36 lat temu.
Wojciech Przybyszewski: Pomarańczowa alternatywa Pogorii.
Wojciech Przybyszewski: Broszura ze stacji Arctowskiego.
Z cyklu „Wygrzebane z lamusa”.
Kapitan Ziemowit nuci: Chopinowe kuplety.
Kazimierz Robak: Kpt. Baranowski w ekskluzywnym klubie.
Wojciech Przybyszewski: Klajdunki.
Z cyklu „Wygrzebane z lamusa”.
Zenon Szostak: A między nimi ocean.
Proszę Państwa! Szczecin: wielka wystawa, dużo obrazów, obszerne wnętrza Filharmonii. Filharmonia: nowoczesna, jasna – na zewnątrz i wewnątrz, architektoniczna ikona Szczecina. Obrazy: kolorowe, feeria barw z elementami amazońskiej dżungli i motywami przywołującymi rysunki naskalne z prehistorii. To Mariola Landowska. Vando Figueiredo? U niego podobnie, tyle że chyba bardziej kojarzy się z wpływami murali południowoamerykańskich miast, […]
Wojciech Przybyszewski: Hymn – cz. II (z księżniczką w tle).
Z cyklu „Wygrzebane z lamusa”.
Kapitan Ziemowit opowiada: „Nadal widać Diego Ramirez”.
Kazio Robak z okazji moich 89. urodzin sporządził listę różnych moich „przygód”, które według niego robiłem PIERWSZY raz. Zwróciłem mu jednak uwagę, że przeoczył jedną z nich, a konkretnie, że PIERWSZY raz byłem przez niego budzony na wachtę 24 grudnia 1988 (i przez kolejnych kilka dni) słowami: „Nadal widać Diego Ramirez”.