Kazimierz Robak: Rok 1967: Jimi Hendrix w Monterey. 5. Powiększenie

Rok 1966, w którym Jimi Hendrix rozpoczął budowanie swojej kariery i sławy w Londynie, zapisał się także w historii rocka filmem Powiększenie [Blow-Up] Michelangela Antonioniego.

Scenariusz, oparty na opo­wia­daniu ►► Julio Cortazara „Babie lato”, przewidywał wizytę głównego bohatera w klubie muzycznym.

Antonioni, mistrz włoskiej nowej fali, nagradzany na wszystkich wielkich europejskich festiwalach  filmowych, był u szczytu powodzenia i sławy. Powiększenie było jego pierwszym dużym filmem kręconym poza Włochami.

 

Do scenki w klubie Antonioni chciał najpierw zatrudnić The Who, bo fascynowały go destrukcje Townshenda, ale został potraktowany odmownie. Propozycję odrzucił również Eric Victor Burdon, który właśnie wystartował z The New Animals. Później reżyser myślał o awangardowym amerykańskim Velvet Underground, ale sprowadzenie czteroosobowej grupy z USA rujnowało budżet i producenta. Zatrudnił więc mało znaną, a więc tanią, kapelę The In Crowd, grającą rock psychodeliczny. Wszystko szło jak najlepiej: Keith West, wokalista zespołu, napisał dwie piosenki do filmu („Blow Up” i „Am I Glad To See You”), grupa je nagrała, a rekwizytornia przygotowała nawet – na wypadek dubli – kilka replik gitary Gibson 175, na której grał Steve Howe. Repliki, choć ze szlachetnego drewna balsa, były podobno toporne i Antonioni martwił się, że „efekt The Who” będzie trudny do osiągnięcia.

 

Nagle okazało się, że dostępni są The Yardbirds – plasowani w rockowej hierarchii dużo wyżej. Antonioni wyrzucił więc z planu muzyków z The In Crowd i zatrudnił Becka, Page’a i spółkę.

 

The Yardbirds, po lekkim zachwianiu spowodowanym odejściem Erica Claptona (jak wiemy, założył właśnie The Cream), ustabilizowali skład, w którym byli:  Keith Relf (voc, h), Jimmy Page (g), Jeff Beck (g), Chris Dreja (bg) i Jim McCarty (dr). Powoli też odzyskiwali pozycję. Nic dziwnego, z takimi gitarzystami…

 

Produkcja nie pożałowała. Nie dość, że na półkę poszły nagrane już piosenki The In Crowd (wydano je dopiero w 1996), ale do śmieci wrzucono również repliki z balsy.

 

Jeff Beck – charyzmatyczny wirtuoz gitary, w roku 2011 wymieniony na 5. miejscu wśród najlepszych gitarzystów wszech czasów – już wtedy znany był z perfekcjonizmu i dbałości o sprzęt. Pomysł Antonio­niego, by zniszczyć instrument przed kamerą, uznał za głupi, a samego reżysera za pompa­tycz­nego bufona, ale zadanie wykonał. Zrobił to z taką miną, że przekonał widzów, iż oglądają przedstawiciela pokolenia młodych i wściekłych buntowników przeciw wszystkiemu i wszystkim.

 

Tymczasem Beck wścieka się na to, co musi zrobić:

I z tego właśnie śmieje się drugi gitarzysta, kolega Becka jeszcze z czasów studiów – Jimmy Page.

►► The YardbirdsPowiększeniu

 

Piosenka, którą w filmie grają The Yardbirds, to „Stroll On”.
Muzyka jest wzięta ze starego amerykańskiego przeboju  „The Train Kept A-Rollin’” (1951, Tiny Bradshaw), ale Brytyjczycy dopisali do niej własne słowa. Banalny tekst o kolejowym romansie zastąpiony został drapieżnym krzykiem zawiedzionej miłości:

Strollin’ on,
’Cause it’s all gone,
The reason why.
You made me cry,
By tellin’ me,
You didn’t see.
The future bore,
Our love no more.
If you want to know,
I love you so,
And I don’t want to let you go…

 

Za Powiększenie Antonioni zgarnął w Cannes Złotą Palmę 1977. Tym samym stał się trzecim w eksklu­zywnym triumwiracie reżyserów, mających na koncie hat trick – główne nagrody trzech najważniejszych europejskich konkursów filmowych: Srebrnego Niedźwiedzia z Berlina (Noc, 1961), Złotego Lwa z Wenecji (Czerwona pustynia, 1964) i canneńską Palm d’Or. Wcześniej dostał Złotego Lamparta w Locarno (Krzyk, 1957), a później (1995) – Oscara za całokształt twórczości.

Z mojej perspektywy dorzucę, że na zajęciach o Antonionim wiem, że jego „trylogia samotności” odebrana będzie przez studentów jako n-u-u-u-u-d-n-a, Powiększenie – przyjęte z chłodną rezerwą, a Zabriskie Point (1970) – z niedowierzaniem. Ten ostatni film pokazuję, bo lubię słyszeć komentarze typu „No way!” podczas wstępnej sceny w kalifornijskim kampusie uniwersyteckim i „OH-MY-GOD!” towarzyszące piaskowej sekwencji z udziałem aktorów (płci obojga!:) Open Theater Josepha Chaikina. No i oczywiście nikt z młodych nie rozpoznaje Harrisona Forda.
Gdy oglądałem Zabriskie Point po raz pierwszy, tuż po premierze, sala nie reagowała w ogóle (może dlatego, że było to w Paryżu?), ale dzisiejsze reakcje (może dlatego, że w USA?) chyba jednak są sygnałem, że cofnęliśmy się mocno w purytanizm. Kto widział, ten wie, o czym mówię.

 

Piosenki „Blow Up” i „Am I Glad To See You” zespołu The In Crowd nie zostały tak do końca „filmowo” zapomniane. Dołączono je do wydanego w 1996 roku CD z reedycją ścieżki dźwiękowej filmu (na oryginalnym winylu, z 1967, tych piosenek nie było).

Ponieważ od 1967 grupa zaczęła występować jako Tomorrow (wciąż grająca rock psychodeliczny), tak też są podpisane. Płyta firmowana jest nazwiskiem głównego kompozytora – Herbie Hancocka, więc zaistnienie w jego towarzystwie jest ogromną nobilitacją. 

 

Wcześniej jednak, w maju 1967, na scenie londyńskiego klubu UFO, do trzyosobowego wówczas składu Tomorrow (Steve Howe, g; John „Junior” Wood, b; John „Twink” Alder, dr) dołączył po jednym z koncertów Jimi Hendrix, który przejął bas od Wooda, przerzucił go – jako leworęczny – na prawą stronę i dżemował z Howem i Twinkiem prawie 20 minut. Powiększony krąg Blow-Up się domknął.

 

Scena klubowa trwa w Powiększeniu niecałe 3,5 minuty: w niej – na życzenie reżysera („żeby było tak, jak u The Who!”) – Jeff Beck rozbił na drobne kawałki prawdziwą gitarę, ale na planie wszyscy wiedzieli, że to jeden z najtańszych instrumentów, jakie można było wówczas kupić, by spokojnie sporządzić protokół zniszczenia.

Było to niemieckie półpudło marki Hofner, model „Senator E1 Thin Brunette”, wówczas podobno tanie, choć dziś cenione w granicach 650 dolarów.[1]

 

Coś jednak z filmowego planu Beckowi w podświadomości zostało. W maju 1975, podczas koncertu w Cleveland OH, zdenerwował się zerwaną struną i cisnął ze sceny swym Stratocasterem, pamiętającym jeszcze czasy The Yardbirds.
Samo życie.

 


 

[1] Za błyskawiczną akcję poszukiwawczą, kryptonim „Szukajcie gitary”, jestem ogromnie wdzięczny (i trwam w podziwie) Mariuszowi Nałęcz-Nieniewskiemu, kiedyś – z najdawniejszej załogi Radia Zet, dziś – podpory AntyRadia (słuchajcie go online). 

 

►► Julio Cortázar: „Babie lato” (ze zbioru Tajna broń, 1959)

 


Kazimierz Robak
26 czerwca 2019

Cdn.

 


 

Rok 1967 i wcześniej: Jimi Hendrix w Monterey.

►► 1. „Wild Thing” (27 czerwca 2019)

►► 2. Jimi w Londynie (4 lipca 2019)

►► 3. Instrument w drzazgi (11 lipca 2019)

►► 4. Płonąca gitara (18 lipca 2019)

►► 5. Powiększenie (25 lipca 2019)

►► 6. The Troggs (1 sierpnia 2019)

Rok 1967 i dalej: Jimi Hendrix po Monterey.

►► 7. Z górki, ale pod górę (8 sierpnia 2019)

►► 8. The Monkees (15 sierpnia 2019)

►► 9. 50 lat temu (18 sierpnia 2019)

►► 10. Zenon Szostak: Hendrix a sprawa polska (22 sierpnia 2019)

Rok 1967 i dalej: Jimi Hendrix – igranie z ogniem.

►► 11. Ta pierwsza (29 sierpnia 2019)

►► 12. Druga i trzecia (5 września 2019)

►► 13. Czwarta, której nie było (12 września 2019)

Rok 1970, 18 września: Jimi Hendrix.

►► 14. Coda: Był z innej planety… (18 września 2019)

 


► Periplus – powrót na Stronę Główną