierzętach, ale drużyna szczęśliwie wymyka się i ucieka na czekający statek zabierając owce i barana jako zdobycz.
Zamiast po cichu odpłynąć, Odyseusz czuje się tak pewny siebie, że wyzywa Polifema za to, że „się nie lękał zjadać gości we własnym domu”. Wściekły Polifem rzuca w kierunku głosu skałą, która powoduje falę, cofającą statek Odysa pod brzeg.
Arnold Böcklin (1827-1901) – Polifem i Odyseusz
(Odysseus und Polyphemus; 1896; olej i tempera na panelu; 66 x 150 cm; Museum of Fine Arts, Boston, MA)
źródło: Museum of Fine Arts, Boston, MA
Załoga chce powstrzymać swojego kapitana, ale ten nadal krzyczy do cyklopa. Tu popełnia grzech pychy i ujawnia swoje prawdziwe imię:
A gdy przebrnęliśmy z powrotem przez morze na dwakroć dłuższą odległość, znów zaczynałem krzyczeć do Kiklopa. Towarzysze mnie otoczyli i jeden przez drugiego powstrzymywali życzliwym słowem:
– Niemądry, po cóż chcesz jątrzyć tego dzikusa? Wszak dopiero co rzucił do morza głaz i zapędził nasz okręt z powrotem do lądu, gdzie przyszłoby nam zginąć. Jeśli posłyszy twój głos albo twoją mowę, głowy nam pourywa i rozniesie okręt miotając okrutne głazy – sił mu nie braknie.
Tak mówili, nie usłuchało serce zuchwałe i jeszcze raz moja złość przemówiła:
– Kiklopie, jeśli cię ktoś z ludzi śmiertelnych zapyta o haniebną ślepotę oka, powiedz, że ci je wyrwał Odys grodoburca[5], syn Laertesa, mający swój dom w Itace.
Polifem przypomina sobie, że mu już dawno wróżono, że na swoją zgubę spotka Odysa, ale:
[…] oczekiwałem jakiegoś męża wielkiego i pięknego, okrytego wielką mocą, a tu dziś oka pozbawił mnie karzeł nikczemny i słaby, gdy mnie obezwładnił winem.
Zanosi więc modlitwę do swojego ojca, którym jest bóg morza Posejdon i prosi o zemstę:
– Usłysz, Posejdonie, władco ziemi błękitnogrzywy! Jeślim naprawdę twój, jeśli się chlubisz być moim ojcem, daj, by nie wrócił do domu Odys grodoburca, syn Laertesa, rodem z Itaki. A jeśli chce los, by ujrzał on swych bliskich i wszedł do wysokiego domu i do swej ziemi ojczystej, niech późno wraca i w nędzy, po stracie wszystkich towarzyszy, na cudzym okręcie, i w domu niech znajdzie niedolę.
Tak się modlił.
Posejdon daje posłuch prośbie Polifema i załoga zostanie skazana na zagładę. Ale póki co rejs trwa, a dowódca musi wyznaczać kurs, i dbać o bezpieczeństwo załogi. Nie ze wszystkim to się udaje.
Wiatr zanosi flotyllę do wyspy Eolii[6], gdzie mieszka władca wiatrów. Po miesięcznej gościnie u życzliwego Eola flotylla rusza dalej, a gospodarz wręcza Odyseuszowi zawiązany wór, w którym zamknął wszystkie wiatry. Pomyślny Zefir (wiatr zachodni) niesie żeglarzy w dobrym kierunku. Po dziewięciu dobach nieustannego sterowania, gdy widać już znajome brzegi, zmęczony żeglugą Odyseusz usypia. Jego towarzysze rozwiązują w tym czasie wór sądząc, że zawiera skarby – efekt jest opłakany, ponieważ z wora wylatują wiatry sztormowe i pchają statki powrotem do Eolii. Tym razem nie ma życzliwego przyjęcia – nikt nie chce gościć przybysza nad którym ciąży klątwa bogów.
Znów tydzień w rejsie do Lamos w kraju Lajstrygonów. Jest tu zaciszna zatoka otoczona niebotycznymi skałami z wąskim wejściem. Cała flotylla wciska się do środka, bo tam spokojnie, nie kołysze, nie ma pływów… dowódca czy raczej komodor flotylli nie sprawdził wcześniej, co to za lud, Lajstrygonowie, choć swój statek przezornie pozostawił na zewnątrz.
Wkrótce okazało się, że Lajstrygonowie to olbrzymy, w dodatku ludożercy. Wielkimi głazami ciskanymi z góry zniszczyli statki wewnątrz zatoki, a ciała zabitych żeglarzy „ponizali jak ryby na tyki”, by jepożreć. Sam Odyseusz ciął mieczem cumę i dał komendę na wiosła:
Kazałem mojej drużynie rzucić się do wioseł, by uciec od nieszczęścia, i wszyscy bili morze z całych sił, w śmiertelnej trwodze. Radośnie spod nawisłych skał na pełne morze mknęła moja nawa, inne natomiast, stłoczone w przystani, zginęły.
Płynęliśmy dalej ze smutkiem w sercu – szczęśliwi, żeśmy uniknęli śmierci, przybici stratą drogich towarzyszy.
Kolejnym postojem okazuje się wyspa Ajaja[7], lub – w starym przekładzie Odysei – Eea, gdzie mieszka czarodziejka Kirke. Tym razem Odyseusz jest bardziej przezorny – dzieli załogę na dwa oddziały przekazując dowództwo nad drugim Eurylochowi i ten, w wyniku losowania, idzie na zwiad. Tak docierają do pałacu Kirke, która ich zaprasza, ugaszcza biesiadą i winem zmieszanym z ziołami, po czym wszystkich zamienia w wieprze. Jeden Euryloch ocalał, bo przeczuwając podstęp pozostał na zewnątrz. On to powiadamia Odysa i ten bez wahania rusza na ratunek. Po drodze zastępuje mu drogę Hermes, zapewne przysłany przez Atenę, i wręcza zioło-antidotum oraz trzy rady: zagrozić śmiercią, gdy Kirke wyciągnie czarodziejską różdżkę, wymusić przysięgę, że odczaruje jego załogę i wreszcie: pójść z nią do łóżka.
Gdy Kirke, poskromiona i usatysfakcjonowana męskością Odysa (czego to kapitan nie musi robić dla dobra załogi!), przywraca jego towarzyszom ludzką postać, radzi wyciągnąć okręt na brzeg, a sprzęt pochować. Tak też Odyseusz czyni, ale napotyka opór swojego zastępcy, Eurylocha.
– O nieszczęśni, dokądże to idziemy, czemuż wam tęskno za tą niedolą? Gdy wejdziemy na pokoje Kirki, porobi ona z nas świnie albo wilki, albo lwy i będziemy zmuszeni strzec jej domu. Tak samo pozamykał Kiklop tych z naszej drużyny, którzy weszli na jego dziedziniec, a był z nimi i zuchwały Odys. To przez jego szaleństwo i tamci zginęli.
Pojawia się uniwersalny dylemat: co zrobić ze swoim oficerem, który ma inne zdanie i buntuje załogę?
Tak mówił, a ja rozważałem w myśli, czyby nie dobyć miecza o długim ostrzu, który miałem przy boku, i jednym cięciem nie zwalić mu głowy na ziemię, chociaż był mi tak bliskim krewnym.
Lecz towarzysze, jeden przez drugiego, powstrzymywali mnie łagodnym słowem:
– Boski, zostawmy go tutaj, jeśli pozwolisz, przy okręcie i niech go na ląd wyciągnie, a nas prowadź w święty dom Kirki.
Tak mówiąc odeszli od morza, ale i Euryloch nie został przy okręcie: postępował za nami, bo mój nagły gniew go nastraszył.
W końcu, chcąc nie chcąc, Euryloch zabiera się z innymi na dwór Kirke i tam cała załoga dobrze się bawi, dzień po dniu… przez cały rok. W końcu załoga przypomina dowódcy, że czas ruszyć dalej i ten omawia z Kirke warunki dalszej żeglugi: musi odwiedzić świat podziemny Hades i przywołać niewidomego wróżbitę Tejrezjasza, a ten mu wskaże dalszą drogę i wyjawi przyszłość.
Wszystko się dzieje tak, jak Kirke radziła: cała „Pieśń jedenasta” Odysei to wizyta w krainie śmierci. Tam Odys dowiaduje się od Tejrezjasza, jak umrze:
Śmierć przyjdzie do ciebie z morza, taka naprawdę łagodna, i sprzątnie cię, gdy lekka starość odejmie ci siły, a wokół będą ludy szczęśliwe. To moje nieomylne słowo.
Tak ma się dopełnić los wielkiego żeglarza, choć on sam nie wie o tym, że śmierć przyjdzie z ręki jego syna z nieprawego łoża, Telegonosa, którego spłodził z Kirke.
Odyseusz wychodzi z Hadesu cały i zdrowy, poczym wraca na wyspę Ajaja, gdzie ma pochować jednego z załogantów, który spał spity na dachu, spadł niezauważony przez nikogo i dopiero w Hadesie, jako dusza zmarłego, przypomniał Odyseuszowi, że jego ciało leży niepogrzebane. Kirke bierze udział w stypie, ale na stronie ostrzega Odysa, jakie go jeszcze czekają niebezpieczeństwa: czarownice Syreny, które wabią przepływających żeglarzy pięknym śpiewem i dwie poczwary: Skylla, która pożera przepływających żeglarzy oraz Charybda, której wir po drugiej stronie tej samej cieśniny wsysa przepływające statki. Wreszcie ostrzega, by nie ruszać stad bydła boga słońca Heliosa…
Odyseusz wykorzystuje te rady-locje[8].
Przepływa obok Syren: załodze zatkał uszy woskiem, a sam kazał się przywiązać do masztu – chciał usłyszeć syreni śpiew, ale nie dać się przywabić.
Odyseusz i Syreny
(Attycki stamnos czerwonofigurowy; 480-470 p.n.e.; British Museum, London, UK)
źródło: British Museum, London, UK
Omija Charybdę trzymając się blisko Skylli, ale ta porywa sześciu żeglarzy. Pamiętny na wróżbę Tejrezjasza i przestrogi Kirke chce ominąć Trynakię[9], gdzie pasą się Heliosowe stada.
Z troską w sercu odezwałem się do towarzyszy:
– Słuchajcie moich słów, udręczeni towarzysze! Powiem wam wróżbę wieszcza Tejrezjasza i Kirki z Ajai, która mi wiele razy nakazywała omijać wyspę Heliosa, twórcy ludzkiej radości. Mówiła wyraźnie, że czeka nas tam straszne nieszczęście. Trzymajcie więc z dala od tej wyspy nasz czarny okręt.
Rzekłem, a w nich lube serce struchlało.
I oto wybucha kolejny konflikt, któremu przewodzi… Euryloch. Chyba trzeba go było jednak ściąć w swoim czasie! Chodzi o pozostanie na wyspie (w porcie), bo na morzu nieprzyjemnie:
Wtem Euryloch odparł mi złym słowem:
– Twardy jesteś, Odyssie: ani ci duch, ani ciało nie słabnie. Chyba jesteś z żelaza, jeśli nie pozwalasz wyjść na ląd towarzyszom, którym od znoju i senności wszystko obmierzło. Nie pozwalasz wyjść na ląd, na tę wyspę morzem oblaną, gdzie byśmy zgotowali pokrzepiającą wieczerzę, ale zmuszasz nas zaraz, przy zapadającej nocy, odbić od ziemi i błąkać się po mglistym morzu. Z nocy rodzą się złe wiatry, zguba okrętów. Któż zdoła uniknąć zagłady nieuchronnej, gdy nagle przyjdzie burza czy wichura, czy to Notos, czy gwałtowny Zefir, które najczęściej szarpią okręty wbrew woli panów bogów. Teraz jednak usłuchajmy czarnej nocy i przyrządźmy wieczerzę przy naszym chyżym okręcie, a wstawszy skoro świt puścimy go na morze szerokie.
Tak mówił Euryloch, a towarzysze go pochwalili.
Ten refren słyszą później kapitanowie wszystkich czasów. Odyseusz popełnia błąd zgadzając się na żądanie załogi, której prowodyrem jest Euryloch, ale wymusza na załodze przysięgę, że świętego bydła nie tknie…
Mija miesiąc postoju, zła pogoda nie pozwala ruszyć dalej, a żywność na wykończeniu. I znów Euryloch daje o sobie znać i podburza załogę, że pomrze z głodu. Gdy Odyseusz śpi, załoga ubija Heliosowe byki i piecze na rożnach smakowite udźce…
Przez sześć dni trwa uczta załogi, a siódmego dnia sztorm się ucisza i można wreszcie wypłynąć. Daleko nie zapłynęli:
Niedługo trwała nasza żegluga. Wkrótce nadciągnął wyjący Zefir z gwałtowną wichurą i jednym dmuchnięciem zerwał oba sztagi masztowe. Zwalił się maszt, a cały osprzęt spadł na dno okrętu. Na rufie maszt ugodził w głowę sternika i strzaskał mu czaszkę: jak nurek zleciał z pokładu, a dzielna dusza opuściła kości. Wraz zagrzmiał Dzeus i raził okręt piorunem, aż zatrząsł się cały. Powietrze napełniła woń siarki, towarzysze wypadli z okrętu: na kształt kormoranów unosili się na falach wokół czarnego okrętu. Bóg im odmówił powrotu.
Pozbawiony statku i załogi Odyseusz ratuje się na prowizorycznej tratwie z masztu, który związuje z pływającą wręgą. Musi jeszcze pokonać Charybdę, wisząc na gałęzi drzewa figowego przez cały czas odpływu, aż wreszcie dziesiątej nocy żeglugi dociera do brzegów wyspy Ogygii, gdzie mieszka „pięknowłosa Kalipso, dziwna bogini o ludzkim głosie”.
Trasa podróży Odyseusza (jeden z wariantów)
(mapa: Jan Buczek <www.janbuczek.com>)
źródło: Baranowski, Krzysztof. Uczucia oceaniczne.Warszawa : Szkoła pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego, 2016; str. 110.
Tak się kończy kariera Odyseusza jako kapitana. Jego losy jako żeglarza samotnika opowiem w następnym odcinku. ■
Krzysztof Baranowski
Redakcja, przypisy, dobór ilustracji i podpisy pod nimi: Kazimierz Robak
Tekst ten – z niewielkim zmianami – jest jednym z rozdziałów książki
Krzysztof Baranowski – Uczucia oceaniczne
(Warszawa : Szkoła pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego, 2016)
[1] Iliada – pierwszy z dwóch eposów starogreckich (VIII w. p.n.e.), przypisywanych Homerowi, które mają za tło wojnę trojańską (ok. XII w. p.n.e.), toczoną między koalicją mykeńską a miastem-państwem Troja i jego sojusznikami. Drugim eposem jest Odyseja.
Iliada – jest opowieścią o niekontrolowanym gniewie Achillesa, najważniejszego z wojowników greckich (jego udział był jednym z warunków zwycięstwa koalicji mykeńskiej w wojnie trojańskiej), buntującego się przeciwko decyzji naczelnego wodza i odmawiającego walki. Prowadzi to do tragicznych następstw, a utwór niesie przestrogę i pouczenie: człowiek w swoim postępowaniu powinien kierować się rozumem, nie emocjami i nie wolno mu ulegać przesadnej dumie; im wyższe miejsce zajmuje w hierarchii, tym groźniejsze są skutki braku samokontroli.
Akcja Iliady rozgrywa się w 10. roku wojny, ale kończy przed jej rozstrzygnięciem, stąd nie dowiadujemy się z niej o ostatecznym wyniku wojny.
Nadmierna duma, pycha, niekontrolowany gniew prowadzący do błędnego rozpoznania sytuacji i własnej pozycji to hybris (również: hubris) – gr. ὕβρις – jeden z najcięższych grzechów w rozumieniu starożytnych Greków, który prowadzi do przekroczenia granic i miar wyznaczonych przez bogów, dlatego sprowadza ich karę. Podobnie jak Achilles, hybris popełnia król perski Kserkses w tragedii Ajschylosa Persowie (ok. 472 r. p.n.e.) i władca Teb – Kreon, jeden z bohaterów tragedii Sofoklesa Antygona (ok. 442 r. p.n.e.).
Odyseja (w dzisiejszej wersji składa się z 24 części zwanych „Pieśni”) opowiada o podróży powrotnej spod Troi „najsprytniejszego z Greków” – Odyseusza, króla wyspy Itaka. Odys popełnia podobny błąd, jak Achilles: jego duma z przechytrzenia cyklopa Polifema zamienia się w pychę i zdradza swoje prawdziwe imię, za co zostaje ukarany utratą załogi, 10-letnią tułaczką i chaosem, który zastaje w domu po powrocie.
[2] Ismaros − w mitologii greckiej miasto Kikonów, ludu trackiego wspomagającego Troję podczas wojny. Trakowie zamieszkiwali wschodnią część Półwyspu Bałkańskiego (dzisiejsza północno-wschodnia część Grecji, europejska część Turcji i Bułgaria). Kikonowie mieszkali na wybrzeżach – od Półwyspu Chalcydyckiego (Chalkidiki) do Bosforu.
[3] Wszystkie cytaty: Homer. Odyseja. Przekład (1953): Jan Parandowski. Warszawa : Czytelnik, 1990.
[4] Przylądek Maleas ogranicza od wschodu przejście między SE cyplem Półwyspu Peloponeskiego i wyspą Elafonisos a wyspą Kithira.
Cieśnina Kithiry (ang. Kythira Strait, gr. Stenó Elafonísou, Στενό Ελαφόνησου) to od czasów antycznych do dziś jeden z najbardziej niebezpiecznych szlaków wodnych Morza Śródziemnego. Obok dużego natężenia ruchu statków, które nie obrały trasy przez Kanał Koryncki (przepuszczający jednostki poniżej 21 m szerokości) i częstych zmian pogody, dodatkowym zagrożeniem są silne wstrząsy sejsmiczne w tzw. Łuku Zachodnio-Greckim, powodujące tsunami – w cieśninie działa w związku z tym system ostrzegawczy The Kythira Strait’s Tsunami Warning System (TWS).
[5] grodoburca – ten, kto burzy grody (miasta). Tu Odyseusz chełpi się zasługami przy zdobyciu Troi.
Por. „grododzierżca” – ten, kto sprawuje, dzierży, władzę nad grodem (miastem).
[6] Eolia (gr. Αἰολία Aiolía, łac. Aeolia) – w mitologii greckiej wyspa będąca siedzibą władcy wiatrów, Eola.
Badacze uznają, że jest to dzisiejsza wyspa Stromboli lub Lipari. Obie należą do archipelagu Wysp Liparyjskich na Morzu Tyrreńskim, na północ od Sycylii.
Wyspy Liparyjskie zwane są również Wyspami Eolskimi („liparos” to po grecku „żyzny”, zaś Eol był mitologicznym władcą wiatrów, z którym spotkał się Odyseusz). Jest to archipelag 17. wysp pochodzenia wulkanicznego. Jedną z nich, wyspę Stromboli tworzy czynny wulkan (jeden z trzech we Włoszech) o tej samej nazwie (926 m n.p.m.). Drugi wulkan znajduje się na wyspie Vulcano (499 m n.p.m.), starożytni Grecy uważali ją za siedzibę boga Hefajstosa, a Rzymianie – Wulkana. (Trzeci czynny wulkan to Etna na Sycylii)
[7] Ajaja (gr. Αἰαία, łac. Aeaea) – w mitologii greckiej wyspa, na której mieszkała wróżka Kirke.
Apolloniusz Rodyjski (poeta grecki i dyrektor Biblioteki Aleksandryjskiej, III w. p.n.e.) uważał, że leży ona na południe od Elby.
Klasycy rzymscy (m.in. Wergiliusz, Owidiusz; I w. n.e.) lokalizowali ją na Półwyspie Apenińskim, ok. 100 km na południe od Rzymu, w miejscu, gdzie dziś jest przylądek Circeo, który w czasach Homera mógł być jeszcze wyspą. Jedną z grot w leżącej na nim górze, Monte Circeo, archeolodzy nazwali „Grotą czarodziejki Kirke”.
Robert Graves (1895-1985; angielski badacz mitologii, poeta i pisarz) umiejscowił Ajaję na Lošinj – chorwackiej wyspie na Adriatyku.
Tim Severin (ur. 1940, angielski podróżnik i pisarz) uważa, że Ajaja to dzisiejsza wyspa Paksos na Morzu Jońskim u zachodnich wybrzeży Grecji.
Przy okazji: warto sięgnąć po książki Tima Severina, który zorganizował kilka wypraw żeglarskich na historycznych replikach łodzi.
Po polsku ukazała się jego relacja z rejsu przez Atlantyk szlakiem legendarnej podróży irlandzkiego mnicha z VI wieku św. Brendana: Podróż „Brendana” [przekł. Irena Gurska]. Gdańsk : Wyd. Morskie, 1983.
W roku 2005 Severin napisał trzytomowy cykl o przygodach wikinga Thorgilsa Leifssona, podróżującego dookoła świata – po polsku ukazała się, jak dotąd, tylko pierwsza część tej trylogii: Dziecko Odyna [przekł. Agnieszka Kalus]. Warszawa : Wyd. Anakonda, 2013.
W kolejnym cyklu – The Adventures of Hector Lynch – Severin opisuje przygody piratów z XVII w. Tych powieści jeszcze nie przetłumaczono na polski, ale kto zna angielski, z łatwością może dotrzeć do wydań oryginalnych. Warto.
[8] W starożytności (Grecja, Fenicja, Rzym) żeglarze mieli do dyspozycji opisy przedstawiające linię brzegową danego morza, uwzględniające takie punkty, jak: porty, przystanie, miejsca umożliwiające schronienie przed złą pogodą, miejsca niebezpieczne, punkty orientacyjne, położenie wysp i zatok itd.
Taka antyczna locja nazywała się periplus (gr. περίπλους, periplous, dosłownie „żeglując dookoła/wokół”). O jednym z nich ciekawie napisała dr Joanna Porucznik: Anonimowy periplus Morza Czarnego (Wrocław : Quaestio, 2013). Przeczytacie o tym na portalu ►Periplus.pl.
[9] Trinakia (gr. Θρινακία, Thrinakia) – wyspa na Morzu Śródziemnym na której, wg mitologii greckiej pasły się stada bydła należące do boga Słońca – Heliosa, a pilnowane przez jego córkę Lampetię. Badacze – jak to na ogół bywa z na wpół realną Homerową geografią – nie są zgodni, o jaką realną wyspę chodzi. Wymieniana tu bywa Sycylia, mająca kształt trójkąta (greckie treis, tria brzmi podobnie do thri-) i Malta. Ale – co warto dodać – Sycylia bywa również uważana za siedzibę Cyklopów, co w takim razie wykluczałoby ją jako miejsce zapewniające spokojny wypas bydła.