W roku 1960 Marcel Bardiaux rozpoczął (w Cherbourgu), a w 1966 zakończył (na południu Portugalii), budowę 15-metrowego kecza o 22 tonach wyporności – pierwszego jachtu turystycznego ze stali nierdzewnej.
Inox – plan konstrukcyjny
na podstawie: Bardiaux, Marcel. Entre deux tours du monde
Zaprojektował go sam, z myślą o tym, by jednostka była niezawodna i mogła sprostać wszelkim warunkom żeglugi. Przenosił kadłub ze stoczni do stoczni, ale głównym konstruktorem był on sam: dbał o każdy detal, np. sam robił nakrętki i śruby, aby w stalowym kadłubie uniknąć korozji elektrolitycznej. Jacht miał 50 wodoszczelnych przedziałów, był więc praktycznie niezatapialny. Nazwał go Inox[1], co po francusku znaczy właśnie ‘stal nierdzewna’ (od l’acier inoxydable – stal nieutleniająca się).
Projekt zdał egzamin: 55 lat po wodowaniu Inox, po kilku niewielkich remontach dokonanych przez nowego właściciela, pływa i ma się świetnie.
22 sierpnia 2015: Inox na rzece Vilaine w La Roche-Bernard (Bretania)
Portal: iNautia. Used Boats
Wśród informacji prasowowo-wikipedycznych można znaleźć i taką, że w 1966 roku Bardiaux wypłynął z Portugalii w drugi rejs dookoła świata – tym razem non stop. Okrążył Inoxem glob w 229 dni – płynął zaledwie 3 dni dłużej niż Sir Francis Chichester, co jest o tyle niezwykłe, że Inox nie był jachtem regatowym, jak Gipsy Moth IV.
Drugą niezwykłością tego rejsu jest to, że nie ma o nim prawie żadnych informacji. W tym samym czasie (27 sierpnia 1966 – 28 maja 1967) płynął dookoła świata Sir Francis Chichester – uznany za pierwszego samotnego żeglarza[2] na Wielkim Kręgu wokół trzech przylądków[3], choć nie w rejsie non stop. Od 14 czerwca 1968 do 22 kwietnia 1969 żeglował wokół Ziemi Sir Robin Knox-Johnston – pierwszy samotnik, który opłynął Ziemię bez zawijania do portów. W statystykach o rejsie Bardiaux nie ma ani słowa.
Czekam na zamówione książki – kiedy (i czy) dojdą, nie wiem w każdym razie nie ustaję w badaniach, bo to ciekawa sprawa.
Inox stał się dla Bardiaux domem. Przez cały czas podróżuje: odwiedza porty Kanady, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Alaski, Japonii, Australii, Patagonii.
W roku 1969 płynie nim do Kanady i tam się osiedla, by uciec przed coraz bardziej restrykcyjnymi przepisami francuskimi dotyczącymi obowiązkowego wyposażenia jachtów i coraz wyższymi podatkami.
Mówi:
Gdyby tamtejsze zimy nie trwały od sześciu do siedmiu miesięcy, już dawno byłbym Kanadyjczykiem.
Inox pod pełnymi żaglami
Portal: Bateaux. Magazine de la culture nautique.
W roku 1981 roku, płynąc z RPA do Australii, wziął na pokład uchodźcę-rozbitka.
Marcel Bardiaux i jacht Inox w roku 1987
Portal: Bateaux. Magazine de la culture nautique
Gdy w listopadzie 1994 roku płynie z Halifaxu do Hawru, napotyka huragan o sile 12° B. Fala zmywa go z pokładu, ale jakimś cudem udaje mu się znów dostać na jacht. Do Francji dopływa po 33 dniach na morzu.
84-letni Marcel Bardiaux ćwiczy na wantach Inoxa
„Wanderers of the World”. Portal: Alliancesail.org
Wciąż jest w ruchu. Pływa już tylko do Kanady, a mając bezgraniczne zaufanie do jachtu, nie zważa na prognozy.
W 1996 u wejścia na rzekę św. Wawrzyńca dopada go potężny sztorm. Inox trafia na skały niedaleko portu Gaspé. Bardiaux – po raz pierwszy i ostatni w życiu – ewakuuje się z jachtu, bo sytuacja jest śmiertelnie niebezpieczna. Przez 26 godzin morze tłukło Inoxem o klif, ale kadłub pozostał cały. Gdy sztorm się wydmuchał, żeglarz i jego kanadyjski przyjaciel Robert Pagés ściągnęli jacht na wodę i doprowadzili do portu.
Żadna inna jednostka by tego nie przetrwała. To jest ostateczny dowód na to, że Inox jest niezatapialny
– powie później Bardiaux.
Po remoncie i dojściu do siebie żeglarz decyduje się na powrót do Francji. Wypłynął z Kanady 11 listopada 1997 r. Jest to jego czterdzieste przejście Atlantyku. W grudniu potężny sztorm dopada go w okolicy Azorów. Przez trzy dni walczy o życie, ale nie zgłasza się do żadnej ze stacji brzegowych, bo wie, że ratownicy zdjęliby go z jachtu, a on nie chce go znowu opuścić. Służby morskie po raz kolejny ogłaszają jego zaginięcie. Kilka dni później jacht i jego właściciel odnajdują się w Horcie, ale w fatalnym stanie: żeglarz ma trzy złamane żebra i kontuzjowane kolano, kadłub wymaga naprawy, a żagle są w strzępach. Po przymusowym postoju wypływa: w Le Palais na Belle-Île-en-Mer – największej wyspie Bretanii – Inox cumuje 5 maja 1998 r. Później krótki postój w Saint-Nazaire i Bardiaux kieruje jacht na rzekę Villain. Dociera do miasta Redon i tam cumuje.
1998: Marcel Bardiaux na Inoxie w Port Redon. Tam można było kupić książki z dedykacją autora.
źródło: Portal: Hisse Et Oh
Mieszka na Inoxie sam. Pisze i sprzedaje książki; do sprzedaży wysyłkowej adresu korespondencyjnego użyczył mu kapitanat portu Saint-Nazaire[4]. Powtarza, że chciałby być pierwszym samotnym żeglarzem stulatkiem.
Umiera na jachcie 9 lutego 2000 roku. Spoczął na cmentarzu w Issoire (departament Puy-de-Dôme w Owernii), niedaleko grobu matki.
Marcel Bardiaux został pochowany na cmentarzu w Issoire w grobowcu rodziny Bournet, z którą był spokrewniony
fot. Fabrice Babut; zdjęcie uzyskane dzięki uprzejmości p. Sylwii Boto, asystentki burmistrza Issoire
Łącznie Bardiaux przepłynął 388 tys. Mm. Mówiąc o tym zawsze dodawał: „To odpowiednik osiemnastu podróży dookoła świata”.
Nicholas Gray opisuje skrótowo (i bez źródeł), co działo się po śmierci żeglarza[5].
Bardiaux zostawił testament, w którym przekazał Inoxa – z całym dobrodziejstwem inwentarza – Robertowi Pagés, temu, który w roku 1996 pomagał ściągać Inoxa ze skał przylądka Gaspésie. Pagés zadziałał szybko: majątek ruchomy wywiózł, a jacht sprzedał. Spieszył się, gdyż odezwali się krewni, siostrzeniec i siostrzenica, którzy chcieli testament obalić; uaktywnił się też rząd francuski, który miał zamiar uczynić z Inoxa jednostkę muzealną. Rodzina – wiadomo, musiałaby sprawę przeprowadzić przez sąd, ale rząd mógł w każdym momencie powołać się na prawo pierwokupu.
Inox – podobno – wciąż szczęśliwie żegluje na francuskich wodach. Les 4 vents – podobno – zatonął na Morzu Śródziemnym, na południe od Sycylii.
„Podobno”, gdyż kpt. Jerzy Radomski, gdy płynął na Czarnym Diamencie, spotkał jacht Les 4 vents w roku 1979 na Morzu Czerwonym i poznał żeglującego na nim Francuza Jean-Pierre’a. W książce Czarny Diament tnie oceany kpt. Radomski podał, że francuski jacht zatonął w październiku roku 1979 na Morzu Czerwonym właśnie[6].
Kazimierz Robak
30 kwietnia 2023
Cdn.
W cyklu „Metoda Bardiaux”:
► 2. Na wiosłach dookoła Europy
► 4. Osiemnaście razy dookoła świata
► 5. Marcel Bardiaux – zakręty bibliograficzne
[1] Inox – kecz ze stali nierdzewnej; projekt i wykonanie: Marcel Bardiaux, budowa: 1960-1966. Dł.: 14,94 m; szer.: 4,0 m; zanurz.: 1,2 m; silnik: Nanni diesel, 2500 ccm, 85 KM; zbiorniki paliwa: 220 l; zbiorniki wody pitnej: 880 l. [dane z 2011 r., gdy jacht wystawiony był na sprzedaż za 79.000 euro]
[2] De facto pierwszym był Argentyńczyk Vito Dumas (płynął z Montevideo do Montevideo na s/y LEHG II od 27 czerwca 1942 do 7 sierpnia 1943), ale w latach 60-tych przyjęto (mniejsza z tym kto i dlaczego), że do „zaliczenia” rejsu wokółziemskiego konieczne jest przecięcie równika, a Dumas nie opuścił półkuli południowej.
[3] Tj. Dobrej Nadziei, Leeuwin i Horn. Trasa ta zwana jest również „wokół pięciu przylądków”: Dobrej Nadziei (Cape of Good Hope, Afryka), Leeuwin (Zach. Australia), Przylądek Południowo-Wschodni (South East Cape, Tasmania), Przylądek Południowo-Zachodni (South West Cape, wyspa Stewart, N. Zelandia), Horn (Am. Płd.).
[4] Marcel Bardiaux, La Capitainerie, 3 bis boulevard de Verdun, 44600 Saint-Nazaire.
[5] Gray, Nicholas – tamże.
[6] Radomski, Jerzy. Czarny Diament tnie oceany. Pelplin : Wydawnictwo Bernardinum, 2017. Str. 100.
Przypis, od którego się wszystko zaczęło, miał dopełnić jedną z historii z żeglarskiego życiorysu kpt. Wojciecha Jacobsona.
Jaką? O tym dowiecie się z dwóch książek.
Żeglarskie ‘kto jest kim’: Wojciech Jacobson, której drugie wydanie jest jeszcze do nabycia u Wydawcy i w kilku księgarniach internetowych (m.in. ►Wydawnictwa Nautica◄). O samej książce przeczytacie ► TU ◄, ja jeszcze dodam, że była nominowana do literackiej nagrody im. Teligi za rok 2022 i do Nagrody Żeglarskiej Miasta Szczecin, a Mesa Szczecińska Bractwa Kaprów Polskich uznała ją za wydarzenie edytorskie roku 2022.
Książka druga, to antologia opowiadań i reportaży Wojciecha Jacobsona Od równika do bieguna czyli „Marią” do Hawru… i dalej, wydana pod patronatem Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego, Prezydenta Miasta Szczecin, Jacht Klubu AZS Szczecin oraz Zachodniopomorskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego.
Można ją jeszcze kupić u Wydawcy (tel. 604-555-115; [email protected]), na ►Allegro◄ lub w ►księgarni Wydawnictwa Nautica◄.
Obie książki uzupełniają się jak dwie części dużej całości. Bo gdy dwóch pisze o tym samym, to na pewno nie tak samo i niekoniecznie to samo.
Kazimierz Robak