Kazimierz Robak: Cień latyńskich żagli.
3. Żeglarz i poeta (3/4)

Z żeglarskiego punktu widzenia, spośród romantycznych poetów Norwid ma za sobą najwięcej przepłyniętych mil (dwukrotnie Atlantyk, a wcześniej Morze Śródziemne), najbogatsze doświadczenia (bo sztormy, awarie, wyczerpanie zapasów wody i żywności), czyli staż morski ogromny.

Czy i jak uwidoczniło się to w jego twórczości?

Co odpowiedzą Norwidolodzy – wiadomo. Wymienią mnóstwo utworów Norwida – wierszem i prozą – z opisem morza lub morzem w tle.

Wśród wierszy:

► „Marmur – biały” (podpisany: Na pokładzie okrętu u Egejskiego Morza, 1848) ze zdaniem o szmerze fal egejskich, bijących w heksametr o skałę;

► „Z pokładu ‘Marguerity’ wypływającej dziś do New-York”, datowany: Londyn, 1852, decembra 11, godzina 10 rano;

► „Pierwszy list, co mnie doszedł z Europy” (z 10 kwietnia 1853 r.) do Marii Trębickiej z kilkoma zwrotkami opisu ekstremalnych doświadczeń na statku;

► „Trzy strofki” (1854) do Marii Kalergis, ze zdaniem: I pochowałem łzy me w Oceanie na pereł więcej;

► „Czy podam się o amnestię” (1856): I każdy wiersz ten miałem w swojej dłoni, / Jak okrętową linę w czasie burzy;

► „Do obywatela Johna Brown” (1859), który posłany zostaje, jak mewa, przez oceanu ruchome płaszczyzny;

i wiele wiele innych z pojedynczymi motywami w obrazowaniu na gruncie własnych przeżyć, jak

► „Wczora – i – ja” (1860): a nie znam z teorii co burza.

 

Z norwidowskiej epistolografii Norwidolodzy podadzą bez wątpienia:

► listy do Marii Trębickiej, jak ten z 1853 r. z opisami rekinów ogromnych i mew (…którym osłabiają skrzydła od przestworów drogi, i opuszczają je na falę dla chwilowego spoczynku, nim do skał gdzie sterczących wrócić mogą…), i przepaści (z wałami piętrzącemi się do pół masztów, tak, że okręt skrzypi na wszystkie strony od ścisku fal);

► listy do innych adresatów, w których poeta odwołuje się do morskich doświadczeń, które z jednej strony go zahartowały życiowo (Kto ongi parę miesięcy tułał się po morzach spać może na dwóch krzesłach — ale na teraz i to niełatwo, bo parę dni cierpiący jestem.[1]; albo: Dawniej,kiedy więcej sił młodzieńczych miałem, uważałem za stosowne w tak postępowych momentach wsiąść na pierwszy lepszy okręt w porcie stojący i popłynąć tułać się sześćdziesiąt dwa dni po Oceanie. Dziś i tej nie mogę mieć otuchy! bo sił zbywa.[2]), z drugiej jednak są pomostem prowadzącym do innego, obcego i nieprzyjaznego świata (…przeżyłem wygnanie do krańców pozaoceanowych – głód – szturm – pożogi – głupstwa ludzkie i ich umarłość.[3]).

 

Wśród utworów prozatorskich norwidolodzy wymienią:

► „Czarne kwiaty” (1856) – z krajobrazem morskiego sztilu widzianym przez malarza:

N i e d z i e l a   była: słońce na niebiosach bez chmur, niżej ciemno, atramentowo, szafirowe ogromne fale, ale cisza taka, że żagiel żaden nie drgnął, sznur żaden niedbale spuszczony nie poruszył się…

► „Białe kwiaty” (1857) – ze statkiem miotanym ogromnymi falami, na którym ruch był wielki i krzyki rozkazów szczególniejsze niż dotąd, bo spodziewano się znaczniejszej burzy w nocy; z opisem sztormu, gdy burze kuchnię rozbijały, a fale wyższe masztów przechodniem na statku pomiatały; a także z fascynującym opisem ciszy morskiej:

C i s z y  w najkolosalniejszym słowa tego tonie nie doznałem nigdzie jeszcze wyższej nad ciszę o jednej nocy, acz zimowej, na Oceanie… że słów na to nie ma, mimo iż twarda to i prawie głodna podróż dwumiesięczna przeszło była i uprozaiczniała dobrze… pomnę, iż obejrzawszy się wkoło ani modlić się nawet słów nie miałem – i   z a p ł a k a ł e m    t y l k o …  ż e    m o ż e    b y ć    t a k    w i e l k a    c i c h o ś ć … A przecież tyle mórz pierw innych znałem…

► „Cywilizacja. Legenda” (1861), zaczynającą się od zdania: Znajomy mój młody uwagi mi robił, że żaglowym lepiej okrętem przepływać Oceanu przestrzeń, na morzu – choć na parowcu – się dziejąca.

 

Wszystkie te utwory zatrzymują morze na poziomie opisu. Prawda, mistrzowskiego – bo sporządzanego przez poetę, malarza, prozaika, zatem nasycone emocjami, kolorami i tropami – ale w sumie wciąż dającego morzu rolę jedynie realistycznego rekwizytu.

 

Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)Łódź apostolska na jeziorze Genezaret (1870)

 

Na Norwidzie morze zrobiło wrażenie, ale nie na tyle, by pisał o żegludze czy o morzu jako takich. Morze – i to, co z nim związane (a więc burza, cisza, zwój lin) – jest w jego poezji tłem, nośnym motywem metaforycznych obrazów, serią pojedynczych motywów w obrazowaniu, ale nie tematem.

 

Poeta łzy chowa w ocean jak perły, wiersze trzyma jak okrętowe liny w czasie burzy, fale biją mu heksametrowym rytmem, przebywa „obszary zaprawdę straszliwe” w warunkach ekstremalnych – ale to wszystko są ornamenty. Wyrosłe na gruncie własnych przeżyć – jednak pozostające na dalekich planach lub w tle.

Prozaik przedstawia zaś sceny z piękną Irlandką (jeśli taka płynęła, bo Sudolski na liście pasażerów jej nie znalazł), mając za tło malarskie: w dzień – nasyconą barwami ciszę morską, w nocy – zmieniając je na światłocienie i dźwięki, gdy straż tylko po pomoście okrętu trzymasztowego przechadzała się…

 

Jedyny większy opis żeglugi jest w Norwidowskiej legendzie (noweli? opowiadaniu?) ►„Cywilizacja”.

Ale jak ►ksiądz Skarga porównuje Rzeczpospolitą do okrętu ogólnie, a Sienkiewicz przedstawia Polskę jako konkretny okręt – Purpurę, tak i Norwid: choć patrzy szerzej, bo nie na kraj, a na cywilizację całą, jednak też morze i statek są mu potrzebne jedynie do alegorii. Co dużo później, bo w 1933 r., Gombrowicz w „Zdarzeniach na brygu «Banbury»” wykrzywił, gębę przyprawiając, aby przez deformację – prawdziwe proporcje ukazać.

 

Tylko w dwóch Norwidowskich utworach zamiast opisu morza – fal, ciszy, burzy, ogromu – mamy metaforyczną refleksję, do której prowokuje to, co najistotniejsze: samo jego istnienie.

W jednym, sześciowersowym zaledwie, Ocean jest tematem sam w sobie, a nie alegorią czy dekoracją i staje się punktem wyjścia do rozważań filozoficznych prowadzących do wielowymiarowych przestrzeni kosmosu:

Takie są głębie tam, na Oceanie,
Że fali ogrom, gdy porwie się z dołów,
Odrzuca-ć sznurem wypuszczony ołów –
Bo –  p i o n u   już się kończy panowanie…
I gwiazdom odtąd zwierzony a słońcu
Nie z ziemią radzisz o wędrówki końcu…

► „Takie są głębie tam, na Oceanie (1857)

 

W drugim morze otwiera przestrzeń nieograniczoną w czasie i zawieszającą prawa fizyki:

1
Pod latyńskich żagli cieniem,
Myśli moja, płyń z aniołem,
Płyń, jak kiedyś ja płynąłem:
Za wspomnieniem – płyń spomnieniem…

2
Dookoła morze – morze –
Jak błękitu strop bez końca:
O! przejasne – pełne słońca.
Łodzi! wioseł!… Szczęść ci, Boże…

3
Płyń – a nie wróć-że mi z żalem
Od tych laurów tam różowych,
Gdzie Tass śpiewał Jeruzalem,
I od moich dni-laurowych…

4
O! po skarby cię wysłałem:
Cóż! gdy wrócisz mi z tęsknotą –
Wiem to, ale proszę o to –
Niech zapłaczę, że płakałem…

5
Pod latyńskich żagli cieniem,
Myśli moja, płyń z aniołem,
Płyń, jak kiedyś ja płynąłem:
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Za wspomnieniem – płyń wspomnieniem…

► „Italiam! Italiam!”[4] (1845/46)

 

* * *

Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)Kiparysso (1876)

 

Cień latyńskich żagli, z którymi przez nieskończony błękit płynie anioł wspomnień…

Co widział Norwid, pisząc tę strofkę – jedną z najpiękniejszych, jakie w powiązaniu z morzem napisano? Jaki widok dał mu do niej bezpośredni impuls?

 

O tym będzie za tydzień, ale nim to nastąpi, odwróćmy porządek poprzedniego zdania i zapytajmy, jakim impulsem był ten norwidowski wiersz dla innych.

Jedną z odpowiedzi znaleźć można, klikając w poniższy link:

►►◄◄

 

 

Muzykę do wiersza „Italiam! Italiam!” skomponował Czesław Niemen. Utwór nagrał w grudniu 1970 i umieścił na dwupłytowym albumie Niemen, znanym jako „Czerwony Album”, wydanym w marcu 1971 (Polskie Nagrania, Muza SXL0710/SXL0711).

W nagraniu towarzyszył mu zespół Niemen Enigmatic w składzie: Czesław „Mały” Bartkowski (dr), Tomasz Jaśkiewicz (g), Jacek Mikuła (p, Horg), Janusz Zieliński (bg) oraz wokalistki: Zofia Borca, Elżbieta Linkowska, Krystyna Prońko.[5]

 

Cdn.

 

Wesołych, szczęśliwych i zdrowych świąt
życzy Robak

 

Kazimierz Robak – Cień latyńskich żagli

►► 1. Atlantyckie podróże Norwida 10 grudnia 2021

►► 2. Morza Trzech Wieszczów 17 grudnia 2021

►► 3. Żeglarz i poeta 24 grudnia 2021

►► 4. „Myśli moja, płyń z aniołem” 31 grudnia 2021

 


[1] List nr 763, do Mieczysława Geniusza. Norwid, Cypryan. Pisma do dziś odszukane. Tom dziewiąty. Listów część druga. Warszawa : Wydanie i nakład Zenona Przesmyckiego, 1937; str. 394.

[2] List nr 425, do gen. hr. Władysława Zamoyskiego. Norwid, Cypryan. Pisma do dziś odszukane. Tom dziewiąty. Listów część druga. Warszawa : Wydanie i nakład Zenona Przesmyckiego, 1937; str. 31-21.

[3] List nr 699, do Artura Bartelsa. Norwid, Cypryan. Pisma do dziś odszukane. Tom dziewiąty. Listów część druga. Warszawa : Wydanie i nakład Zenona Przesmyckiego, 1937; str. 327.

[4] „Italiam! Italiam!” – (łac.) Do Italii! Do Italii!

[5] „Niemen Enigmatic”. Portal: Discogs. Fotografie: Marian Sanecki.


 

► Periplus – powrót na Stronę Główną