Zawsze chcę wiedzieć, co było „przed” i to bez względu na rodzaj materii, którą się interesuję. Szczególne miejsce w hierarchii bytów, którym pozwoliłem się osaczyć, zajmuje kino. Toteż zamiast pić, palić, politykować, podsłuchiwać i donosić, jak każdy normalny Polak, tracę z własnego wyboru pieniądze i czas na rekonesanse w przeszłość.
Za sprawą pionierskiej rozprawy Z dziejów kina w Gdańsku w latach 1896-1945 pióra prof. Marka Andrzejewskiego[1] udało mi się wreszcie uzupełnić i uporządkować fragmentaryczne informacje o kulturze filmowej przedwojennego Gdańska.
Ponad dwie dekady temu poznałem prawdziwego, gdańskiego przedwojennego fana filmu, Leona Lendziona (syna Antoniego – przywódcy Polonii gdańskiej i obrońcy praw Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku), lecz śmierć mojego rozmówcy (2005) przerwała te wyjątkowe, bo wynikające z osobistych doświadczeń wspomnienia, przybliżające obraz kina lat końca lat 30. ubiegłego wieku. Obraz – powiedzmy to od razu – przeciętny
Prof. Andrzejewski utwierdził mnie tylko w podejrzeniach rodzących się podczas rozmów z Leonem Lendzionem, że Gdańsk w początkowej fazie rozwoju kinematografii, pomimo wzorowania się na Berlinie, nie zaliczał się w Niemczech do miast-pionierów kina[2]. Pomimo dosyć korzystnego na początku lat 30. współczynnika miejsc na 1000 mieszkańców na tle tego regionu Europy
z całą pewnością nie był […] przysłowiową Mekką dla artystów i nie odgrywał […] w dziejach kinematografii niemieckiej pierwszoplanowej roli.[3]
Był li tylko miejscem rozpowszechniania filmów i nakręcania nielicznych filmów dokumentalnych i oświatowych, z których część podporządkowano celom propagandowym lub reklamowym.
Konstatacje prof. Andrzejewskiego potwierdza nędza dotychczasowych opracowań tematu. No bo o czym pisać w przypadku zmarginalizowanego w tej dziedzinie miasta? Jednak z lektury rozprawy wyłania się fascynujący opis, m. in. za sprawą drobiazgowej kwerendy Autora po archiwach niemieckich, owej gdańskiej „przeciętności kinowej”, ale jak się okazuje – solidnie osadzonej w ideologii, polityce i tzw. realiach społecznych, co doskonale uwidoczniło się w repertuarach kin. I to jest tu najciekawsze, bowiem wywraca do góry nogami potoczną wiedzę i przeświadczenie, jakoby na ekrany trafiały głównie filmy o zabarwieniu propagandowym.
[1] Andrzejewski, Marek. Z dziejów kina w Gdańsku w latach 1896-1945. Gdańsk, Sopot : Wyd. Uniwersytetu Gdańskiego, 2013.
[2] Andrzejewski, ibidem, s. 16.
[3] Andrzejewski, ibidem, s. 115.
Kazimierz Babiński
listopad 2019
Opublikowane za uprzejmą zgodą P.T. Autora.
Pierwodruk: Autograf, 4 (152)/2019
(wydawca: Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Sztuki)
Redakcja: Periplus.pl / Kazimierz Robak
Cdn.
(co czwartek)
► ► 1. Kino w Gdańsku, lata 30. (9 stycznia 2020)
► ► 2. Kino w Gdańsku, filmy propagandowe (16 stycznia 2020)
► ► 3. Wojna: atut uderzeniowy – filmy polskie (23 stycznia 2020)
► ► 4. PRL i monopol państwa (30 stycznia 2020)
► ► 5. Po odwilży (6 lutego 2020)
► ► 6. Bojkotowanie filmów zza wschodniej granicy (13 lutego 2020)
► ► 7. Dekada Gierkowska (20 lutego 2020)
► ► 8. Stan wojenny (27 lutego 2020)
► ► 9. Przed i po upadku systemu (5 marca 2020)
► ► 10. Gwarantowane, niewysychające źródło dochodów (12 marca 2020)
► ► 11. Niewielką pociechą jest… (19 marca 2020)